Rozdział 77

28 3 0
                                    

Od samego poranka niosły się wieści po całym Fiore. Na ustach każdego maga zamarło przerażenie — połowa z nich spakowała swój dobytek i ruszyła na południe, za granicę. Tłumy zaczęły się tam gromadzić od wczesnej godziny, wieczorem rozpętało się piekło. Walki odnotowano stronie młodych i po stronie starszych. Wszyscy się zjednoczyli, gdy nikt nie pozwolił przekroczyć granicy. Zginęło pierwsze dziecko — przypadkiem, bo przez napierający tłum, pod jego stopami. To ta krew sprawiła, że w ludziach obudziła się dzika rządza. Nikt już nie miał nic do stracenia.

Pozostali ruszyli po opinię Rady Magów, króla i gildii, zaciągając zdania, jak postąpić z zaistniałą sytuacją.

Bramy przed nimi zamknięto.

Aż kraj objęło przerażenie jedną wieścią: „Gildia Lamia Scale zabita przez Acnologię. Smok rusza ku Magnologii".

Mieszkańcy uciekli z Magnolii, choć nie wiedzieli dokąd.

***

W Fairy Tail trwało milczenie. Laxus świadomie zignorował obecność Lucy, zajmującą się dziećmi członków gildii, kiedy reszta próbowała znaleźć plan na odegnanie zagrożenia. Natsu siedział najbliżej stołu, przyglądając się rozłożonej mapie i potencjalnej trasie, którą pokona Acnologia.

Niszczył wszystko na swojej drodze. Wioski płonęły w smoczym, bezlitosnym ogniu, podsycanym przez panikę. Miasta równał z ziemią swym oddechem, nie pozostawiając śladu istnienia w tym spustoszonym miejscu, które dawniej tętniło życiem.

— On chce nas zabić? — odezwał się Natsu. — Fairy Tail, nas — słusznie zauważył, tak samo jak reszta, choć tylko on odważył się powiedzieć to na głos.

Lucy wyczuła w głosie męża strach. Natsu drżał — ten wielki, niepokonany Pogromca Smoków na jej oczach bał się. Dla niej i dla wielu innych członków gildii był to znak, że zmierzający ku nim Acnologia to uosobienie zniszczenia i potęgi.

— Ci, którzy mogą, muszą, niech uciekają. Reszta zostaje walczyć — rozkazał Laxus tonem nieznoszącym sprzeciwu.

— Jak? — wysyczał Natsu. — Jak mamy go pokonać? Masz plan?

— I ty się odzywasz? To ty zawsze działałeś najpierw, a potem myślałeś!

— Ale nigdy wcześniej nie miałem córki!

Laxusowi odebrało mowę. Zerknął na Nashi, potem na dzieci Gajeela i Levy, a na koniec rozejrzał się przerażonych twarzach zebranych — to była jego rodzina. Ta prawda doszła do niego trochę za późno. Wszyscy byli dziećmi dziadka, wszyscy należeli do wielkiej rodziny Fairy Tail i właśnie próbował zaprzepaścić dziedzictwo, które pozostawił mu Makarov Dreyar.

Opadł na krzesło barmańskie. Mirajane podała mu kieliszek wódki na uspokojenie. Odsunął naczynie, dziękując jej z myślą, że w podobnych okolicznościach należy zachować trzeźwość.

—Niech się zgłoszą chętni na walkę — tym razem zaczął powoli, z rozsądkiem i rozwagą. — Realnie oceńcie swoje możliwości, to Acnologia, nie jakiś słynny złoczyńca, który potrafi klapać gębą. To realne zagrożenie i chyba... — Wziął głęboki wdech. — I chyba wszyscy to rozumieją.

Kilka osób opuściło głowę ze wstyd. Nie mieli szans w starciu z Acnologią, a każda ich interwencja mogła prowadzić do nieszczęścia. Przeszkadzaliby.

— Ile mamy czasu? — Lucy poprosiła o realne oszacowanie czasu, jaki im pozostał.

— Minimalnie kilka dni, maksymalnie tydzień. Acnologia nie porusza się standardową trasą i z jakiegoś powodu podróżuje tylko godzinę, dwie — odpowiedział jej Laxus, po raz pierwszy normalnie, odkąd pamiętała. — Dostaliśmy informację od Rady Magicznej, że zanik magii doprowadził do jego osłabienia.

Pogromca smoków [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz