Maggie Lynx.
Jej imię i nazwisko chodziło mi po głowie od już jakiegoś miesiąca, bo każdy mi o niej mówił. Mike, Ben, Violet — po prostu wszyscy wspominali, że o mnie pyta, interesuję się mną i tym podobne.
To było trochę niekomfortowe — nie znaliśmy się zbyt blisko, ale ciągle teraz przewijała się gdzieś w tle; pisała, pytała, patrzyła. Zasada trzy razy p była ustanowiona przez Bena jeszcze gdy Mike był z Octavią. Podobno tyczyła się prawdziwej miłości — stwierdził to w moim zachowaniu wobec Scarlett, lecz również u Mike'a przy Violet. Wierzyłem więc w jej prawdziwość.
Gorzej było, gdy do tej zasady zaczynała stosować się Maggie Lynx — nie było w niej przecież nic wyjątkowego.
Była głupia, zakochiwała się co chwilę, nie potrafiła się wysłowić, jej włosy przypominały siano, a głos powodował pękanie szkła. O jej dokładnym wyglądzie nawet nie chcę myśleć.
I chyba właśnie skarciłem się w myślach za to, że w ogóle przyszła mi do głowy. Tym bardziej, że zaraz przy mnie leży Scarlett, półnaga, sięgająca po skręta.
— Coś się zamyśliłeś, Blase.
Nachyliła się nade mną, a ja spojrzałem w jej oczy, od razu przykładając swoje usta do jej warg. Ogarnij dupę, Blase.
— Dzisiaj musimy iść do szkoły, prawda?
— Tak, ale dopiero czwarta. Mamy czas.
Spojrzałem na telefon. No tak. Skręt chwilę przed czwartą dwadzieścia.
— Podobno każdy dochodzi do tego momentu w życiu, gdy olewa szkołę dla seksu, wiesz?
Zaśmiała się, kiedy ja oczyszczałem sobie umysł z innej. Nawet poligamista nie zainteresowałby się takim czymś mając przy sobie kogoś takiego, jak Scarlett. Blase, ty idioto.
— Chyba oboje robiliśmy to grubo przed naszym poznaniem — stwierdziła, biorąc bucha z blanta, zaraz podając go mi.
— Właśnie. Nigdy nie mówiłaś o swoich byłych.
Poważna rozmowa, tego potrzebujesz. Z twoją dziewczyną. Tak, Blase?
— Bo nie miałam ich. Proste.
Zaraz. Co?
Może żyła jak wtedy ja? Bez zobowiązań? Bez miłości?
— To znaczy...
— To nie rozmowa na teraz, Blase. Jesteś moim pierwszym chłopakiem. Tyle powinno wystarczyć.
Rozmowa nie na teraz. Zmieńmy więc temat.
— Wydajesz się być ostatnio jakiś nieobecny.
Słucham?
— Ja? Nieobecny? Dlaczego?
— Taki zamyślony. Nawet jakoś dziwnie mówisz.
— To przez trawę.
Westchnęła. Nie wierzyła mi.
— O tym też porozmawiamy, ale nie dziś. Szczerze? Poszłabym spać.
— Za trzy godziny musimy być na nogach. Nie wyśpisz się, skarbie.
Spojrzała na mnie, zaskoczona i trochę rozbawiona w tym samym czasie.
— Skarbie? Serio, kim jesteś i co zrobiłeś z Blasem?
— Mówię tak o tobie do innych i w głowie, więc czemu nie mogę mówić tak do ciebie?
— Jeszcze trochę i zaczniesz się przytulać całą noc oglądając w tle Netfliksa, zamiast pieprzyć się do rana.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...