4 blase

41.7K 1.6K 2.1K
                                    

Ostatni dzień szkolnego tygodnia nastał tak szybko, że sam niemal tego nie zauważyłem.

Wskazywał na to jedynie liczniejszy ruch na drodze i rozmowy o weekendzie w losowych radiach.

Te ostatnie ledwo słyszałem, bo jak zwykle wlokłem się po ulicach ze słuchawkami na uszach. Szedłem tak niemal zawsze, a ludzie jedynie badali mnie wzrokiem, niektórzy ze zastanowieniem, a niektórzy wręcz nie mogli się mnie oprzeć.

Nawet jeżeli nie twierdziłem, że jestem najprzystojniejszy (pierdolony Ben istniał), to i tak ja miałem wokół siebie tłumy dziewczyn, no i z jakiś tysiąc zdrad na koncie.

Szedłem szkolnym korytarzem czując się jak młody Zeus, którym po części byłem. Nie potrwało to jednak długo, gdyż zobaczyłem Azaleę przy szafkach.

I tak, od razu się na mnie rzuciła, znowu.

— Tęskniłam, Blase — wymruczała mi gdzieś w tors. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem długo, a potem powoli odstawiłem ją na ziemię, przytulając się do niej w sposób przynajmniej romantyczny. — To on, mój chłopak.

Dopiero zauważyłem, że stała tu także ta nowa, dziewczyna od imienia z kwiatami.

— Jestem Rosie — powiedziała, a ja postarałem zakodować to sobie w głowie.

— Blase — odpowiedziałem, patrząc na nią z tym konkretnym uśmiechem, a ona starała ukryć się oczarowanie mną.

Będzie łatwo.

— Ja i Blase jesteśmy razem od naprawdę dawna... — zaczęła Azalea, ale ja jej nawet nie słuchałem, bo dokładnie skanowałem wzrokiem Rosie. Średniej długości włosy, duży biust, wielkie wcięcie w talii, szerokie biodra, wyższa od Azalei. Niezła. — O, hej, Chloe!

Moja dziewczyna poleciała do jej przyjaciółki, a ja zostałem sam na sam z Rosie.

Oparłem się o szafki i uśmiechnąłem się.

— A więc to ty jesteś chłopakiem Arz — mruknęła, tylko p oto, by ożywić atmosferę.

— No tak, ja — ale wcale nie musi to przeszkadzać w zaliczeniu cię. — Tak właściwie, czemu mówisz na nią Arz?

— Zapewne dlatego, że ma na imię Arzaylea?

Zmarszczyłem brwi.

— Co?

— Nie wiesz, jak nazywa się twoja dziewczyna? — uniosła do góry lewą brew.

— Wiem, mamy inny akcent — zadecydowałem, nie chcąc się przyznać, że po prostu w mojej głowie na zawsze już pozostanie Azaleą.

— Hm, możliwe — przyznała mi rację, a ja zaliczyłem moje małe zwycięstwo.

Rozbrzmiał dzwonek, a my weszliśmy do klasy.

Usiadłem w ostatniej ławce, a Rosie rzuciła torbą na ławkę przede mną. Zauważyłem, że nie ma Bena, więc pewnie przyjdzie na następną lekcję.

Przez kilka lekcji wynudziłem się niesamowicie, jedynie na przerwach całując się z Azaleą. W końcu jednak skończyłem lekcje (godzinę wcześniej niż powinienem, ale to nieważne) i wyszedłem z Mikiem i resztą na mały wypadzik.

— Jak tam z Violet? — spytał bodajże Nise, a ja przewróciłem na to oczami.

Jak już wspominałem, Vi to zdecydowanie jego ulubiony temat. Wszystko mu się z nią kojarzyło,a jak ktoś zwrócił uwagę na cos fioletowego albo fiołki, to chłopak nie mógł nie powiedzieć o niej choćby słowa.

Irytowało mnie to, nie powiem, ale wszystko można znieść, prawda?

— Nie było jej dziś w szkole — powiedział Mike. — Jak myślicie, dlaczego?

— Może jest chora — odpowiedział Matt.

— Lub pojechała gdzieś na weekend — zaproponowałem, udając, że w ogóle mnie to obchodzi.

— Albo ma cię w dupie — mruknął ktoś za nami, na co odwrocilismy się wszyscy na raz.

Była to dziewczyna o ciemnych włosach, dość średniego wzrostu, znałem ją.

To Violet.

Szturchnąłem Mike'a łokciem,a on założył kaptur, jakby chciał się stąd ulotnić.

— Co powiedziałaś? — Matt jaka zwykle starał się ratować sytuację.

— Nie mówiłam do ciebie.

Matt zerknął na nią spode łba, natomiast ja raczej to zignorowałem.

— Odpowiedziałam Mike'owi.

Spojrzeliśmy po sobie, ewidentnie czekając na reakcje Mike'a.

Poprawił włosy, naciągnął bluzę i powoli uraczył ją swoim wzrokiem.

— Dziewczyno, zrozum w końcu, że mam w ciebie wyjebane.

Kilku z nas wyraziło podziw dla tego tekstu Mike'a.

No dobra, każdy, oprócz mnie.

— To po co jeszcze przed chwilą o mnie pytałeś?

Mike uniósł brew, a Matt lekko go popchnął, sugerując, że nie uda mu się wyjść z tej sytuacji zwycięsko.

— Nie chodziło wcale o ciebie — powiedział, a czas niemal się dla nas zatrzymał.

Każdy się na niego patrzył, a on rozejrzał się z wyższością wokół.

— Chodziło o Rosie. Nową dziewczynę w szkole.

— No i jest naprawdę niezła - wtrącił Matt, a Violet przygryzła wargę i pokręciła głową.

— I tak mnie to nie obchodzi, wiem swoje. — Violet zarzuciła włosy do tyłu i wyprzedziła nas, a my po chwili pogratulowaliśmy Mike'owi tego wybrnięcia z kłopotliwej sytuacji.

Byłem z niego dumny.

— No, ale tak szczerze — odezwałem się w końcu — Rosie jest niezła.

— A ty czasem nie jesteś z Arzayleą? — Mike uniósł brwi.

— Jestem, ale co z tego?

Ledwo zdążyłem wypowiedzieć te słowa, a telefon krótko mi zabrzęczał i wyświetlił się wielki napis:

Moja szmata:

Hej Blase

kochanie

spotykamy się jutro wieczorkiem?

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz