22

3.3K 107 8
                                    

Vlad 

Wylądowaliśmy w Kalifornii, która przywitała nas słoneczną pogodą. Jason zajął się Truvy, która przespała cały lot. Podarowałem dziewczynie nowe ubrania, aby mogła swobodnie wyjść na zewnątrz, niczego się nie krępując. Brunetka zarzuciła mi ręce na szyję i mocno mnie przytuliła, jakby dziękując mi za to, co dla niej zrobiłem. 

Ebony stała się prawdziwą opiekunką dla Truvy. Wyprowadziła dziewczynę z samolotu, pomogła jej wsiąść do samochodu, który podjechał na płytę lotniska, a następnie usiadła obok niej. Ja zająłem miejsce z przodu, obok kierowcy.

- Miło pana widzieć, panie Perrington - przywitał mnie mężczyzna skinieniem głowy. 

- Ciebie również dobrze zobaczyć, Eric. Stęskniłeś się za mną? 

Mężczyzna, który miał dwadzieścia pięć lat i był wyjątkowo młody na bycie moim szoferem, zaśmiał się.

- Za panem nie da się nie tęsknić, proszę pana. Gdzie zmierzamy? 

Truvy podała Erikowi adres swojego domu rodzinnego. Mężczyzna oznajmił, że dojedziemy tam za czterdzieści minut, jeśli na drogach nie będzie dużych korków. Dziewczyna uśmiechnęła się do kierowcy, po czym wlepiła wzrok w widok za oknem, trzymając kurczowo Ebony za dłoń. 

Było mi żal tej dziewczyny. Nie chciałem jej pytać, do jakich praktyk zmuszał ją Ahmed, który był jej właścicielem. Truvy już wcześniej podzieliła się z nami elementami swojej historii. To było straszne, ale jakby nie patrzeć, wiele młodych dziewczyn na świecie było traktowane w ten sposób. Nikt nie zasługiwał na niewolę. Wolność była immanentną częścią ludzkiej natury. Każdy człowiek mógł robić to, na co miał ochotę, jeśli przy tym oczywiście nie naruszał wolności drugiego człowieka.

Ulżyło mi, że zabiłem Kazumę, Shina i Ahmeda. Cała trójka zasłużyła na śmierć. Ebony wciąż nie doszła do siebie po tym, co stało się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Mnie również było trudno wszystko sobie poukładać w głowie, ale musiałem iść dalej. Nauczyłem się, że w życiu nie należało stać bezczynnie w miejscu, gdyż to nie mogło przynieść niczego dobrego. Człowiek miał prawo odkrywać świat i poznawać siebie. Niewolnicy nie mieli takiego przywileju.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie uda mi się całkowicie zlikwidować seksualnego niewolnictwa i handlu ludźmi z tego parszywego świata, ale robiłem, co w mojej mocy, aby jak najmniej osób zostało zniszczonych przez coś tak obrzydliwego. Pomogłem już kilkudziesięciu dziewczynom i chłopakom, którzy zostali porwani, aby służyć seksualnie swoim panom. Śmierć każdego z tych pierdolonych "właścicieli" sprawiała, że lepiej spałem. 

Przez niemal czterdzieści lat swojego życia widziałam wiele cierpienia, nienawiści i wszelakiego zła. Byłem wychowywany przez życie, które nie było dla mnie zawsze łaskawe. Nauczyłem się nie ufać ludziom, gdyż później mogłem przejechać się na ich "lojalności". Starannie wybierałem sobie przyjaciół, których miałem zaledwie kilku, ale liczyła się dla mnie jakość, a nie ilość. 

W życiu brakowało mi stabilności, którą miałem nadzieję znaleźć u boku Ebony. W samolocie jasno nakreśliłem jej, jak chciałbym, aby wyglądała nasza relacja. 

Ebony miała prawo odmówić i nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobiła. Nie byłbym jednak uczciwy wobec niej, gdybym najpierw pozwolił jej mnie pokochać, a dopiero potem powiedział o tym, co działo się w moim sercu i umyśle.

Mimo, że podziwiałem Ebony i chłonąłem jej piękno jak gąbka, to wiedziałem, że dla niej nigdy bym się nie zmienił. Dominacja była takim aspektem mojego życia, z którego za nic bym nie zrezygnował. Nie wyobrażałem sobie bowiem związku opartego na łagodnym seksie. Zwykłe pieprzenie byłoby dla mnie niewystarczające. Potrzebowałem czuć, że żyję, a do tego niezbędna mi była kontrola nad drugą osobą. 

The Devil's NotesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz