5

3.6K 110 10
                                    

Ebony

Wróciliśmy do domu. Kazuma ani na chwilę nie puszczał mojej dłoni. W limuzynie niemal wsadził mi rękę pod sukienkę. Całe szczęście, że miałam na sobie majtki z wysokim stanem. Mężczyzna nie lubił, gdy je nosiłam, a ja zakładałam je świadomie. Miałam nadzieję, że tym sposobem go do siebie zniechęcę, ale mój oprawca nie zwracał większej uwagi na mój strój, gdy naprawdę chciał się do mnie dobrać. 

Przez całą drogę powrotną hamowałam łzy, przygryzając z całych sił dolną wargę. Kazuma widział, co się ze mną działo, ale nic nie mówił. Wiedział, że często przy nim płakałam. Można było pomyśleć, że skoro już tak wiele lat spędziłam w niewoli, to zdążyłam się do niej przyzwyczaić, ale nic bardziej mylnego. Wciąż czułam się tak, jakbym trafiła do swojego więzienia wczoraj.

Gdy tylko weszliśmy do domu, moim oczom ukazały się kolorowe balony. Przez chwilę myślałam, że weszliśmy do obcego budynku, jednak gdy zobaczyłam Shina i pozostałych członków odłamu Yakuzy, dotarło do mnie, że od początku wiedzieli o planach Kazumy.

- Gratulacje, stary! - krzyknął radośnie Shin, poklepując przyjaciela po plecach. 

Kiedy mężczyźni gratulowali Kazumie oświadczyn, których nie mogłam nie przyjąć, do mnie stojącej samotnie z boku podszedł Hyun. 

Hyun był jedynym mężczyzną w mojej niewoli, do którego pałałam sympatią. Miał dwadzieścia cztery lata i był potwornie wysoki. Na szyi wytatuowanego miał tygrysa i taką właśnie miał ksywkę. Hyun ogólnie mało mówił, ale gdy nikogo nie było w domu, a on miał mieć na mnie oko, wówczas mnie przytulał i pozwalał mi płakać na swoim ramieniu.

Kiedy do mnie podszedł, uśmiechnęłam się do niego wymuszenie. Spojrzałam w jego pełne współczucia oczy i odetchnęłam z ulgą, gdy objął mnie ramionami.

- Ebony, skarbie, wszystkiego dobrego na nowej drodze życia - wyszeptał mi do ucha tak, aby nikt poza nami tego nie usłyszał.

- Dziękuję. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się przeżyć.

- Będę przy tobie - zapewnił, zataczając dłońmi koła na moich plecach. - O nic się nie bój. Nie pozwolę Kazumie cię skrzywdzić. Będziesz z nami bezpieczna, a gdy już oficjalnie wejdziesz do rodziny jako żona Kazumy, zgłoszę się na twojego obrońcę. 

Kazuma mówił mi o tym, że w ich mafijnej rodzinie funkcjonowało pojęcie "obrońcy". Każda żona członka tego odłamu Yakuzy miała swojego obrońcę, który miał pilnować jej bezpieczeństwa niczym prawdziwy ochroniarz. Nie przypuszczałam, że i ja pewnego dnia będę miała obrońcę, ale miałam nadzieję, że Kazuma się zgodzi, aby był nim właśnie Hyun. Ten młody chłopak, który miał niemal całe ciało w tatuażach, był najlepszym, co spotkało mnie w niewoli. Nie wyobrażałam sobie życia w tym piekle bez niego, choć jakby nie patrzeć, gdybym została zmuszona przez Kazumę do funkcjonowania tylko z nim, nie miałabym wyboru. Musiałabym mu się podporządkować. 

- Kochanie, chodźmy na przyjęcie. Zabawmy się. 

Mój narzeczony wyrwał mnie z objęć Hyuna. Chłopak posłał mi przepraszające spojrzenie, ale oboje wiedzieliśmy, że nie mógł siłą odebrać mnie Kazumie.

Podczas imprezy zaręczynowej, na której była obecna cała szóstka mężczyzn mieszkających w tym domu, alkohol lał się strumieniami. Jedynymi trzeźwymi osobami byliśmy ja i Hyun. Kazuma również trochę wypił, ale nie była to duża ilość. Mężczyźni palili papierosy, rozmawiali o planowanych na ten tydzień akcjach, a ja starałam się powstrzymać cisnące mi się do oczu łzy. 

Kiedy było po północy i nie miałam już sił, aby dalej udawać twardą, wyszeptałam narzeczonemu do ucha, że chciałabym się położyć. Pozostało mi mieć nadzieję, że Kazuma nie będzie miał już dziś ochoty na seks, ale znałam go zbyt dobrze, ale pozwolić marzeniom na przejęcie nade mną kontroli.

The Devil's NotesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz