12 lutego, 6:09 PM
- Idziecie na ten bal, chłopcy?
Ben zeskoczył z murku, chwytając paczkę fajek leżącą po mojej lewej.
Nie przepadał za tego typu wydarzeniami. Wolałby zostać w domu i obejrzeć jakiś film. Ale tym razem chyba nawet on przyjdzie.
- Nie wiem, możliwe.
- Ja idę.
Zerknął na mnie przez dłuższą chwilę, jednak później wrócił wzrokiem do Anastasi. Niestety.
- My też idziemy - powiedziała Scarlett.
- A ja nie mam z kim iść.
Anastasia zeskoczyła z murku i spojrzała na Bena, kiedy ja wtrąciłem trochę wymuszone:
- Może poszłabyś ze mną, co?
Ben wrócił do mnie w końcu wzrokiem. Ona mu się podobała, zdecydowanie zbyt mocno.
- W sumie, to... z wielką chęcią, Nise.
Mówiąc to, wpatrywała się nachalnie w Bena. No tak, przecież ona doskonale wiedziała o jego marnej miłości. Wiedziała, że wzbudzi w nim zazdrość, co z mojej perspektywy było czymś okrutnie bolesnym.
Ben spuścił wzrok udając, że nie jest wcale zazdrosny. Znałem go jednak za dobrze, by w to wierzyć.
Scarlett odpaliła telefon, kompletnie nie przejęta całą tą sytuacją. Była chyba jedyna.
- Marcy idzie z tą idiotką z mojego rocznika, co nie?
Ben tak na nią mówił. Nie kojarzyłem przez to jej nawet po imieniu.
- Jasne, że tak - Ben przewrócił oczami. - Klei się do niego tak bardzo, jak niedawno jeszcze do Blase'a.
- I tak lepsze to, niż Arzaylea - dodała Anastasia, na co Ben się uśmiechnął.
Ben i Anastasia lubili bardzo małe grono osób. Zaprzyjaźnienie się z Benem nawet w moim wypadku było bardzo trudne, bo jeszcze w tamtym roku nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Naprawdę cieszyłem się, że w końcu się poznaliśmy.
- A ty, Scarlett? Z kim idziesz? - zmieniłem temat.
- Z Blasem - wtrąciła Anastasia.
Prawdopodobnie każdy z naszej trójki życzył im jak najlepiej.
Ja i Ben, odkąd tylko pojawiła się Scarlett, swataliśmy ich po cichu. Ben strasznie narzekał na Rosie w roli partnerki Blase'a, no i w sumie mu się nie dziwię - oni kompletnie do siebie nie pasowali. Tego nie można było ukryć.
- Chyba nie wyjdzie. Patrzcie.
Scarlett obróciła w naszą stronę telefon, a naszym oczom ukazał się post na Instagramie, na koncie Rosie. Było to zdjęcie Blase'a.
Stał na rogu balkonu, odpalając papierosa, w czarnej bluzie i dżinsach.
Byłem u niego z raz albo dwa razy w życiu, głównie na domówkach czy czymś takim. Miał bardzo ładny widok na miasto z sypialni, dlatego zazwyczaj dziewczyny, takie jak Arzaylea czy Michelline, robiły sobie tam zdjęcia. Jak widać, zainspirowało to nawet Rosie.
- To jego chata - stwierdził Ben, przybliżając na wieżowce z tła. - Ja pierdolę.
Przewrócił oczami, tak samo jak Anastasia.
- Nie przejmuj się, Scarlett - powiedziałem, jednak patrzyłem wciąż na Bena, a kątem oka wychwyciłem jeszcze obraz Anastasi.
- Czym miałabym się niby przejmować?
Cała trójka spojrzała na mnie na raz, ale zbyt się nie przejąłem.
- Blasem - odpowiedział za mnie Ben. - Wiesz, że nie zawsze robi mądre rzeczy.
- Dlaczego miałby mnie w ogóle obchodzić?
Ana zaśmiała się pod nosem. Jest niemiła.
- Nie rozmawiajmy o nim - po raz kolejny zasugerował Ben.
Nie zdążył nawet zaproponować nowego tematu, ponieważ już po chwili podeszła do nas Violet.
- Cześć.
Nikt jej nie odpowiedział.
- Miałam przekazać chłopcom, że macie miejsca przy stoliku dla drużyny i każdy z was może sobie wybrać po jednej osobie towarzyszącej do niego, więc...
- Kto kazał ci to przekazać, Violet?
Na moje pytanie zareagowała zdezorientowaniem. Przecież to nie mógł być Jordan.
- Kapitan.
- Mike nie zamieniłby z tobą nawet słowa.
Spojrzeliśmy na Anastasię, bo to ona wypowiedziała te słowa. Tak, naprawdę jest niemiła.
Drama między Mikiem a Violet wydawała się nie mieć końca. Chyba zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie śmiać się z Violet, że kocha się w Mike'u. To musiało być dla niej przykre.
- To znaczy, Rosie przekazała mi listę, bo on to zlecił Blase'owi, ale coś ostatnio się pokłóciliście...?
- Żałosne - powiedziała cicho Scarlett.
- Zmiana tematu się chyba nie powiodła - odpowiedziała jej Anastasia, a Violet przebiegała po nich wzrokiem, od jednej, do drugiej.
- Bal już za dwa dni, macie zgłosić do niego...
- Napiszemy do Mike'a, spokojnie - przerwał jej Ben.
- A tak po za tym, co tam u was?
- Spieszymy się, Violet. Jedziemy do miasta.
Ben zdecydowanie nie miał ochoty z nią gadać. Nie ma co mu się dziwić.
- A Mike, z kim idzie? - wtrąciła Anastsia, ku zdziwieniu każdego z nas.
Chciała się z niej śmiać. Znowu.
- Skąd mam wiedzieć?
- Masz na liście - stwierdził Ben, z lekkim, drwiącym uśmiechem.
- Umm - zerknęła na kartkę papieru, wyciągniętą z kieszeni kurtki - Arzaylea Snake...
- Podobno zaprosił ciebie.
Ben zaśmiał się lekko.
No tak, opowiadał mi tę historię, kiedy Blase zwiał ze Scarlett a on siedział sam, za Rosie i Violet. Podobno gadały coś tam o właśnie Mike'u.
- Odmówiłam mu.
Zapadłą chwilowa cisza. Może powinienem się włączyć do rozmowy?
- Nic mi o tym nie wspominał, a uważałem go za przyjaciela.
Czułem się trochę źle z tym, co powiedziałem. Ale skoro oni tak z tego żartują, to chyba ja też mogę, prawda?
Nigdy nie darzyłem Violet nienawiścią. Wspierałem Mike'a w obrażaniu jej, prawda, ale tak naprawdę nie była kimś przeze mnie nielubianym. Nie lubiłem zaledwie kilku osób. Konkretniej dwóch.
- No dobra, nieważne. Do zobaczenia na balu.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Novela Juvenil-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...