61

2.3K 71 17
                                    

Vlad

- Ebony, ja...

Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Kiedy więc wyszliśmy z siedziby Yakuzy i poszliśmy na tyły domu, padłem przed moją królową na kolana. Schowałem twarz w dłoniach, czując się niegodzien tego, aby być tu z moją kobietą. 

Na miejsce zdarzenia przyjechały służby, z którymi rozmawiali Laurent i Edgar. Hyun nie został oskarżony o zabójstwo tylko dlatego, że się za nim wstawiliśmy. Nie mogłem wysłać tego chłopaka do więzienia. Nie po tym, jak wiele dla nas zaryzykował. Aby chronić Ebony i odzyskać godność, którą zabrał mu Kazuma, pociągnął za spust, zabijając zarówno swojego szefa, jak i Tiena. Mężczyznę, który był współodpowiedzialny za gwałt, którego dokonano na mojej uległej.

- Panie, co się dzieje? Czy zrobiłam coś nie tak?

Zapłakałem głośno, słysząc te niewinne pytanie z jej ust. Nie wiedziałem, jakim cudem przypuszczała, że to ona mogła być czemukolwiek winna. 

Podniosłem wzrok, gdy poczułem, jak Ebony kładzie dłoń na mojej głowie. Spojrzałem w jej piękne, śmiejące się oczy, choć przecież ta niczemu niewinna dziewczyna doznała w życiu tak wielu cierpień. Bolało mnie to, że byłem dla niej tak niedobrym panem, a co najważniejsze - po prostu nie spisałem się w roli jej partnera. Pozwoliłem, aby Kazuma ją porwał i skrzywdził. Jedynym dobrym aspektem tego, co się wydarzyło, był fakt, iż Kazuma Toshiro nie żył, ale dlaczego musiało dojść do ostateczności, abyśmy mogli pozbyć się tego bydlaka?

- To ja zrobiłem coś nie tak. Ebony, będę z tobą szczery. Powiedz słowo, a ja zorganizuję ci życie w dowolnym miejscu na świecie. Kupię ci dom, apartament, mieszkanie, cokolwiek zechcesz. Będę zapewniał ci pieniądze na życie, ale nie będę w nim uczestniczył. Wystarczy słowo, kotku.

Na twarzy Ebony zobaczyłem zdradę. Zabolało ją to, co powiedziałem. Kurwa, sam czułem się jak zdradliwa szmata, mówiąc jej tak raniące słowa prosto w twarz.

- Nie chcesz mnie, Vlad?

- Kurwa, to nie o to chodzi! - krzyknąłem, czym ściągnąłem na siebie uwagę Laurenta i Edgara, a także policjantów, którzy od lat polowali na koreański odłam Yakuzy, ale to dzięki nam udało się ją zlikwidować. 

Dziewczyna padła przede mną na kolana. Spuściła wzrok. Jako jej pan, chciałem chwycić ją za podbródek i nakazać na mnie spojrzeć, ale nie byłem aż takim potworem. Nie chciałem niszczyć jej życia.

- Panie, w takim razie dlaczego chcesz się mnie pozbyć? 

- Nic nie rozumiesz, skarbie? Naprawdę nie wiesz, dlaczego chcę, abyś była jak najdalej ode mnie?

Pokręciła przecząco głową. Wyglądała na skołowaną i zranioną. Bolał mnie jej widok w takim stanie. Moje serce krwawiło. Gdybym mógł, dałbym jej wszystko, co mogłoby zapewnić jej szczęście, lecz nie byłem pieprzonym cudotwórcą. Pozostało mi mieć nadzieję, że Ebony zrozumie iż to, co robiłem, było dla jej dobra.

- Nie jestem ciebie godzien - zacząłem monolog, czując rosnącą gulę w gardle z każdym wypowiedzianym słowem. - Zawiodłem jako twój pan i twój mężczyzna, Ebony. Niczego nie pragnę bardziej niż ciebie. Nie wyobrażam sobie bez ciebie swojego życia, jednak nie mogę pozwolić na to, abyś marnowała sobie życie pryz kimś, kto nie jest w stanie cię ochronić. Dlatego mówię ci to z ciężkim sercem, perełko, ale jeśli zechcesz ode mnie odejść, nie będę robił ci problemów. Ułatwię ci to. 

Odwróciłem wzrok, nie będąc w stanie znieść skrzywdzonego spojrzenia Ebony na sobie. Miałem czterdzieści lat, więc gdybym dostał w tej chwili zawału serca, nikt by się nie zdziwił. Nie byłem może starym prykiem, ale nie byłem też facetem pierwszej młodości. Miałem na sumieniu wiele grzechów i nie zdziwiłbym się, gdyby pewnego dnia ich ciężar tak mnie przytłoczył, że postanowiłby mnie zabić. 

The Devil's NotesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz