Rozdział 58

56 6 0
                                    

Kochani,

witam po przerwie! Udało mi się w końcu napisać rozdział! Kolejny już niedługo ;) Dodatkowo, chciałabym Was zaprosić do mojego "sklepu", w którym sprzedaję frotki/scrunchie. Nowa forma na odstresowanie - szycie. I szyję. I mam tego sporo, więc jakby ktoś był zainteresowany, to zapraszam ;)

https://allegro.pl/uzytkownik/Rolaka1995

Lucy przytuliła mocniej Natsu, kiedy opadł w jej ramiona zemdlony. Z początku zmartwiła się, że został ranny w czasie walki z kapłanem lodu, ale jej obawy okazały się bezpodstawne. Natsu tylko zasnął. Jego oddech był równy, spokojny, jakby śnił o czymś miłym, zapominając o słowach, które moment wcześniej wypowiedział jej na ucho.

"Lucy, ja chyba jestem potworem" — wciąż słyszała jego cierpki, pełen bólu i przekonania głos. Nadal nie mogła zrozumieć, jak Natsu uwierzył tym słowom. Jak sam do nich doszedł...

I wtedy podniosła głowę, spoglądając na kupę popiołu. Tylko tyle zostało z kapłana, ale i tak za wiele.

Chwyciła klucz Virgo i zamachnęła się nim, uwalniając odrobinę mocy, aby wezwać ducha. Virgo zjawiła się przed jej oczami i przyklęknęła, chyląc nisko głowę przed Lucy. Nałożyła tym razem na siebie długą suknię, sięgającą jej aż po kostki. Materiał dotknął mokrego podłoża, nasiąkając roztopionym lodem. Virgo podniosła go, nie pozwalając, aby ubrudził się bardziej.

— Panienko Lucy — wyszeptała w kierunku dziewczyny.

Lucy przetarła oczy. Wzięła głęboki wdech i poprosiła Gwiezdnego Ducha:

— Rozrzuć jego prochy.

Virgo złączyła ręce na swoim brzuchu. Zadrżała. Odwróciła się w kierunku popiołu, który zaczął przylegać do lodu, a potem zwróciła się ponownie ku Lucy. Jej oczy były puste, bez wyrazu. Każdy rozkaz była gotowa spełnić, ale w tych okolicznościach i ona doświadczyła wątpliwości.

Lucy zacisnęła zęby ze złości i wydarła się:

— Szybko!

Virgo schyliła się pokornie i podążyła w stronę prochów wroga. Zamachnęła się. Tym jednym ruchem zmiotła cały popiół, roznosząc go między wszystkie komnaty podziemia.

— Gotowe, księżniczko — zwróciła się z honorami do Lucy. I odeszła.

Lucy złapała głowę Natsu i położyła na swoich kolanach, pozwalając mu na spokojny sen. Jednak ona sama nie dostała tej szansy na odpoczynek. Podziemia pogrążyły się w chaosie. Gray z Erzą po zniszczeniu lodowej klatki pobiegli do członków Fairy Tail. Erza zaczęła przywdziewać kolejne stroje i je zdejmować, aby ogrzać przyjaciół.

Niektórzy odzyskali przytomność. W zdezorientowaniu rozejrzeli się po jaskini, a potem wydawali cichy pomruk, który chyba miał być krzykiem, ale zabrakło im na to sił. Cana zadrżała. Złapała się za ramiona i odsunęła od leżącego na ziemi Gildartsa, który oddychał słabo. Jego skóra zbladła, zrobiła się praktycznie biała, jak topniejący w tych podziemiach śnieg.

— Wszystko będzie dobrze — zapewniła przyjaciół Erza.

Kilka osób zgodziło się kiwnięciem. Lucy w nie uwierzyła w ich odpowiedź. Wszyscy kłamali, zasłaniając twarze ze wstydu.

Mirajane wstała. Chwiejnym krokiem zbliżyła się do Graya i wysapała:

— To... To było straszne.

Wyznanie zaskoczyło chłopaka. Jednak nie zdążył zaakceptować słów kobiety, gdyż ta upadła zemdlona w jego ramiona. Chwycił ją i położył obok reszty. Erza założyła na nią koc, a następnie pogładziła czule jej włosy.

Pogromca smoków [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz