Blase.
W sumie ładne imię.
Opisy Arzaylei się sprawdziły. Blase to wysoki, ciemny brunet o trochę jaśniejszych oczach i dość mocno zarysowanej szczęce. Jest dobrze zbudowany i nieźle się ubiera. Gdy Arz zapoznała nas ze sobą, on nie skupiał się na tym co mówiła, tylko na moim ciele. Dokładnie śledzilam jego wzrok i nie mogłam ukryć uśmiechu. On wtedy spojrzał na mnie i pokazał ten typowy uśmiech złego chłopca. Jeśli myśli, że na to polecę, to jest kurwa w błędzie. Ale...-Rosie? - Nagle usłyszałam wołanie mamy.
-Tak? - odwróciłam głowę do miejsca kierowcy.
-Pytałam, jak poszło ci w szkole. Podobało się? Zakolegowalas się już z kimś?
Jak zwykle szereg pytań od mamy. Nie mogę się złościć - jest po prostu opiekuńcza, chce wiedzieć jak sobie radzę po przeprowadzce. W końcu Nebraska, a California to różnica.
- Było fajnie. Poznałam kilka koleżanek i kolegów, ale bliżej zakumplowałam się tylko z Arzayleą i Chloe.
Na twarzy mojej mamy było widać zadowolenie. To znaczy, pewnie wiedziała, że szybko znajdę sobie kogoś do rozmów, bo z natury jestem bardzo lubiana. No, przynajmniej w Nebrasce mnie lubili.
- W takim razie będziesz musiała je niedługo zaprosić. Zapytaj je jutro. - Rzuciła moja mama.
- Pewnie. - odparłam z uśmiechem, znając moją mamę na tyle, by wiedzieć, że to koniec rozmowy.
Poprawiłam więc brązowe włosy i podglosnilam radio w samochodzie, wpatrując się w piękne kalifornijskie widoki za szybą.
***
Gdy zjawiłyśmy się w domu, zaczęłyśmy od rozpakowania zakupów. Widziałam same zdrowe rzeczy, może trafiła się jedna paczka z chrupkami.
- Tata jeszcze nie wrócił? - zapytałam, spoglądając na zegar wiszący niedaleko. Była godzina czwarta popołudniu, a tato kończył o drugiej.
- Nie mówiłam Ci? - Rzekła Jennifer (moja mama). - Mają jakiś męski wypad z pracy do Eatonville. Wróci na weekend.
Niekontrolowanie zrobiłam wielkie oczy, a mama widząc to posłała mi delikatny uśmiech.
- Rosie. Przepraszam że nie powiedzieliśmy ci wcześniej. Po prostu wypadło mi to z głowy. Ale co, chyba poradzimy sobie we dwie?
- No pewnie. - odpowiedziałam, puszczając oczko. - Będę w swoim pokoju! - Dodałam głośnej, gdy wspinalam się po schodach do mojej sypialni.
Od razu włączyłam laptopa i zmieniłam ciuchy. Ubrałam krótkie spodenki i turkusowy top z napisem Louisiana state.
Zadzwoniłam na skype do mojej przyjaciółki Scarlett, przy tym logujac się na pocztę, Facebooka, i Spotifya.Scarlett to Francuzka o fioletowych włosach, zielonych oczach.Jest mojego wzrostu, jak i podobnych kształtów, i posiada chyba najlepszy styl na świecie. Zawsze świetnie wygląda i ma na sobie wzrok wielu mężczyzn. Ale wracając, przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Poznałyśmy się, gdy byłam na wycieczce szkolnej do Francji, chyba jakoś w podstawówce. Spędziłam wtedy jedne z najlepszych chwil w moim życiu.
- Heeeej! W końcu dzwonisz! - Powitała mnie Scarlett.
Szybko włączyłam kamerkę, a ona posłusznie zrobiła to samo. Pomachałam jej z szerokim uśmiechem.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...