25 września 2021
Przekręcił głowę, krzywiąc się przy tym nieznacznie. Od kilku minut dzielnie powstrzymywał się od komentarza, ale nie był w stanie dłużej gryźć się w język, widząc, co wyprawiał niejaki Paweł, znany również pod pseudonimem Micha.
— Więc... mówiłeś, że jesteś pasjonatem strzelectwa sportowego? — zapytał złośliwie, kiedy mężczyzna po raz kolejny rzucił rzutką i nawet nie trafił w tarczę.
W odpowiedzi obejrzał się na Oliwiera, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie odezwał się, tylko wykonał ostatni rzut, tym razem trafiając, jednak poza punkowe pole. Następnie bez słowa odszedł na bok ze skwaszoną miną.
Oli zajął jego miejsce i sam wykonał trzy rzuty. Też nie były idealne, ale przynajmniej za każdym razem trafił i to w pola bliżej środka tarczy.
— Cholera... chyba zostanę snajperem — skomentował po swojej partii, zerkając wymownie na Pawła, który nadal postanowił nie reagować. Albo postawił na taktykę, że będzie ignorował docinki pozostałych, bo Oli absolutnie nie był jedynym złośliwym w towarzystwie, albo po prostu zbyt się wstydził, że jego wcześniejsze przechwałki zostały właśnie obnażone przez rzeczywistość.
Był sobotni wieczór i udało się zebrać pokaźną ekipę na piwo... i inny alkohol, gry hazardowe i podrywanie studentek przy barze, jak się okazało w praktyce. Specjaliści huczeli, że nadchodzi kolejna fala zachorowań i rekomendowali wprowadzanie restrykcji, zatem to mogła być jedna z ostatnich szans, by móc spędzić czas w szerszym towarzystwie i poudawać, że w zasadzie to nic się nie dzieje. Ludzie nie nosili masek, a zagęszczenie osób na metr kwadratowy w lokalu było nie do zmierzenia.
Oprócz stałej ekipy, w której obracał się Francuz, dołączyło do nich kilku chłopaków z innych jednostek i takim sposobem uzbierało się szesnaście nabuzowanych testosteronem facetów, którzy oprócz pochłaniania szalonych ilości alkoholu, wpadli na pomysł urządzenia turnieju w rzutki. Już po pierwszej rundzie praktycznie pewnym było, że finałowa bitwa rozegra się pomiędzy Kubą a Alvaro, bo ta dwójka wymiatała na tle innych.
Kiedy ten moment nadszedł i faktycznie to Zawadzki z Adamem przymierzali się do ostatecznej rozgrywki, już nie tylko pozostali funkcjonariusze zagrzewali ich do boju, ale dosłownie wszyscy obecni w lokalu skupili na nich swoją uwagę.
Oli oczywiście kibicował gorąco Kubie, bo każda okazja dokopania Alvaro napawała go ogromną satysfakcją... całe szczęście, że to nie przez niego odpadł w ćwierćfinale, bo takiej zniewagi by chyba nie przeżył.
— Jeśli Alvaro wygra, to stawiam kolejkę wszystkim! — krzyknął w przypływie emocji, kiedy Kuba skończył swoje trzy rzuty, co spotkało się z gorącymi okrzykami i piskami pozostałych gości. Kuba się zaśmiał na ten szatański plan, natomiast Alvaro tylko pokręcił głową, bo poczuł na sobie nieprzyjemną presję. Francuz sprawił, że cała uwaga skupiona została na nim i choć teoretycznie taki doping powinien mu pomóc w wygranej, to wiedział, że ta odwrócona psychologia może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Nagle wszyscy piszczeli i krzyczeli, kiedy rzucał, a Kuba był już po swojej kolejce, która, na nieszczęście dla Alvaro, poszła mu fantastycznie.
— Ty kutasie... — rzucił w kierunku Francuza, który tylko zaśmiał się złowieszczo.
Kiedy po kilku minutach ludzie zaczęli rozchodzić się rozczarowani, że ich zawodnik ostatecznie przegrał, Oli śmiał się tak głośno, że z boku mógł wyglądać jak psychopata. Aż Kuba szturchnął go w ramię, że może nie do końca wypada tak dobijać leżącego i Oli faktycznie spróbował się opanować, ale kiedy podszedł do nich Alvaro, znowu parsknął śmiechem. Nie mógł się powstrzymać.

CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...