38 blase

6.3K 235 55
                                    

Spojrzałem na wąski korytarz na hali, z lekkim uśmiechem na twarzy.

Zerwałem z Rose.

A raczej ona ze mną zerwała, ale nie miałem nic przeciwko. Wręcz byłem jej za to wdzięczny.

Cały czas jednak w mojej głowie siedziała Scarlett, bo to właśnie z nią nie potrafiłem dziś nawiązać konwersacji, i to ona chyba nie chciała mi odpowiadać.

Wstałem w końcu i zacząłem szukać na korytarzu Bena, ale nie potrwało to długo, bo po chwili zeskoczył na mnie ze schodów i krzyknął szczęśliwy:

- ZERWAŁEŚ Z ROSIE?!

Odsunąłem się trochę od niego, zauważając, że jest w chuj uśmiechnięty. Jak rzadko.

- Skąd o tym...

- Arzaylea, Violet, Mi—

- Skąd Mike już wie?

Ben, nadal się uśmiechając, odsunął się trochę i wszedł na Messenger.

- No wiesz, ze Scarlett rozwieszali te plakaty i chyba coś zasłyszał, ale i tak już chyba pół szkoły zdążyło się dowiedzieć.

- To się stało z pięć minut temu.

- Związek chujowy, ale zakończenie zajebiste! - Ben rozejrzał się i zatrzymał wzrok na chwilę gdzieś nad moim lewym uchem. - Wreszcie możesz być na legalu z...

- Ledwo co zerwałem z Rose, ja...

- Jebać Rosie - pociągnął mnie w stronę, w którą się patrzył - i tak miałeś jej dość od paru ładnych miesięcy.

Nie byłem wkurwiony, bo Ben znów mówił o niej. Miał w tym sporo racji, bo tak, miałem od dawna jej dość. Nawet nie próbowałem temu zaprzeczyć.

Byłem wkurwiony, bo znów będzie z tego jakaś chujowa drama. Bo tak bardzo ludzi obchodzi jakieś żałosne zerwanie.

- Jebać Rose - przyznałem, na co ucieszył się za bardzo - ale jednak nie chcę znów wjebać dziewczyny... Scarlett w jakąś dramę. Ledwo co było, że zdradzam z nią Rose.

- Bo zdradzałeś, ale - szedł tyłem, coraz bliżej naszej klasy - jebać tych ludzi, gdy jesteście sami.

Zauważyłem na horyzoncie Mike'a, więc pomachałem do niego, na co też uniósł rękę, podobnie szczęśliwy do Bena. Chciałem do niego podejść.

- Jak na razie nie jesteśmy sami, więc...

Byłem już ledwo kilka metrów od niego, kiedy zauważyłem, że uśmiechnął się bardziej w moje prawo. Oczywiście wiedziałem, że stała tam Scarlett.

Podszedł do niej od tyłu, wymieniając jeszcze znaczące spojrzenia z Aną, a potem...

Przytulił ją?

- Yyy...

- Co, kurwa?

Nie pomyślałbym jeszcze z miesiąc temu, że oni będą się lubić. Gdybym nie ja, nigdy by się nie pogodzili, a raczej nie zaakceptowali. A teraz jest między nimi coś, czego zdecydowanie wolałbym, aby nie było. W szczególności nie w przypadku tej dwójki.

Ben się zmieszał i spojrzał jeszcze na Mike'a zdezorientowany, a potem szybko ruszył w jego stronę.

Przybili sobie piątkę i poszli w stronę łazienki, a ja zostałem sam.

To znaczy, w towarzystwie tylko Scarlett i Anastasi.

Zastanowiłem się krótki moment, ale w końcu podszedłem do dziewczyn, a nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział bez sensu:

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz