7 rosie

37.4K 1.3K 812
                                    

To było cholernie głupie. Żałosne. Wyszłam na taką łatwą, a przecież tak naprawdę nie jestem. W dodatku to przecież chłopak mojej (może kiedyś) przyjaciółki. Jeśli powiem, że mi się nie podobało, będzie to bullshit, ale nie mam żadnego usprawiedliwienia. Nie wiem co mnie podkusiło. Wiem w głębi serca, że chciałam mu udowodnić, że jestem lepsza od Arz, ale nawet nie wiem kurwa po co. Blase to zwykły podrywacz, co właśnie potwierdził w sobotę, tym bardziej, że z Arzayleą nie są "formalną" parą. Jestem pewna, że obdzwonił już wszystkich swoich kumpli, chwaląc się, że przelizał się z tą nową. Ja pierdole, nie jestem w Tencaster nawet tydzień, a już popełniłam wpadke.

Po tym jak do Blase'a zadzwonił przyjaciel, wahałam się czy może nie uciec szybko do domu, ale postanowiłam zostać i poczekać na rozwój sytuacji. Gdy wrócił do mnie, znów zaczął mnie bajerować, jednak w tym samym momencie zadzwoniła do mnie Scarlett i to ja poszłam odebrać. Zanim to zrobiłam, powiedziałam chłopakowi, że muszę już wracać, bo to moja mama, która czeka już przy wejściu do parku. Widziałam po jego minie, że mi nie uwierzył. Zaproponował, że mnie odprowadzi do samochodu, jednak udało mi się wybrnąć, mówiąc, że moja mama nie byłaby zadowolona, gdyby zobaczyła mnie z jakimś chłopakiem (co oczywiście było bzdurą). Zgodził się, przeskanował mnie wzrokiem raz jeszcze i rzucił krótkie "do zobaczenia w poniedziałek, Rose", a po tym zawrócił, założył kaptur i odszedł.

Odetchnęłam z ulgą, po czym szybko oddzwoniłam do przyjaciółki.

***

-Rosaline? Wszystko w porządku? - Zapytała mnie mama.

Ocknęłam się, lekko uśmiechnęłam, dopijając czarną herbatę.

-Tak, tak. Jedziemy?

Mama również się uśmiechnęła, zarzuciła na siebie swój ciemny płaszcz, po czym rzuciła:

- Czekam w samochodzie. - I zaczęła podążać w stronę drzwi, po momencie jednak się wróciła - Muszę zostać dziś dłużej w pracy, co ty na to by zaprosić koleżanki?

Lekko zawahałam się nad odpowiedzią.

-Hmm, tak, super pomysł. - Po czym narzuciłam na siebie katanę i ruszyłam za mamą.

***

Idąc do szkoły, słuchałam The Weeknd na słuchawkach i układałam w głowie plan dzisiejszego popołudnia. W sumie zaproszenie Arzaylei i Chloe to nie najgorszy pomysł.

-Hej - usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą dziewczynę mojego wzrostu, o ciemnych, dość krótkich włosach, brązowych oczach i idealnie wyważonym makijażu. Bardzo ładna, ubrana w pastelową koszulkę i skórzaną kurtkę.

-Cześć. - Odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem.

- Jesteś Rosie, prawda? - Zapytała, pokazując równe, białe zęby przy tym podając mi dłoń. - Nazywam się Violet. Chodzimy razem do klasy.

Dziewczyna widząc me zastanowienie pospieszyła z odpowiedzią:

- Nie widziałaś mnie w piątek, bo byłam za granicą u rodziny. Siedzisz już z kimś w ławce?

-Nie. W piątek siadłam z Arzayleą, bo był to mój pierwszy dzień, ale wiem, że ona na stałe siedzi z Chloe. A ty? - Powiedziałam i zaczęłyśmy wspólnie zmierzać w stronę budynku.

-Do tej pory siedziałam sama, ale co ty na to byśmy siedziały razem? - Zaproponowała, patrząc na mnie.

-No pewnie - zgodziłam się z jeszcze większym uśmiechem.

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz