Lucy przerzuciła ręcznik przez ramię, z piersi zdjęła niewygodny bandaż, którym ściskała klatkę piersiową odkąd wyruszyła w samotną pracę chwilę po odejściu Natsu. W tej rzeczywistości nie musiała zaciskać piersi, ale czuła się nago bez bandaża. Ratował jej kobiecość i jednocześnie ją ukrywał, budując wizerunek "Lucy", na widok której ludzie drżeli.
Tego wieczora postanowiła udać się do gorących źródeł. Dziewczyny zostały na wspólnej pogawędce o ciąży Levy, a Lucy obiecała dołączyć, jak tylko się wykąpie.
— Nic z tego — mruknęła z niezadowoleniem.
Odsunęła bambusowe drzwi i wyszła wprost na parówkę, gdzie jej ciało objęło wilgotne ciepło. Rozkosz rozpłynęła się po wszystkich naczyniach. Zadrżała — trochę z radości, trochę w reakcji na różnicę temperatur. Ale niezależnie od wszystkiego, odżyła. Chwila w tym miejscu ukoiła ją na moment. Pozwoliła zaznać czegoś nowego i sprawić wrażenie prawdziwości.
Zaśmiała się.
Nierealne.
W prawdziwym świecie nie znalazłaby chwili na taki odpoczynek? A tutaj? Zanurzyła się w ciepłej wodzie, po czym jęknęła z rozkoszy, układając głowę na jednym z kamieni. Ręcznik zsunęła pod taflą. I tak przebywała w źródłach sama, nikt nie planował się napatoczyć — większość z członków świętowała różne okazje, a tym samym miała chwilę dla siebie.
Wzięła głęboki wdech upojenia. Nie pamiętała, kiedy ostatnio życie umożliwiło jej zaznanie podobnego spokoju. Było to dla niej prawie czymś nowym, niezgłębionym i obcym. Nie czuła się wygodnie w otoczeniu przyjemności, bo za każdym razem, jak one się pojawiały, zaraz przybywało nieszczęście.
— Oj, raz sobie odpocznę — powiedziała, ale po chwili dotarły do niej zbliżające się kroki.
Napięła mięśnie w pogotowiu. Odwróciła się i rozejrzała w okolicach wejścia, nikogo tam nie zobaczyła. Początkowo odetchnęła z ulgą, ale złe przeczucia nie minęły. Już nie raz znalazła się w podobnej sytuacji.
Założyła mokry ręcznik na piersi. Podniosła się kawałek, zamierzając wyjść z wody, nim cokolwiek złego się stanie. Nagle ktoś ją chwycił za nogi. Wrzasnęła. Przewróciła się i wpadła prosto w wodę, która chlusnęła na wszystkie strony.
— Mam cię! — rozbrzmiał krzyk Natsu.
Lucy zabulgotała pod wodą.
Mogła się domyślić. Nawet powinna się domyślić, że ten debil coś dla niej przyszykuje, ale w tym wszystkim nie spodziewała się, że zaskoczy ją tak nagłym atakiem.
Podniosła się i przygładziła do tylu mokre włosy, nie odzywając się słowem do Natsu.
Zaśmiał się jeszcze kilka razy — prosto w jej twarz, aż zamilkł, gdy skrzywiła się z niesmakiem, po tym co jej zrobił. Zmarkotniał. Odchrząknął kilka razy i pobłądził wzrokiem po okolicy, a na końcu burknął:
— Przepraszam.
Usiadł w wodzie. Zdjął kamizelkę i wrzucił ją do wody, obok się zanurzył, rozkoszując oplatającymi go bąbelkami. Woda ociepliła się od jego ciała i nawet Lucy nie umiała się powstrzymać od zostania jeszcze chwili w tych gorących źródłach.
— Nienawidzisz mnie? — zapytał w pewnym momencie. Zrobił kwaśną minę.
— A czemu miałabym?
— A nie wiem... Haha. — Podrapał się po głowie. — Trochę się zmieniłaś ostatnio. Pomyślałem, że może przestałaś mnie lubić.
— Zaczynasz myśleć i patrz, co się dzieje — zażartowała złośliwie, choć po części przyznawała Natsu rację. Tylko on nie rozumiał powodu, dla którego ich relacje stały się chłodniejsze.
![](https://img.wattpad.com/cover/242450201-288-k198314.jpg)
CZYTASZ
Pogromca smoków [z]
Fiksi Penggemar"Wszyscy odeszli. Zostałam sama" Pomimo sławy, którą zdobyła... Pomimo mocy, którą osiągnęła... Pomimo podroży, którą odbyła... Nikt nie wrócił. Dwa lata po walce z gildią Tartaros i rozłąką członków Fairy Tail, Lucy ostatecznie traci nadzieję na po...