Ostrzeżenie: Rozdział może zawierać sceny nieodpowiednie dla nieletnich.
_______________
17 października 2018
Kiedy tylko wszedł do mieszkania Oliwiera, mając poczucie, że mężczyzny nie ma w środku, poczuł się nieswojo, niczym intruz. Doskonale wiedział, że dostał pozwolenie — co więcej, nawet własny komplet kluczy! — a mimo wszystko już był tak nauczony, że w nieswoim miejscu, zwłaszcza pod nieobecność gospodarza, nie potrafił poczuć się w pełni swobodnie.
Minął jednak kwadrans, a potem następny, Denis zrobił sobie coś do picia, rozłożył się na sofie z notatkami i przekąskami, wyciszył telefon, no i po jakimś czasie odkrył, że udało mu się skupić, a uczucie niezręczności minęło. Aż sam był zdziwiony, że jak na swoje standardy zaaklimatyzował się tu błyskawicznie. Kiedy zrobił sobie przerwę, żeby trochę przewietrzyć głowę, to nawet z nieśmiałością zaczął dokładniej rozglądać się po salonie i oglądać to, co leżało na wierzchu. Nadal nie było tego za wiele, pomimo że Oli już uporał się z kartonami i wreszcie rozpakował. Większość półek wciąż była niczym niezastawiona, a na widoku były tylko dwa zdjęcia Tytana — jedno, na którym siedział majestatycznie na jakimś podeście w szelkach z logo Policji, a na drugim był razem z Oliwierem, który kucał, i opierał łapę o jego kolano. Poza tym było raczej pusto i tylko gdzieniegdzie leżały kompletnie przypadkowe przedmioty, jak jakaś ładowarka czy pendrive, kilka ulotek z okolicznych lokali gastronomicznych, pilot do telewizora, słuchawki, laptop i jakiś paragon ze stacji benzynowej.
Grzebać po szafkach Denis nie zamierzał. Bardzo mocno wziął sobie do serca, że Oli zaufał mu na tyle, aby zostawić mu pod opieką mieszkanie. Zamierzał zatem udowodnić, że faktycznie na to zasługuje. Poza tym to było po prostu nie w jego stylu. Czuł się nieswojo, nawet kiedy czasami mama prosiła go, aby przyniósł jej coś z sypialni, a czynność ta wymagała zajrzenia do jakiejś szuflady. Zwłaszcza, że raz natknął się na prezerwatywy...
Po krótkiej przerwie wrócił do nauki, aż wreszcie około dwudziestej uznał, że wystarczy i już więcej dzisiaj nie przyswoi. Bardzo chciał tu zostać, przygotować coś do jedzenia, by Oli mógł zjeść, jak wróci... ale Francuz miał wrócić dopiero gdzieś w środku nocy, o ile coś mu jeszcze nie wyskoczy, zatem z lekkim zawodem Denis stwierdził, że swoją troską będzie musiał podzielić się kiedy indziej.
Oczywiście nie byłby sobą, gdyby wyszedł tak kompletnie bez pozostawienia po sobie śladu, zatem napisał krótki liścik, który zostawił na poduszce w sypialni policjanta, i trochę przewietrzył mieszkanie, żeby starszemu mężczyźnie lepiej się spało, gdy wróci. Mógł chociaż tyle.
Dochodziła dziewiąta wieczorem, kiedy wrócił do mieszkania. Już przy wejściu odetchnął z ulgą, bo wyglądało na to, że kumple Wiktora zdążyli sobie pójść. Rozebrał się leniwie w przedpokoju i ruszył niespiesznie do siebie, ale po drodze zauważył brata w kuchni, więc zostawił plecak pod drzwiami do pokoju i dołączył do drugiego chłopaka.
— Co tam? — zagadał Wiktor, jedząc tosty. Uśmiechnął się przy tym głupkowato.
— Spoko. — Denis wzruszył ramionami i postanowił nalać sobie wody.
— A u ciebie, braciszku? Też dobrze, dziękuję, że pytasz — zadał pytanie i jednocześnie sam sobie odpowiedział, ale Denis tylko postukał się w czoło, a potem bezczelnie ukradł bratu ostatniego tosta z talerza.
— Ej no! Nie pozwalaj sobie. Nie jestem twoją kucharką — oburzył się zaraz.
Denis zrobił gryza, intensywnie przyglądając się Wiktorowi, a potem skomentował wrednie:
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...