- Rosie?
Nie podnosiłam wzroku znad telefonu, bo przecież ciągłe odświeżanie Twittera i Snapa potrzebowało całej mojej uwagi. Ignorowałam wszystkie zaczepki Violet, ale gdy podniosła książkę, mającą sześćset stron,w twardej oprawie, i zaczęła we mnie celować, postanowiłam na nią spojrzeć.
- Co? - Zapytałam nieczule.
- No jak to co!? Próbuję z tobą pogadać od dobrych dziesięciu minut, a ty nic, tylko patrzysz się w tą pieprzoną komórkę. Skończ się przejmować i zróbmy coś ciekawego.
Oczywiście miała rację. Każdy teraz ma rację, tylko ja cały czas jestem w błędzie. Użalam się nad sobą, myślę w kółko o tym samym i jem. Tak opisałabym moje życie od godziny drugiej. Próbuję udawać że już zapomniałam, ale kuźwa, nawet głupi by nie uwierzył.
- Nie nalegałam, żebyś przychodziła. - Powiedziałam, ani trochę nie zastanawiając się nad tymi słowami.
Na jej twarzy momentalnie pojawił się smutek i dziewczyna wlepiła spojrzenie w swoje kolana, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
Poczułam się z tym okropnie, bo przecież ona nic nie zrobiła. Chce dla mnie jak najlepiej, a ja się jej tak odwdzięczam. Natychmiast wygrzebałam się spod koców, zabrałam proste włosy do tyłu i przeczołgałam się do niej na skraj łóżka. Objęłam ją mocno, mówiąc:
- Przepraszam, Vi. Wiem, że chcesz dla mnie dobrze. Zawsze chciałaś. Od samiusiego początku. To ja byłam głupia, że nie posłucham. Przepraszam, po prostu nie wiem co mam robić.
Ciemnowłosa prędko oddała uścisk.
- Rozumiem, Rose. Nie powinnam tak naciskać, to przecież dla Ciebie trudne. Tym bardziej, że poszło nie tylko o Blase'a, ale też o Scarlett. Strasznie mi przykro, ale to naprawdę nie był chłopak dla Ciebie i może dobrze że tak się stało? - Cały czas mówiła ciepłym głosem, co chyba faktycznie pomogło.
Odsunęłam się od niej, wciąż jednak będąc blisko.
- Co ty na to, żebym zrobiła nam popcorn, ty wybierzesz film, a później wybierzemy się na spacer? - Zaproponowałam, zmuszając się do lekkiego uśmiechu.
Violet kiwnęła głową. Zbiegłam do kuchni na dół, a dziewczyna zajęła moje dotychczasowe miejsce, biorąc na kolana laptopa.
Wsadziłam dużą miskę do mikrofali i oparłam się o zimny blat, czekając aż jedzenie będzie gotowe.
W między czasie zorganizowałam nam napój, a gdy urządzenie zapipkało, ruszyłam na górę, obładowana prowiantem.
- Co wybrałaś? - Zapytałam wesołym głosem, wchodząc do pokoju.
Brunetka szybko podniosła wzrok na mnie, uśmiechając się szeroko na widok tego, co ona kocha najbardziej. No, chyba.
- Waham się. Titanic, czy może Gwiazd Naszych Wina? - Słyszałam w jej głosie ten ból, który można również usłyszeć u dziecka, które w najlepszym filmie z zabawkami jest zmuszone wybrać tylko jedną.
- Mmm, trudny wybór. Na obydwu będziemy płakać, więc w sumie mała różnica... - rzeklam szczerze.
- Masz rację - rzuciła, wgapiona w monitor.
Po chwili zamknęła oczy i biegała przez moment myszką po ekranie, jednak sprawnie się zatrzymała i spojrzała.
Kursor zatrzymał się na zakładce podpisanej : Gwiazd Naszych Wina, przez co, nie wiem czemu, uśmiechnęłam się do siebie.
- Włączaj - poleciłam, stawiając miskę z popcornem pomiędzy nami, zjadając kilka od razu.
- O mój Boże... - Usłyszałam cichy głos Vi, ale za to już glosniejsze szlochanie i ciąganie nosem. - To jest takie smutne.
CZYTASZ
bad boys fuck better
Teen Fiction-hashtag na tt: #bbfb- Niektórzy po prostu są dla siebie stworzeni. Tacy ludzie muszą być razem, a ich związki należą do tych najbardziej udanych. Ale co jeśli nie potrafią stworzyć zdrowej relacji? Te osoby powinny zerwać i ledwo radzić sobie samo...