- Poszło nam świetnie, chłopcy!
Mike, ściskając w ręce mocno puchar, uśmiechał się do nas szeroko. Był z nas dumny. Ja też byłem.
- To teraz jedziemy do San Francisco! - Marcy wstał z ławki rezerwowych, by cieszyć się razem, z nami, chociaż grał może z pięć minut. Mike zdjął dla niego Neila, bo rozwiązały mu się sznurówki. I odjebaliśmy wtedy akcję meczu.
Jednak muszę przyznać, że Neil jest serio dobry. Nie dorównuje do pięt Mike'owi, oczywiście, ale jest niezły. I to było najgorsze.
Nie potrafił się za chuja dogadać z drużyną, wszystko robił sam, a Nise'a olewał kompletnie. Jakby bał się, że go czymś zarazi.
- Marcy, kołuj szampana - wrzasnął Mike, zrzucając koszulkę na wolne trybuny. - Pijemy dziś do rana!
Przybiłem sobie z nim piątkę, a Marcy od razu wyciągnął telefon, by zadzwonić do swojego brata.
- Byłeś świetny.
Nie musiałem się odwracać, by poznać kto to powiedział.
Scarlett, podeszła pierwsza, a Violet siedziała pewnie nadal na trybunach. Podniosłem ją lekko i pocałowałem, wiedząc, że będziemy na zdjęciach. I że każdy na nas właśnie patrzy.
Odsunęliśmy się od siebie, uśmiechając się jeszcze nawzajem, kiedy ona podeszła do Mike'a, przez co zmarszczyłem lekko brwi.
Przytuliła go od razu, co on odwzajemnił.
- Jestem z ciebie dumna, Mike! Wiedziałam, że będziesz najlepszy.
Udałem, że tego nie słyszę.
- Nie mów tak głośno, bo ktoś się zdenerwuje - zaśmiał się, nie zerkając jednak dokładnie na nikogo. Mogliby się już od siebie odkleić?
- Blase...?
- Micheal.
Popatrzyłem w stronę trybun, przy której obecnie stał Neil z Violet. Byli przytuleni, jednak gdy chciał ją pocałować, ona odsunęła się. Oj, chyba wolała innego koszykarza o imieniu na M.
- Nie przejmuj się nim - zwróciła się do niego, trzymając dłonie na jego ramionach. - To ty tu jesteś najlepszym kapitanem, prawda?
Uśmiechnął się do niej szczerze, a ja przewróciłem oczami.
- Dobra, dobra - wtrąciłem, podchodząc bliżej nich. - Super jesteś, Mike, ale lepiej zbierajmy się na imprezę, bo obecnie stoimy we trójkę na środku sali, jak debile.
Odsunęli się od siebie.
- Racja.
Odeszliśmy wszyscy w stronę trybun dla drużyny, a ja od razu sięgnąłem po moją i jego torbę, gdy Mike wciąż podziwiał puchar.
- Ej, możesz mi podać...
Rozejrzałem się by, upewnić się, do kogo Mike skierował swoją prośbę, a wtedy zauważyłem ją.
Violet.
Stała wtulona w Neila, chyba głównie po to, aby Mike by zazdrosny. Zapewne jej wyszło.
Dopiero teraz na nich spojrzał, i nagle jakby go zatkało.
Byłem tylko ciekawy, co dzieje się obecnie w głowie Violet, kiedy Mike Jordan stoi przed nią półnagi i po prostu coś do niej mówi.
- Koszulkę?
Popatrzyła na niego ze stresem, chciała chyba mu ją dać, ale Neil zatrzymał ją gestem.
- A tobie co, Jordan? Za gorąco?
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...