Ebony
- Wyglądasz pięknie, skarbeńku. Pokaż mi się.
Kazuma chwycił mnie za ręce. Odwrócił mnie w swoją stronę i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Z jego twarzy nie schodził uśmieszek, a ja z każdą kolejną chwilą czułam się coraz bardziej naga.
- Olśniewająca. Nie masz pojęcia, jak jestem tobą zauroczony, perełko.
Mój oprawca ubrał się w garnitur od Prady. Zaczesał włosy do tyłu, pokazując śmiertelnikom swoją wyraźnie zarysowaną szczękę. Dodatkiem, o którym nie można było zapomnieć, był tatuaż przedstawiający smoka widniejący na jego szyi.
Nigdy nie podobała mi się koreańska uroda, ale zostałam zmuszona do zamieszkania z mężczyzną o takim wyglądzie, gdy byłam naiwną i niczego nieświadomą nastolatką. Kazuma wyglądał młodo przez to, że był Koreańczykiem. Miał trzydzieści lat, a prezentował się tak, jakby miał dziewiętnaście.
Mimo swojego niepozornego wyglądu grzecznego chłopca, w rzeczywistości był diabłem. Obnosił się dumnie faktem, że był członkiem odłamu Yakuzy. Nie był szefem tej organizacji, ale zajmował w niej ważną pozycję. Wszystkim dowodził Shin, który nazywany był Skorpionem. Każdy członek Yakuzy miał na szyi tatuaż przedstawiający jakieś zwierzę. Kazuma miał smoka, Shin Skorpiona, a pozostali byka, lwa, tygrysa, węża, a także inne zwierzęta uchodzące w świecie przyrody za autorytet.
Kazuma nie był odpychający i to był jedyny aspekt, dzięki któremu jakoś znosiłam jego obecność przy moim boku. Był on przystojnym mężczyzną i gdy się starał, potrafił nawet być szarmancki. Niestety Kazuma nie był taki przez większość czasu. Zachowywał się jak diabeł w skórze człowieka.
Kiedy zeszliśmy na dół, zobaczyłam tam Skorpiona. Shin spojrzał na nas i uśmiechnął się krzywo. Jego twarz zdobiła poszarpana blizna. Nie rozmawiałam z nim często, ale czuć było między nami dystans. Shin nieraz robił za moją opiekunkę, ale wówczas po prostu siedziałam w jego gabinecie i dotrzymywałam mu towarzystwa, zamieniając z nim jedynie kilka słów.
Dziś były moje dwudzieste czwarte urodziny. Kazuma miał zamiar gdzieś mnie zabrać. Rzadko wychodziliśmy z domu, a gdy to robiliśmy, mężczyzna zabierał mnie w odosobnione miejsca. Nierzadko towarzyszyłam mu na oficjalnych spotkaniach organizacji, której był członkiem. Nie podobały mi się spojrzenia mężczyzn, które były rzucane w moją stronę. Kazuma chronił mnie przed poczuciem dyskomfortu, głośno i pewnie mówiąc o tym, że należałam do niego.
- Dobrze wyglądacie. Gdzie się wybieracie?
Spojrzałam na Shina. Mężczyzna miał w ręku bukiet kwiatów. Zdziwiłam się ogromnie, gdy mi go podał.
Podziękowałam mu skinieniem głowy. Nie spodziewałam się, że pamiętał o moich urodzinach. Oprócz Kazumy, nikt nie dał mi dzisiaj prezentu.
- Jedziemy do restauracji w centrum. Wynająłem taras na dachu tylko dla nas, więc będziemy mieć tam spokój - odparł mój towarzysz, wkładając czerwone róże do fantazyjnego wazonu znajdującego się na komodzie przy drzwiach.
- Bawcie się dobrze, ale nie wróćcie pijani.
- Jasna sprawa, szefie.
Kazuma wyprowadził mnie z domu. Otworzył mi drzwi do limuzyny, która czekała na nas na podjeździe. Fontanna z kamiennymi delfinami była podświetlona.
Kiedy weszliśmy do samochodu, mężczyzna położył dłoń na moim udzie. Na wieczór ubrałam długą do ziemi bladoróżową suknię na ramiączkach. Liczyłam na to, że tak długa kreacja powstrzyma Kazumę przed dobieraniem się do mnie. Gdy jednak usłyszałam, że na kolację wynajął dla nas dach restauracji, wiedziałam już, że moje nadzieje były skazane na niepowodzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/305031536-288-k765120.jpg)
CZYTASZ
The Devil's Notes
ActionVlad Perrington ma wszystko. Jest słynny z precyzji w zabijaniu, a także podszywania się pod różnych ludzi. Jest ceniony w środowisku mafijnym. Mimo, że jest bogaty i otacza się pięknymi kobietami, wciąż nie spotkał miłości swojego życia. Mężczyzna...