Trzy zużyte chusteczki, dwie puszki po piwie, cztery porwane bletki i całe osiem fragmentów kartonu. To wszystko leżało wprost pod koszem w pokoju Mike'a.
Leżał w łóżku i nawet się nie podnosił, udając dwutakt prezerwatywą.
- Mało ostatnio rozmawiamy, wiesz, z Violet. Kupiłem to w euforii, ale jak widzisz, służy mi do tego. Średnio widzę, bym skorzystał przed collegem.
- Uważaj, bo ją uszkodzisz.
Więcej nie mówił, a jedynie wrzucił resztę gumek do szafki nocnej.
Lubiłam pokój Mike'a. Był bardziej jego, niż można byłoby sobie wyobrazić. Budził poczucie bezpieczeństwa, miał taką aurę. Ewentualnie, może po prostu tu uciekałam po każdej złej sytuacji z Blasem. Ale nikt nie wiedział.
Nikt nie wiedział, Mike nie wiedział, dlatego przestraszyłam się, gdy zapytał:
- Scarlett, wybacz mi pytanie, ale czy coś jest na rzeczy, że nie widujecie się z Blasem?
Zauważył mój stres, gdy odpowiedziałam trzema sekundami ciszy, gdy poprawiłam włosy i westchnęłam. Co mam powiedzieć? Cokolwiek, Scarlett, byle szybko.
- Widujemy się nocami. W dzień ma mało czasu. Nadrabia materiał, by zdać.
Mike spojrzał na mnie pobłażliwie, wyjmując ten sam blister i odrywając jedną prezerwatywę, znowu wrzucając ją do kosza na ścianie.
- Uwierzę w wiele, Scarlett, ale nie w uczącego się Blase'a.
Nie mówiłam już nic. Nie wiedziałam, czy powinnam mówić mu więcej. Jeszcze.
- Widzę, jak bardzo wycofałaś się w ostatnich tygodniach.
Mike był dobrym człowiekiem.
Co prawda, powiedział w życiu wiele syfu, rzeczy, które wypływały z jego ust w kwestii Violet były obrzydliwe. Ale, mimo wszystko, miał szacunek do kobiet.
I chociaż jego podejście do tej jednej kobiety bywało różne, to wynikało to z mechanizmu obronnego, by chłopcy nie uważali go za białego rycerza. Bo go wyśmiewali za bycie dobrym. Tak, jest to trochę pojebane.
W istocie rzeczy, Mike miał podejście raczej porządne. Chociaż nie chwalił się tym przy Blasie, to nie wchodził na PornHuba i nie popierał uprzedmiatawiania kobiet. Odwracał wzrok od nagich piersi na ekranie i nigdy, ale to nigdy, nie rozpowszechnił nikogo zdjęć. Choć można uważać to za absolutne minimum, czym w zasadzie to było, odstawał od chłopaków swoim podejściem. Choć próbował traktować Arzayleę jak szmatę, nie potrafił. Nie potrafił też jednej, niesamowitej rzeczy wśród toksycznie męskiego towarzystwa.
Nie potrafił uprawiać seksu bez uczuć.
I chociaż plotek było wiele, a Arzaylea sama je powielała, nigdy tego z nią nie zrobił. Miał zasady, które powodowały pobłażliwość ze strony Blase'a. Ale były to dobre zasady.
Nie żebym była strażnikiem moralności, ale czułam się dzięki nim przy nim bezpiecznie. Może też dlatego nie rozumiałam zazdrości Blase'a.
- Wiele spraw na głowie.
- Twoich, czy jego?
Jego przeczucia były już wręcz niebezpieczne.
Przybicie do ściany, emocjonalne, niczym gdy Blase wtedy uderzył mnie, tak uderzyło mnie to teraz, ten cały ciężar, przerażenie, strach, gniew...
- Ufam ci, Mike - powiedziałam, gdy niemalże uroniłam łzę, pełna traum, wspomnień i bólu - ale to... nie mogę ci powiedzieć.
Mike już miał rzucać do kosza kolejnym śmieciem, gdy wstał i objął mnie prawą ręką. Wsparcie. Najbardziej fizyczne zobrazowanie tego słowa.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...