39 scarlett

6K 234 104
                                    

- Mamy już inne plany na dziś.

Spojrzałam na Anę, głównie po to, aby oderwać wzrok od niego.

- To znaczy?

Blase też spojrzał na nią, a ona uśmiechnęła się sarkastycznie. Cała Ana.

- Jedziemy niedługo na zakupy, więc nie wyjdzie.

Przeniosłam wzrok na niego, widząc, że trochę go to oburzyło. No tak, nie lubił, gdy się mu odmawia.

- W sumie idealnie, bo Ben chciał...

- Jedziemy z Mikiem.

Uśmiechnęłam się.

Anastasia wcale nie kłamała. Mike miał z nami pojechać, bo w centrum otworzyli stacjonarkę Supreme. Po za tym, zaprosił nas do swojej ulubionej pizzerii, bo uważał, że każdy jego przyjaciel musi znać to miejsce. Z tego co opowiadał, to był tam kiedyś Jacques Webster. No i leci tam jego muzyka.

- Mam rozumieć, że będę wam przeszkadzać?

- Ty to powiedziałeś.

Blase pokiwał smutno głową i wrócił wzrokiem do mnie, a ja odwzajemniłam jego spojrzenie, które pewnie w myślach określił jako zabicie wzrokiem.

- No to do zobaczenia.

Pomachał nam i odszedł, a ja od razu sprawdziłam godzinę. Minuta po czternastej, za dwadzieścia dziewięć spotykamy się z Mikiem koło przystanku.

- Zerwał z Rosie i już nie daje ci spokoju - wzięła ode mnie szluga.

- Nawet nie mam jak ci zaprzeczyć.

Zaśmiała się jeszcze i pokręciła głową.

- Ale on jest głupi - stwierdziła.

- Szkoda gadać.

Nie powiedziała tego jednak ani ona, ani ja. Był to męski głos gdzieś za nami. Głos Mike'a.

- Skończyłeś już...

- Odwołali mi chemię. Proszę.

Podał mi i Anie po małej kawie.

- Wybrałeś nasze ulubione, wow, Mike - powiedziała Ana, czochrając go po włosach, a ja zauważyłam wychylającego się Bena.

- Starałem się - odpowiedział jej.

Spojrzał w stronę chłopaków, a potem odwrócił znów się do nas, ze swoją wiecznie kamienną twarzą, której wyraz zmieniał się tylko na uśmiech.

- Nie pode...

- Podszedł. Blase.

Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, szybko go jednak zrywając, wstając z ławki.

Nikt z naszej trójki nie chciał raczej ciągnąć tego tematu, bo sam Mike chyba wiedział, że nie można było oczekiwać czegokolwiek dobrego po Blasie.

- Zamówię taksówkę, przecież nie będziemy się tłuc po tramwajach.

Uśmiechnął się i szybko zamówił taksę, przy okazji przeliczając swój hajs.

Przez kolejną godzinę więc siedzieliśmy we trójkę w Supreme, pomagając Mike'owi wybrać jedną z trzech bluz.

- Bierz granatową.

- Mam już dwie granatowe bluzy, no i jedną z drużyny - przewrócił oczami, zerkając na mały napis Supreme po prawej stronie.

- Różowa jest moim zdaniem najładniejsza - stwierdziła Ana, z czym w sumie się zgodziłam.

bad boys fuck betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz