Dorzuciła do ogniska kolejny list gończy. Ogień się wzniecił na moment, ale potem znowu zelżał przez wilgotne drewno, które zebrała na skraju lasu. Spróbowała ponownie — miała jeszcze kilkadziesiąt egzemplarzy ze swoją podobizną plus księgę E.N.D. W sumie z nią jeszcze nie próbowała.
Wyjęła księgę spod materiałów i bez wahania wrzuciła w rozpalające się ognisko. Ogień gwałtownie wybuchnął jej w twarz. Zasłoniła się odruchowo i odskoczyła, nim ją dosięgnął.
— Co to było? — zdziwiła się i otworzyła oczy, kiedy ciepło uciekło sprzed jej twarzy.
Ognisko paliło się żwawo, a księga E.N.D. spoczywała w środku paleniska.
Po drugiej stronie siedział Zeref. Rozruszał ognisko kijem. Uśmiechał się blado, jak zawsze zresztą, i zapraszał Lucy do siebie.
Usiadła naprzeciw.
— Chciałaś ją spalić? — zadał konkretne pytanie.
— W sumie to chciałam sprawdzić, co się stanie, poza tym drewno było za wilgotne na ognisko — wyznała mu prawdę. — Strasznie jej... pilnujesz.
— Jest ważna.
— To dlaczego powierzyłeś ją mnie? Nie jestem najlepszym materiałem na strażnika przedmiotów. Zresztą, skoro tak szybko tu się zjawiłeś, musisz mnie na bieżąco obserwować. A skoro tak, widziałeś, że nie jestem wojownikiem.
— Nie jesteś — przyznał jej rację. — Ale możesz być.
Wstał.
I ona wstała.
Wystawił przed siebie dłoń, zatrzymała się pośrodku ogniska. Lucy niepewnie, ale uczyniła to samo. Włożyła dłoń w płomień. Od tego ognia bił chłód. Jakby dotykała lodu, nie płomieni.
I czuła świat. Życie. Śmierć. Smutek. Radość. Wiele emocji przepływało przed nią, jakby znalazła się w centrum wszystkiego. Ale była tam sama...
Zamknęła oczy i wywiedziała słowa, których będzie żałować:
— Jesteś bardzo samotny, Zerefie.
— Jesteś bardzo samotna, Lucy — odpowiedział jej w ten sam sposób.
Oboje utknęli w świecie bez nikogo, choć wcześniej otaczał ich cały świat. Fairy Tail. Natsu. Przyjaciele. Oni wszyscy znaczyli dla Lucy wszystko, ale odeszli, zabierając jej coś.
Nie umiała na nowo zaufać, pozwolić komuś wejść do jej życia, bo tylko się zawodziła.
— Kochasz Natsu? — zapytał ją niespodziewanie Zeref.
— Nie — odparła zdecydowanym tonem.
— A kochałaś?
— Tak.
— A pokochasz?
— Nie wiem...
Zniknął, zostawiając księgę E.N.D. pośrodku ogniska. Kijem próbowała wyciągnął ją ze środka, ale niekoniecznie chciała się przewrócić przez stos gałęzi. W końcu zostawiła wszystko, aż się wypali.
— Wybacz mi — usłyszała za sobą.
Odwróciła się powoli — zaniepokojona równie mocno co parę dni temu, gdy napotkała w trakcie postoju ducha, który nazwał się Shiną. Jednak kiedy stanęła twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, zastała tam tylko pustkę.
Zaszeleściły liście. Wśród traw uniósł się świergot świerszcza.
— Wybacz mi, błagam, nie chciałam — znów pojawił się ten sam głos.
CZYTASZ
Pogromca smoków [z]
Fanfic"Wszyscy odeszli. Zostałam sama" Pomimo sławy, którą zdobyła... Pomimo mocy, którą osiągnęła... Pomimo podroży, którą odbyła... Nikt nie wrócił. Dwa lata po walce z gildią Tartaros i rozłąką członków Fairy Tail, Lucy ostatecznie traci nadzieję na po...