Rozdział 41

83 9 11
                                    

— To ustalmy plan działania!

Erza usiadła pierwsza przy ognisku. Włożyła do środka nabity na patyk ziemniak i przytrzymała go blisko ognia, spalając jego skórkę. Lucy, Gray i Natsu nie bawili się jedzeniem i wrzucili je prosto do ogniska, zakopując wśród nagromadzonego popiołu. Maury do tego czasu zasnął na gołej ziemi, zanim rozłożyli miejsca do spania na noc.

A wieczór był chłodny. Ostatnie dni przyniosły ciężkie mrozy, które zniszczyły większość okolicznych plonów.

Gray ze współczuciem w oczach objął nowego synka i przeniósł go na zrobioną ze starego drzewa ławę. Położył chłopca przy Erzie, przy której po chwili usiadł. Podniósł głowę Maury'ego i ze swoich ud zrobił poduszkę dla dziecka. Lucy przykryła chłopca kocem.

— Wiele przeżył — stwierdziła, gładząc jego policzek. — To nie jest złe dziecko.

— Nie rozmawiajmy teraz o tym. Wspomniałam o planach — Erza zmieniła temat. — Musimy cię uniewinnić.

— Już mówiłam, że...

— Nie — przerwała jej stanowczym głosem Erza. — Nie chodzi tylko o to, Lucy. Zacznijmy od prostych faktów. Kapłan. Zniknięcie członków Fairy Tail. Twoja sprawa. Lucy, mi się to nie podoba. Jeśli faktycznie ten kapłan za tym stoi, rozerwę go na strzępy.

Patyk pękł w pół, a wbity na niego ziemniak wleciał prosto w popiół.

Erza kaszlnęła i wyrzuciła kij daleko za siebie.

— Zgadzam się z Erzą. — Gray skinął głową w kierunku kobiety. — Poza tym, sprawa zanikającej magii. Nie możemy zignorować faktów, a te mówią, że w Fiore dzieje się coś złego. Myślisz, że to wszystko przypadki.

— Dokładnie! — włączył się jeszcze Natsu. — I jeszcze to, że chcieli ciebie posadzić. Byli co to tego bardzo przekonani. Jedno zeznanie takiego kapłana wystarczy? No ludzie, przecież tam był SMOK! Czy nikt nie zainteresuje się smokiem?!

Wszyscy zaniemówili.

Natsu popatrzył się po przyjaciołach. Milczeli. W końcu zwrócił się do Lucy po odpowiedzi.

Nie rozumiała.

Zająknęła się ze zdziwienia. Ten jeden raz naprawdę zgubiła się we własnych myślach i tym, jak widziała członków Fairy Tail po tych wszystkich latach. Trzymała w sobie obraz sprzed ponad dwóch latach, wizja ta pomagała jej radzić sobie z sytuacjami, na które powoli napotykała w trakcie podróży. Tylko zapomniała, że czas minął. Gray i Erza również o tym nie pomyśleli. Założyli, że nikt się nie zmienił. A nawet jeśli, to tylko troszkę.

I trwali w tym przekonaniu póki Natsu się nie wypowiedział, do tego w sposób niepodobny do dawnego niego.

— Zaraz wszyscy pomyślą, że ktoś cię podmienił — zażartował Happy. — Zmądrzał chłopiec, zmądrzał.

— Ej!

Natsu palnął przyjaciela w głowę, a potem zarumienił się ze wstydu. Obiecał, że więcej się nie odezwie.

— Jak masz zaakceptować to, że ja się zmieniłam, skoro sama nie wierzę w twoją zmianę? — zapytała Lucy, przyglądając każdemu z przyjaciół po kolei. Oni wszyscy nie byli ludźmi, których znała. — Przepraszam was.

— My też — burknął Gray.

Erza zgodziła się z chłopakiem.

— Ale... — dodał jeszcze Gray, nim Erza zdążyła się wypowiedzieć. — Ale. Ale. Nigdy nie uznam tej zapałki za kogoś mądrego! To debil nad debilami! To że raz w życiu udało mu się powiedzieć coś mądrego, to jeszcze o niczym nie świadczy!

Pogromca smoków [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz