Czułem się tak bardzo zmarnowany bo wczorajszym melanżu, że najchętniej zostałbym w domu pod kołdrą, oglądając kolejny odcinek tego żałosnego serialu o koniu z depresją, bo w tym stanie zdawał się być niesamowicie sensowny.Ale przecież Azalea musiała jak zwykle coś wymyślić, a ja nie chciałem przepuścić okazji do wieczornego seksu, więc po prostu się zgodziłem.
Lubiłem ją bajerować, była to dla mnie świetna zabawa, przez co aż tak nie żałowałem tej decyzji na wyjście z nią.
Miałem jeszcze mnóstwo czasu (pomińmy fakt, że wstałem o czternastej),bo mieliśmy spotkać się dopiero koło dziewiętnastej.
Przez ten czas zdążyłem więc niemal zejść na gastro, poparzyć się dwa razy obrzydliwą kawą i wkurwić się na Mike'a (zadzwonił chyba z dwa razy bo Violet zablokowała go na Messengerze, a on przecież tak bardzo ma na to wyjebane), także samo popołudnie minęło po prostu, kurwa, wspaniale.
Już koło osiemnastej pisałem z Benem o jego wkurzającej siostrze, która jak zwykle słuchała jakiegoś tam żałosnego zespołu ze średnio utalentowanymi chłopakami.
Całe szczęście, że Ben nie trzymał raczej z Mikiem, bo ten debil nie wpadł jeszcze na to, by poprosić jego o pomoc z Violet. Byłbym wtedy atakowany tym nieszczęśliwym pseudo-romansem z każdej strony, a to byłaby już przesada.
Wyszedłem z domu za dziesięć dziewiętnasta i ruszyłem do pobliskiego parku, bo tam zawsze sie spotykaliśmy.
Usiadłem na ławce, a zapatrzony w chat z Benem nawet nie zauważyłem zbliżającej się Azalei.
I to w dodatku nie samej Azalei.
— O mój boże, Blase! — krzyknęła, po czym usiadła na mnie. — Wyglądasz tak cholernie gorąco!
— Ty tez, skarbie — odpowiedziałem jej, ale nawet nie zerknąłem na nią, gdyż mój wzrok wlepiony był w drugą dziewczynę. — Cześć, Rose.
— Rosie — poprawiła mnie, ale zignorowałem to. — Hej, Blase.
— Wzięłam ze sobą Rosie, bo chciałam pokazać jej Tencaster — wyjaśniła, wstając ze mnie. — Nie masz chyba nic przeciwko, kochanie?
- Wręcz cieszę się, że mam zaszczyt cię oprowadzić po tym wspaniałym mieście.
Zabrzmiało to chyba cynicznie, bo Rosie pokiwała tylko głową.
Wstałem z ławki i ruszyłem na prawo, aby dojść do małego jeziorka, nad którym często przesiadywałem wraz z Benem.
Azalea opowiadała wszystko Rosie, a ja tylko obserwowałem jak wyraźnie kręci biodrami gdy chodzi. Chyba nawet tego nie zauważyła.
Nie doszliśmy nawet do miejsca docelowego, a Azalei zadzwonił telefon. Odbiegła od nas i odebrała,a rozmawiając wyglądała na bardzo przejętą
— Kurwa mać! — wrzasnęła, kiedy oderwała telefon od twarzy. — Jebany kutas!
— O co chodzi? — spytałem, a dziewczyna pocałowała mnie w policzek i po chwili przytuliła Rosie.
— Muszę pomóc Chloe z jej — zakaszlała — chłopakiem, to bardzo pilne.
— Mhm.
— Dacie sobie radę sami?
— Skarbie, znasz mnie. Damy sobie radę — i będzie nawet lepiej.
— Uh, no jasne — Azalea uśmiechnęła się i jeszcze raz pocałowała mnie,ale tym razem w usta. — Do zobaczenia Blase, pa Rosie.
Popatrzyłem z triumfem na Rosie, ciesząc się, że uda mi się ją złowić tak szybko.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Genç Kurgu-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...