Rozdział 5

221 19 12
                                    

— Jestem zmęczona! — zaczęła narzekać Shina na cały głos. Ziewnęła szeroko po nieprzespanej nocy gdzieś na starej, zwilgotniałej słomie, po czym wyciągnęła się mocno. Czekała, aż Lucy odwróci się i coś jej powie, ale kobieta milczała, niekoniecznie słuchając problemów dziewczyny.

Shina machnęła ręką, uznając, że chyba nie zdoła przykuć uwagi Lucy. Przyspieszyła trochę kroku i dogoniła towarzyszkę, która właśnie wyjęła z worka pasek suszonej wołowiny. Podała go Shinie, a sama wzięła drugi z dna wora.

Zdziwiła się. Z początku Shina otworzyła usta, by zapytać się, dlaczego ją poczęstowała, ale w końcu zrezygnowała. Odsunęła się kawałek i chwyciła pierwszy kęs trudnego w zgryzieniu mięcha.

Lucy obejrzała się w kierunku nieba. Było czyste. Wiał spokojny, melancholijny wiatr zapowiadający ciepłe, nie upalne dni. Weszły właśnie na trasę handlową. Pierwsze wozy zaczęły mijać je, a traktem podróżowali magowie poszukujący przygód i dobrych zarobków. Nie brakowało też robotników migrujących między miastami. Lucy wybrała się w prawą stronę, do wioski, w której miała się podjąć z zalecenia Juren.

— Czarny mag — powtórzyła tytuł, którym określano Zerefa.

— Co z nim? — zainteresowała się Shina, wychodząc naprzeciw Lucy.

— Znasz go?

— A kto nie? — zdziwiła się. — Od wieków krążą o im legendy. Podobno to nieśmiertelny. Niektórzy twierdzą, że podpisał pakt ze złymi siłami. Inny snują teorię o rzekomym paraniu się alchemią, wiesz... Kamień filozoficzny. A jeszcze są tacy, co opowiadają o nim zwyczajne bajki.

— Też trochę o tym słyszałam. — Zamyśliła się na moment. Oderwała się od myśli, by sprawdzić jeszcze raz zapiski w misji. — Nie podoba mi się ta misja.

Shina wyrwała jej pergamin.

Misja dotyczyła plądrowania grobów z ciał. Mieszkańcy prosili o pomoc w odnalezieniu zwłok bliskich i sprawcy całego zajścia.

— Tylko tyle? — Shina nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. — Dlatego uwielbiam chodzić na misje. To kot w worku. nigdy nie wiesz, co ci się trafi. Takim opisem to można jedynie wystraszyć.

— Mylisz się.

— He?

— Przeczytaj ostatnie zdanie.

— "Całe zajście ma miejsce w nocy. Jedynym pozostawionym śladem jest symbol Czarnego maga" — przeczytała. Zwinęła pergamin w rulon i oddała go Shinie. — Nie jestem pewna...

— Misja dotyczy plądrowania grobów, ale nie z drogocenności, a ciał. Do zdarzenia dochodzi nocą. Symbol Czarnego maga. Misja musi dotyczyć czegoś większego, tylko mieszkańcy bali się wyjawić szczegóły, by nie zniechęcić magów.

— I tak cena ich wystraszyła. Aż szkoda wyruszać w podróż za takie pieniądze...

— Pewnie mieszkańcy są biedni. Dlatego zwrócili się do wolnej gildii. Tam raczej gromadzą się słabsi i biedniejsi magowie. Zarejestrowane gildie kosztują zbyt dużo.

— Fairy Tail też?

Lucy westchnęła ciężko. Weszła na pakt i podążyła za wozem pełnym słomy.

— Fairy Tail też — odpowiedziała po chwili. — Nie ma w tym nic niezwykłego, rachunki ot co. A nasz gildia wymagała częstych napraw.

— Słyszałam o tym wiele! — Shina aż podskoczyła z ekscytacji. Chwyciła Lucy pod ramię i od razu spytała: — Opowiesz mi o nich więcej? Jacy byli? Mówi się...

Pogromca smoków [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz