54 blase

5.3K 130 56
                                    

Maggie Lynx.

Jej imię i nazwisko chodziło mi po głowie od już jakiegoś miesiąca, bo każdy mi o niej mówił. Mike, Ben, Violet — po prostu wszyscy wspominali, że o mnie pyta, interesuję się mną i tym podobne.

To było trochę niekomfortowe — nie znaliśmy się zbyt blisko, ale ciągle teraz przewijała się gdzieś w tle; pisała, pytała, patrzyła. Zasada trzy razy p była ustanowiona przez Bena jeszcze gdy Mike był z Octavią. Podobno tyczyła się prawdziwej miłości — stwierdził to w moim zachowaniu wobec Scarlett, lecz również u Mike'a przy Violet. Wierzyłem więc w jej prawdziwość.

Gorzej było, gdy do tej zasady zaczynała stosować się Maggie Lynx — nie było w niej przecież nic wyjątkowego.

Była głupia, zakochiwała się co chwilę, nie potrafiła się wysłowić, jej włosy przypominały siano, a głos powodował pękanie szkła. O jej dokładnym wyglądzie nawet nie chcę myśleć.

I chyba właśnie skarciłem się w myślach za to, że w ogóle przyszła mi do głowy. Tym bardziej, że zaraz przy mnie leży Scarlett, półnaga, sięgająca po skręta.

— Coś się zamyśliłeś, Blase.

Nachyliła się nade mną, a ja spojrzałem w jej oczy, od razu przykładając swoje usta do jej warg. Ogarnij dupę, Blase.

— Dzisiaj musimy iść do szkoły, prawda?

— Tak, ale dopiero czwarta. Mamy czas.

Spojrzałem na telefon. No tak. Skręt chwilę przed czwartą dwadzieścia.

— Podobno każdy dochodzi do tego momentu w życiu, gdy olewa szkołę dla seksu, wiesz?

Zaśmiała się, kiedy ja oczyszczałem sobie umysł z innej. Nawet poligamista nie zainteresowałby się takim czymś mając przy sobie kogoś takiego, jak Scarlett. Blase, ty idioto.

— Chyba oboje robiliśmy to grubo przed naszym poznaniem — stwierdziła, biorąc bucha z blanta, zaraz podając go mi.

— Właśnie. Nigdy nie mówiłaś o swoich byłych.

Poważna rozmowa, tego potrzebujesz. Z twoją dziewczyną. Tak, Blase?

— Bo nie miałam ich. Proste.

Zaraz. Co?

Może żyła jak wtedy ja? Bez zobowiązań? Bez miłości?

— To znaczy...

— To nie rozmowa na teraz, Blase. Jesteś moim pierwszym chłopakiem. Tyle powinno wystarczyć.

Rozmowa nie na teraz. Zmieńmy więc temat.

— Wydajesz się być ostatnio jakiś nieobecny.

Słucham?

— Ja? Nieobecny? Dlaczego?

— Taki zamyślony. Nawet jakoś dziwnie mówisz.

— To przez trawę.

Westchnęła. Nie wierzyła mi.

— O tym też porozmawiamy, ale nie dziś. Szczerze? Poszłabym spać.

— Za trzy godziny musimy być na nogach. Nie wyśpisz się, skarbie.

Spojrzała na mnie, zaskoczona i trochę rozbawiona w tym samym czasie.

Skarbie? Serio, kim jesteś i co zrobiłeś z Blasem?

— Mówię tak o tobie do innych i w głowie, więc czemu nie mogę mówić tak do ciebie?

— Jeszcze trochę i zaczniesz się przytulać całą noc oglądając w tle Netfliksa, zamiast pieprzyć się do rana.

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz