Vlad
Wszedłem na górę, zostawiając celę i piwnicę otwarte, aby Ebony mogła stamtąd wyjść w razie potrzeby. Sam pobiegłem do salonu i zmrużyłem oczy, gdy na ekranie telefonu zauważyłem znajome imię.
- Edgar?
- Dziękuję, że odebrałeś! - krzyknął chłopak, a ja musiałem odsunąć telefon od ucha, gdyż krzyk Edgara był zbyt głośny. Przełączyłem telefon na tryb głośnomówiący, aby nie ogłuchnąć. Może miałem już czterdzieści lat, ale byłem całkiem sprawny i nie chciałem tego tracić.
Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że nie kontaktowałem się z Edgarem ani Laurentem od chwili, w której zostałem pojmany i uwięziony przez Yakuzę. Edgar mógł wyczuć, że coś było nie tak. Nie winiłem go za to, że zrobił to tak późno. Jakby nie patrzeć, sam wielokrotnie prosiłem go o to, aby skupił się na sobie i nie wtrącał się w moje życie. Oprócz niego jednak, nie miałem praktycznie nikogo.
Edgar pracował u mnie od dnia, w którym odszedł od współpracy z Laurentem. To, co Edgar zrobił dla Laurenta Randalla było dla niego zbyt trudne do zniesienia. Musiał on bowiem okłamywać Elaine, badając teren. Stał się jej przyjacielem, podczas gdy tak naprawdę dostarczał informacje o niej Laurentowi. Dziś byli szczęśliwi, ale mój pracownik nigdy nie wybaczył sobie tego, że okłamywał dziewczynę, na której tak mu zależało. Edgar zasługiwał na szczęście, ale praca tak go pochłaniała, że nie był w stanie skupić się póki co na związkach.
- Coś się stało? - spytałem, podchodząc do okna, aby spojrzeć na pustą plażę.
- Są dwie sprawy. Zacznę od tej lżejszej. Dlaczego, do kurwy nędzy, nie powiedziałeś mi, że zostałeś porwany przez Yakuzę?!
Zaśmiałem się. Spojrzałem na Ebony, która wyszła z piwnicy. Okryła się znalezionym tam kocem, aby nie świecić nagością. Byłem ciekaw, czy wyjęła sobie ogonek z tyłka, czy go tam zostawiła. Nie śmiałem jednak teraz tego sprawdzać.
- Nie musisz się unosić. Wszystko jest już w porządku. Znalazłem kobietę i właśnie bawiłem się z nią w piwnicy domku Sheya.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. Byłem ciekaw, jaki wyraz twarzy miał Edgar. Chłopak zwykle nie okazywał zaskoczenia, ale moje wieści na pewno go zdziwiły.
- Masz kobietę? Kurwa, Vlad! Czy ona tam jest?
- Możesz pozdrowić Edgara, Ebony. Przywitaj się.
Dziewczyna zaczerwieniła się na policzkach. Pokręciła błagalnie głową, a ja jej odpuściłem. Nie mogłem skazywać jej na kontakty z mężczyznami. Nie po tym, co przeszła.
- Do rzeczy, szefie. Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy, choć gdy Shey do mnie zadzwonił i powiedział mi, gdzie jesteś, byłem w szoku. Najważniejsze jest to, że żyjesz, ale teraz muszę cię poprosić, żebyś usiadł. Kolejna informacja może cię zaskoczyć. W twoim wieku lepiej się nie stresować.
- Edgar!
Lubiliśmy się ze sobą droczyć. Edgar często wypominał mi mój wiek, ale nie miałem mu tego za złe. Rzucaliśmy w swoje strony przytyki. Mój najczęściej dotyczył tego, że Edgar wciąż nie miał dziewczyny, a on wiecznie wytykał mi, że byłem stary. Cóż, nie uważałem czterdziestki za koniec życia, ale Edgar, który był ode mnie o kilkanaście lat młodszy, miał prawo nie wiedzieć nic o świecie dorosłych.
- Proszę, Vlad. Usiądź. To nie są żarty.
Przewróciłem oczami. Nie lubiłem, gdy ktoś mi rozkazywał, z czego Edgar zdawał sobie sprawę, jednak coś najwyraźniej było na rzeczy, skoro chłopak był taki zestresowany. Na co dzień był bowiem ostoją spokoju. Nie pokazywał emocji i tłumił w sobie wszystko, aby nie pozwolić światu zdemaskować swoich słabości. Nie chciałem, aby Edgar na zawsze zamknął się w sobie i nigdy nie wyszedł ze swojej muszli, chowając wszystko to, co zżerało go od środka, ale póki miałem na niego wpływ i dopóki przebywał pod moim dachem, miałem pewność, że nie zrobi sobie krzywdy.

CZYTASZ
The Devil's Notes
AçãoVlad Perrington ma wszystko. Jest słynny z precyzji w zabijaniu, a także podszywania się pod różnych ludzi. Jest ceniony w środowisku mafijnym. Mimo, że jest bogaty i otacza się pięknymi kobietami, wciąż nie spotkał miłości swojego życia. Mężczyzna...