Rozdział dodaję z okazji urodzin głównej postaci. Wszystkiego najlepszego, Blase!
Znowu nie chciało mi się wstać rano.
Dlatego znów wstałem dopiero na trzecią lekcję, a Ben sam poczekał na mnie w parku, bo mu się też nie chciało. Po prostu.
Czułem się dziwnie, widząc Mike'a z kimś innym, niż z naszym składem. Odkąd zacząłem traktować go poważniej i on stał się kimś więcej niż tylko słuchającym się mnie, mało znaczącym znajomym, odwrócił się ode mnie totalnie. A ja powinienem to zmienić.
Wyszedłem w końcu z domu i wolnym krokiem udałem się w stronę parku.
Rzuciłem okiem na fontannę, przy której ostatnio jarałem ze Scarlett. To znaczy, to było z trzy tygodnie temu.
Ben czekał na mnie na ławce, na której siedzieliśmy niedawno, gdy była tu Anastasia ze Scarlett. Gdy miał wybór, zawsze zajmował tę ławkę, nawet nie wiem, dlaczego.
Zobaczył mnie i od razu wyciągnął z kieszeni fajki, biorąc dwie z paczki.
- Masz - podał mi jedną, od razu odpalając swoją.
Wziąłem od niego fajkę i zapalniczkę, od razu ją odpalając.
- Mamy jeszcze dziesięć minut - powiedział Ben, zaciągając się fajką.
Oczywiście, nie wyrobiliśmy się.
Cały dzień w szkole minął znowu dość kiepsko, jeżeli całym dniem można nazwać ledwie z trzy lekcje, bo potem i tak zwialiśmy.
Przebywaliśmy tylko we dwójkę, przegadaliśmy każdą z lekcji, a i tak czuliśmy się jakoś przemęczeni tym wszystkim. Chyba nigdy tak nie było.
Zauważyłem jeszcze, że kilka dziewczyn ze sportowej i z cheerleaderek dziwnie patrzyło się na Bena, ale raczej to zignorowałem. Pewnie kolejna się w nim kocha.
Oboje zerkaliśmy na dziewczyny co jakiś czas na lekcjach, ale one raczej rzadko to odwzajemniały.
No dobra, Ben patrzył na Anę co jakiś czas.
Ja niemal nie odrywałem wzroku od Scarlett, ale z tego co mówił Ben, praktykuję to odkąd się poznaliśmy.
Zazwyczaj i ona zawieszała na mnie wzrok, jednak dzisiaj jakoś tego nie robiła.
Ledwo co jednak wyszliśmy do szkoły, gdy na drodze stanął nam...
- Mike?
- Siema, stary - powiedział do mnie, ale jednak patrzył się na Bena. - Słuchaj Ben, bo w szkole krąży taka plota...
Ben zmarszczył brwi.
- No...?
- Jesteś z Nisem?
Nie wiem, czy wybuchnąłem właśnie śmiechem, czy dostałem jakiegoś napadu kaszlu.
Ale kurwa, co?
Ben stał jak wryty, a Mike przyglądał się mu bez przerwy.
- Co, kurwa?
Mike spojrzał na buty i wrócił do opowieści.
- Wydaje mi się, że Rosie z Arzayleą sobie to uroiły i zdążyły to rozpowiedzieć na pół szkoły, no ale... wiesz, jakby coś nie mam nic przeciwko...
- Co ty pierdolisz?
- Widziały was razem, wczoraj...
- Kurwa, jak ja też tam byłem.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...