46 blase

4.3K 151 175
                                    

- Poszło nam świetnie, chłopcy!

Mike, ściskając w ręce mocno puchar, uśmiechał się do nas szeroko. Był z nas dumny. Ja też byłem.

- To teraz jedziemy do San Francisco! - Marcy wstał z ławki rezerwowych, by cieszyć się razem, z nami, chociaż grał może z pięć minut. Mike zdjął dla niego Neila, bo rozwiązały mu się sznurówki. I odjebaliśmy wtedy akcję meczu.

Jednak muszę przyznać, że Neil jest serio dobry. Nie dorównuje do pięt Mike'owi, oczywiście, ale jest niezły. I to było najgorsze.

Nie potrafił się za chuja dogadać z drużyną, wszystko robił sam, a Nise'a olewał kompletnie. Jakby bał się, że go czymś zarazi.

- Marcy, kołuj szampana - wrzasnął  Mike, zrzucając koszulkę na wolne trybuny. - Pijemy dziś do rana!

Przybiłem sobie z nim piątkę, a Marcy od razu wyciągnął telefon, by zadzwonić do swojego brata.

- Byłeś świetny.

Nie musiałem się odwracać, by poznać kto to powiedział.

Scarlett, podeszła pierwsza, a Violet siedziała pewnie nadal na trybunach. Podniosłem ją lekko i pocałowałem, wiedząc, że będziemy na zdjęciach. I że każdy na nas właśnie patrzy.

Odsunęliśmy się od siebie, uśmiechając się jeszcze nawzajem, kiedy ona podeszła do Mike'a, przez co zmarszczyłem lekko brwi.

Przytuliła go od razu, co on odwzajemnił.

- Jestem z ciebie dumna, Mike! Wiedziałam, że będziesz najlepszy.

Udałem, że tego nie słyszę.

- Nie mów tak głośno, bo ktoś się zdenerwuje - zaśmiał się, nie zerkając jednak dokładnie na nikogo. Mogliby się już od siebie odkleić?

- Blase...?

- Micheal.

Popatrzyłem w stronę trybun, przy której obecnie stał Neil z Violet. Byli przytuleni, jednak gdy chciał ją pocałować, ona odsunęła się. Oj, chyba wolała innego koszykarza o imieniu na M.

- Nie przejmuj się nim - zwróciła się do niego, trzymając dłonie na jego ramionach. - To ty tu jesteś najlepszym kapitanem, prawda?

Uśmiechnął się do niej szczerze, a ja przewróciłem oczami.

- Dobra, dobra - wtrąciłem, podchodząc bliżej nich. - Super jesteś, Mike, ale lepiej zbierajmy się na imprezę, bo obecnie stoimy we trójkę na środku sali, jak debile.

Odsunęli się od siebie.

- Racja.

Odeszliśmy wszyscy w stronę trybun dla drużyny, a ja od razu sięgnąłem po moją i jego torbę, gdy Mike wciąż podziwiał puchar.

- Ej, możesz mi podać...

Rozejrzałem się by, upewnić się, do kogo Mike skierował swoją prośbę, a wtedy zauważyłem ją.

Violet.

Stała wtulona w Neila, chyba głównie po to, aby Mike by zazdrosny. Zapewne jej wyszło.

Dopiero teraz na nich spojrzał, i nagle jakby go zatkało.

Byłem tylko ciekawy, co dzieje się obecnie w głowie Violet, kiedy Mike Jordan stoi przed nią półnagi i po prostu coś do niej mówi.

- Koszulkę?

Popatrzyła na niego ze stresem, chciała chyba mu ją dać, ale Neil zatrzymał ją gestem.

- A tobie co, Jordan? Za gorąco?

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz