- Sugerujesz mi, że serio to załatwiłeś, tak po prostu?
Zaśmiał się, chowając vape'a do kieszeni.
- Czego się nie robi dla przyjaciół?
Może powinienem się uśmiechnąć, ale trochę zrobiło mi się głupio.
Byłem dla niego chamem przez ostatnie wręcz tygodnie, bo ledwo co uznałem go za przyjaciela, a już zdążyłem się na niego obrazić z trzy razy. I chyba dobrze, że awansował on na to miejsce w mojej osobistej hierarchii. Bo zasłużył.
- Naprawdę? Po tym, jak cię zlewałem?
Przewrócił oczami i oparł na chwilę dłoń na moim ramieniu.
- Oj, przestań, Blase. Akurat rozumiem twoje zachowanie, bo cię znam.
Mógłbym zaprzeczyć, że nie zna mnie, nie ma pojęcia kim naprawdę jestem, że nie ma racji.
Ale przecież wtedy bym skłamał.
- Dzięki, Mike.
Uśmiechnął się do mnie i odpalił telefon. Zostało mi piętnaście minut.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, ale minęło mi to jakoś szybko, bo byłem w chuj zamyślony.
Jakoś tak zastanowiło mnie to przez chwilę, że kiedyś Mike musiał mnie tak dobrze poznać. Jeszcze niedawno nie wiedział o mnie kompletnie nic, bo nawet nie rozmawiałem z nim poważnie jeszcze z dwa miesiące temu.
No i tak, dość szybko ogarnąłem o co może chodzić.
- Mike?
- Hm?
- Wiem, że to było w chuj dawno, ale... co tak naprawdę powiedziałem po tej imprezie? Wiem, że wtedy kłamałeś.
Mike spojrzał na mnie, wpatrywał się tak przez chwilę, ale po ledwo kilku sekundach odpalił telefon.
- Powiedziałbym ci, Blase, serio, ale to dość długa historia, a my nie mamy czasu. Zostało ci pięć minut, a tam idzie się z dziesięć, więc...
Westchnąłem.
- Następnym razem...?
- Okej.
Wstałem z ławki i od razu pokierowałem się w stronę parku, a Mike odszedł w drugą stronę, chyba do Any.
Normalnie napisałbym teraz do Bena, ale wiem, że jak zacznę z nim pisać to szybko nie skończę, tym bardziej nie na ten temat.
Nie włożyłem nawet słuchawek i szedłem z jakimś dziwnym uczuciem na sercu, bawiąc się ogniem.
Droga ta nie trwała zbyt długo, bo już w połowie zauważyłem Scarlett, która stała do mnie plecami. No tak, Mike mieszka od tamtej strony.
Przyspieszyłem, zauważając lekki pobłysk ognia od niej.
- Źle podpaliłaś.
Odwróciła się, przewracając oczami.
- Ogień mi się zjebał - kopnęła zapalniczkę.
- Masz.
Podałem jej zapalniczkę, która jeszcze chwilę temu się bawiłem, a ona wzięła ją ostrożnie i szybko dopaliła fajkę.
- Mi się fajki skończyły, więc...
- Masz i nie marudź - mruknęła, podając mi paczkę, a ja wziąłem jednego papierosa.
- Hm, dziękuję.
Usiadła na ławce obok i odpaliła telefon.
- Czekam na Mike'a.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Roman pour Adolescents-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...