Do tej pory tylko sobie fantazjował, jednak dopiero kiedy dotykał Oliwiera na żywo, dotarło do niego, jak wiele w jego wyobrażeniach mu umknęło. Nie był w stanie wyobrazić sobie wszystkiego, co mogło się stać ani wszystkich bodźców, jakie będą na niego w takiej chwili oddziaływać. Spodziewał się, że całowanie Oliwiera będzie cholernie podniecające, jednak nie zakładał chyba, że będzie go aż tak nakręcać. Oli pachniał cudownie i smakował tak dobrze, że Denis w mgnieniu oka się zatracił i wiedział, że nie przestanie, chyba że drugi mężczyzna go do tego zmusi. Siłą.
Ale zdawało się, że Francuz wcale nie miał zamiaru go do niczego zmuszać, mimo wstępnych, mało przekonujących protestów. Póki co znowu stał wręcz nieruchomo, pozwalając, by Denis ciekawsko eksplorował jego usta i drażnił jego zmysły.
— Denis... — syknął rozdrażniony, czując jak chłopak wsunął dłoń pod jego koszulkę z zamiarem gładzenia pleców.
Armiński oderwał się od niego na moment nieco zdezorientowany, jakby nie wiedział, o co chodzi. Nawet za bardzo nie myślał, co robił. Po prostu to robił.
— No co? Boisz się? Przecież cię nie pogryzę — zażartował kokieteryjnie, nie przestając go dotykać. Wcale nie drażnił celowo policjanta. Po prostu nie wyobrażał sobie, aby miał z własnej woli przerwać kontakt fizyczny.
W tym momencie stało się coś bardzo nieoczekiwanego, co sprawiło, że Armiński aż drgnął z przestrachem.
Oli niespodziewanie strącił jego ręce i chwycił go mocno, wręcz boleśnie, za nadgarstki, jednocześnie go unieruchamiając.
— Nie — warknął z dziwną złością, obdarowując go niesamowicie przenikliwym spojrzeniem. — Nie wiem, co robiłeś z tymi swoim chłopcami czy Mariuszem, ale raczej nie jesteś gotowy na mnie — dodał wręcz wyniośle rozeźlony. Nie mógł jednak wiedzieć, że ten dreszcz, który widocznie przeszył Denisa, wcale nie został wywołany przez strach, a... podniecenie.
Nawet nie próbował w tej chwili zrozumieć, co się z nim działo. Jeszcze przed kilkoma minutami zjadały go wyrzuty sumienia i czuł się jak zbity pies, a tymczasem miał ochotę ukarać Denisa za to, że tak sobie pozwalał — prowokował, drażnił i kusił. No bo ileż można?! Nie był typem faceta, który pozwalał sobą pomiatać, a ten gówniarz tak po prostu podchodził i brał sobie to, co chciał. Tak jak za pierwszym razem Oli się zastanawiał, czy Denis jest świadomy swojego uroku, tak teraz był niemal pewien, że młody wszystko robił z premedytacją. O nie! Nie da mu się tak urabiać.
I co niby zrobisz, idioto? Za karę go przelecisz? Na pewno będzie mu z tego powodu przykro.
Denis nagle zamilkł i wpatrywał się chwilę w policjanta oniemiały. Nie spodziewał się tej porywczości. Ale trwało to dosłownie chwilę. Zaraz potem oblała go fala gorąca. Oli tak nagle i bez problemu go zdominował, że aż Denis nie był w stanie wykrzesać z siebie żadnego dźwięku. Och... chyba tak to sobie cały czas wyobrażał. Nie miał pojęcia, jakim kochankiem mógł być Francuz, ale kiedy o tym myślał, to zawsze widział go jako kompletnego dominatora, który dyktuje warunki i narzuca tempo. Czy był gotowy, na to, co Oli mógł mu dać? Nie miał zielonego pojęcia, ale bardzo, bardzo chciał się tego dowiedzieć. I to natychmiast!
— Jest tylko jeden sposób, żebyśmy się przekonali — wyszeptał wreszcie z nieadekwatną do sytuacji nieśmiałością i delikatnie uwolnił nadgarstki, po czym zrobił krok w tył i łapiąc za skrawek koszulki, ściągnął ją ostentacyjnie, rzucając niechlujnie na kanapę, obok leżącego tam i przyglądającego się z ciekawością sytuacji Tytana.
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...