Rozdział 84 (Koniec tomu 3)

39 4 7
                                    

Zabrali Natsu, zakuli w kajdany, zamrozili i wywieźli poza miasto, a przynajmniej poza zgliszcza pozostawione po walce Pogromcy Smoków z Acnologią. O przykrytej gruzami, spalonej i zdradzonej Lucy zapomnieli, choć Zeref podejrzewał, że prędzej przyjęli prawdę o jej śmierci.

Miasto spłonęło. Widmo śmierci i zniszczenia zawisło nad Magnolią. Ogień zostawił po sobie tylko popiół, dym dawno przykrył popołudniowe niebo.

Zeref kroczył wolno między dawnymi ulicami miasta, rozglądając się za znajomymi miejscami, za jakimikolwiek pozostałościami po walce. Odnalazł tylko cisze i smutek. Przyklęknął na środku placu i złożył pokłon temu miastu, błagając o wybaczenie, przepraszając.

— Lucy?! — zawołał za kobietą.

Oszukiwał się.

Jej śmierć dokonała się. Nikt i nic nie potrafiło zmienić biegu przeznaczenia i jeśli próbowała oszukać własny los to szukała zguby. To, co ją czekało, winno się dokonać.

— Przepraszam — wypowiedział słowo na głos ku uldze własnego sumienia, a potem westchnął.

Po raz kolejny należało odejść i wrócić dopiero, gdy koło przeznaczenia wezwie go po raz kolejny.

—N... — dotarł do Zerefa słaby, ledwo słyszalny jęk.

Niemożliwe.

Pobiegł w kierunku źródła dźwięku, do opadniętego stosu popiołów, z którego zabrano Natsu. Wbiegł do środka i zamachnął się rękoma, odsuwając pył na bok. Uderzył w coś. Sięgnął głębiej i nagle złapał czyjąś rękę.

Niemożliwe.

Nieprawdopodobne.

Zaprzeczające wszystkim prawom.

Zeref pociągnął za złapane ramię i wyszedł na pusty kawałek drogi, kładąc na nim spalone zwłoki przynależące do kobiety. Poparzenia wżarły się głęboko, dotarły do mięśni, nie znalazł ani jednego skrawka zdrowej skóry, a mimo to miał wrażenie, że klatka kobiety się podnosi. Zawisnął nad jej piersią i się wsłuchał.

Na początku nic. A potem nastąpiło ciche bicie serca.

— Ty... żyjesz...

Na jego oczach jeden fragment mięśni zagoił się. Proces dokonywał się powoli, jakby tkanki same regenerowały się. Niestety ogień wciąż trawił Lucy. Nie pozwalał odrodzić się skórze. Mimo to Zeref dostrzegł cień szansy, to jedno światło na drodze, wskazujące inną ścieżkę od tej, którą wyznaczyło im przeznaczenie.

Przypomniał sobie.

Na drodze handlowej, kilka lat temu, kiedy Lucy pokonała wielkiego węża, ten pozostawił dzieci w jej ciele. Rany zagoiły się, wydawało się, że zniszczył tamtego dnia pasożyty. Pomylił się. Nigdy nie opuściły komórek Lucy, gojąc każdą jej ranę, chroniąc przed śmiercią. Poparzenia okazały się za poważne, ale to nie zabierało Lucy szans na przeżycie.

Zeref zdjął z siebie materiał i owinął nim Lucy. Wziął dziewczynę na ramiona, niosąc najdelikatniej, jak tylko pozwalała mu jego siła. I odszedł — w ciszy, wśród popiołów i nieświadomości bogów, że przeznaczona dla śmierci kobieta nie oddała swojego ostatniego oddechu.

Oficjalnie ogłaszam KONIEC TOMU 3

Pozostał jeszcze tom 4, którego premiera będzie miała miejsce w 2023 roku xd

Kochani, życzę wszystkim Wesołych Świąt, pełnych radości i spełnienia, dużo miłości,  spokoju i widzimy się wkrótce!

Pogromca smoków [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz