46

2.6K 87 2
                                    

Ebony

Wróciliśmy do domu późnym popołudniem. Vlad nic już nie mówił o scenie z Domenikiem, która miała miejsce w klubie. Byłam mu za to wdzięczna. Póki co, chciałam o tym zapomnieć, jednak nie mogłam ukryć, że to, jak potraktowano mnie w tamtym miejscu, mocno na mnie podziałało.

Gdy zatrzymaliśmy się w podziemnym garażu, poczułam paraliż. Bałam się, że po mojej minie Edgar i Felix wyczytają, że coś było nie w porządku. Nie byłam pewna, czy byłam w stanie mówić otwarcie o tym, że nie mogłam mieć dzieci. Póki co nie chciałam dopuszczać do siebie świadomości, że byłam bezpłodna.

Zanim wyszliśmy z samochodu, chwyciłam Vlada za rękę. Mój pan spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się do mnie ciepło, ale zmarszczył brwi, jakby przeczuwał, że było coś, o czym chciałam z nim pomówić. 

Patrzenie w piękne oczy Vlada było czymś oczyszczającym. Uwielbiałam to, że nie musiałam nic mówić, aby mój ukochany wiedział, o czym myślałam. Patrzył na mnie z uczuciem i zaufaniem, a ja czerpałam z tego pełnymi garściami. Chciałam już zawsze mieć z nim tak dobry kontakt. Bałam się, że Vlad pewnego dnia uzna, że się mną znudził i poszuka sobie młodszej kochanki, jak zwykle robili to mężczyźni po czterdziestce, ale Vlad nie był zwykłym facetem. Uwolnił mnie z rąk Yakuzy i wprowadzał mnie do świata BDSM, za co byłam mu ogromnie wdzięczna.

- Umieram z głodu, kotku. Jest coś, o czym chcesz ze mną porozmawiać, czy możemy iść na kolację? 

Otworzyłam usta i gdy już miałam zamiar powiedzieć, żebyśmy poszli coś zjeść, wtedy Vlad przycisnął kciuk do mojej dolnej wargi, a ja stęknęłam z rozkoszy.

- Pamiętaj, Ebony. Tylko prawda.

- Wiem, panie.

Co chwila przyłapywałam się na tym, z jaką łatwością przychodziło mi nazywanie Vlada moim panem. Wydawało się to naturalne i zupełnie na miejscu. Tak, jakby pozycja jego uległej była czymś, co zakodowałam w swojej głowie już dawno temu.

- W takim razie podziel się ze mną tym, co siedzi w twojej ślicznej główce.

- Chodzi o bezpłodność - wyznałam, czując gulę w gardle, wypowiadając to zakazane słowo. - Przykro mi, że nie będę miała dzieci. Nie chcę czuć się wybrakowana. Wiem, że to, co dla mnie zrobiliście dzisiaj z Domenikiem, było potrzebne. Bardzo wam za to dziękuję. Chciałam tylko jeszcze raz upewnić się, że nie masz z tym żadnego problemu.

Vlad odpiął mój pas bezpieczeństwa. Chwycił mnie w biodrach i podniósłszy mnie, posadził mnie na sobie okrakiem. Jedną ręką objął moją szyję, a drugą ścisnął mój półdupek.

Spojrzałam mu w oczy, czując się naga pod jego spojrzeniem. Vlad przewiercał we mnie dziurę swoimi zielono-niebieskimi oczami. Wolałabym, aby przedziurawił mnie swoim kutasem. Moje myśli były sprośne, ale nie mogłam nic poradzić na to, że gdy dotykał mnie mój władca, czułam się jak plastelina w jego rękach. Chciałam za wszelką cenę zadowolić mojego pana, nie zapominając jednak przy tym o sobie. Przy Kazumie nigdy nie mogłam zwracać uwagę na swoje potrzeby, tylko na jego. Stał się moim katem w każdym tego słowa znaczeniu, a ja musiałam być mu posłuszna, jeśli chciałam, aby był wobec mnie w miarę wyrozumiały. Choć i tak najczęściej wszystko kończyło się tym, że Kazuma nie miał dla mnie litości. Karał mnie, a potem przytulał, czyniąc ze mnie swoją ofiarę uzależnioną od kata.

- Zakochałem się w tobie, Ebony Perrington - oznajmił, a moje serce zatrzymało się na moment, gdy znów nazwał mnie swoim nazwiskiem. - Jesteś idealna. Doskonała. Niesamowita. Cudowna. Kochająca. Współczująca. Mająca w sobie nieskończone pokłady cierpliwości. Szanująca mnie. Uznająca za swojego pana. Fakt, że nie możesz mieć dzieci, niczego nie zmienia. 

The Devil's NotesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz