Rozdział na Halloween, z perspektywy Bena (na specjalne życzenie). Enjoy!
ROK 2016
31 października, 08:08PM
- Wyglądałbyś dobrze jako Edward.
Uśmiechnąłem się do niego, wykrzywiając za bardzo szyję. Bolało.
Michelline zaśmiała się, nadal kreśląc wzorki na moim karku.
- Bardzo śmieszne, Ben - Blase przesiadł się dalej mnie, starając się nie odwracać wzroku od Piątku Trzynastego - nie bawię się w takie przebieranki.
- Nie udawaj takiego poważnego, Young - skrzywiłem się wypowiadając jego nazwisko - każdy obchodzi halloween.
- I chuj.
- Ja, na twoim miejscu, przebrałabym się za któregoś z Teen Wolfa, Jordan pewnie też się będzie na tym wzorował - stwierdziła Michelline, dokańczając tatuaż pod moim uchem.
- Nie mam ochoty się w to bawić.
- To po co idziesz na halloweenową imprezę?
Spojrzał na Michelline, czego nie odwzajemniła. Określał ten wzrok jako zabójstwo wzrokiem.
- Żeby się najebać - wzruszył ramionami. - Te przebrania to tylko taki dodatek.
Odchyliła się ode mnie i obejrzała moją szyję z każdej strony.
- Myślę, że gotowe.
Podała mi lusterko, a ja uśmiechnąłem się na widok najlepszego cosplayu Tate'a jaki kiedykolwiek ktoś zrobił na tym świecie.
- Zajebiste, dzięki, Michelline - spojrzałem na nią, na co ona pokiwała głową.
- Nie ma sprawy, Ben.
Blase popatrzył na mnie, trochę się uśmiechając.
- A na kogo to jest...
- Tate z pierwszego sezonu American Horror Story.
Kiwnął głową.
- Nie oglądałem.
Odkąd pamiętam, trułem Blase'owi dupę o ten serial. Chciałem, byśmy obejrzeli chociaż jeden sezon. Nigdy nie miał ochoty.
Wolał z Mattem zachwycać się tym całym BoJackiem. Nudny ten serial jak chuj, ale Blase od zawsze nie mógł się poszczycić wybitnym gustem do czegokolwiek.
- Wiem - stwierdziłem, rozprostowując kark. - Musimy się zbierać.
Blase zatrzymał film.
- Pamiętaj, dwudziesta piąta minuta...
- I siedem sekund. Zapamiętam.
Uśmiechnąłem się do niego i wstałem z kanapy, zarzucając na siebie ramoneskę, podając podobną Blase'owi.
Razem z Michelline, poczekaliśmy na Cockota i Bagela, bo miał już prawko, no a zadawał się z Marcym.
- Jordan przyjeżdża z Herrem, Evansem i Kovskym - powiedziała, ale nikogo to nie obeszło.
Blase założył kurtkę i jako pierwszy wsiadł do auta, pisząc do Jordana.
- Już są - powiedział. - Arzaylea i jej przyjaciółki też.
- Czyli kto? - spytał Cockot.
- No, Steph, May, Suzy, Violet, Stacy, Chloe... Cheerleaderki.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...