52

2.6K 80 25
                                    

Ebony

- Gdyby Shin wciąż żył, skazałbym go na o wiele boleśniejsze tortury.

Pokręciłam przecząco głową. Wciąż nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie dlatego, że się go wstydziłam, a dlatego, że było mi po prostu przykro i nie chciałam, aby Vlad widział smutek w moich oczach.

- Nie mówmy już o tym. Zamknęłam pewien rozdział swojego życia, o którym nigdy nie będę myśleć. 

- Ebony, spójrz na mnie.

Odwróciłam wzrok w stronę Vlada. Spojrzałam mu w oczy, wymuszając na twarz uśmiech. Mój pan przejrzał mnie jednak, zdając sobie sprawę z tego, że nie byłam z nim szczera.

- Znam cię, perełko - rzekł, z czułością przesuwając wierzchem dłoni po moim zaczerwienionym od płaczu policzku. Makijaż, który starannie nałożyłam w samolocie, aby ładnie prezentować się przed rodzicami, na pewno już po mnie spłynął. Musiałam wyglądać odpychająco, ale mój pan niczego sobie z tego nie robił. - Oboje wiemy, że będziesz przejmować się tym, co dziś zaszło. Uwierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas, nie zabrałbym cię tutaj. Nie wiem, jakim sposobem nie wpadłem na to, że twoja rodzina mogła coś ukrywać, ale...

- Nie przejmuj się, kochanie - poprosiłam, kładąc dłoń wysoko na jego udzie, niemal tuż przy jego penisie. - Masz rację. Boli mnie serce i cała się trzęsę, ale przynajmniej wiem, na czym stoję. Żałuję tylko, że Kazuma wcześniej nie powiedział mi prawdy. Gdybym wiedziała, że byłam siłą adoptowana, nie patrzyłabym na mamę i tatę jak na cudotwórców. Kazuma uwielbiał jednak się nade mną znęcać i na pewno dlatego nie wyznał mi prawdy.

Vlad westchnął ciężko. Pocałował mnie w czoło i objął mnie ramieniem tak, aby przyciągnąć mnie do swojego boku.

Nie wiedziałam, gdzie jechaliśmy, ale było mi to obojętne. Póki mój pan był przy mnie, mogliśmy jechać nawet na koniec świata, a ja byłabym z tego powodu szczęśliwa. Chciałam cieszyć się czasem spędzonym w Mieście Aniołów, ale było to po prostu niemożliwe.

Już teraz wszystko rozumiałam. Hamiltonowie, kimkolwiek byli, niechętnie oddali mnie pod opiekę Richardsonów. Wiedzieli, jaki czeka mnie los, ale nie mogli postąpić inaczej. Richardsonowie z kolei wcale mnie nie chcieli, ale mimo wszystko, otaczali mnie opieką. Nigdy nie zabrakło mi u nich miłości i poczucia bezpieczeństwa. Moje dzieciństwo było kolorowe i przyjemne. Nie miałam prawa na nic narzekać. Kiedy jednak pomyślałam o tym, że mama i tata od początku wiedzieli, iż po piętnastych urodzinach zostanę oddana w ręce Yakuzy, czułam do nich ogromny żal.

Nie chciałam więcej rozumieć. Nie potrzebowałam kolejnych informacji. Od teraz planowałam żyć tak, jak zawsze tego chciałam. Dzięki Vladowi na pewno mi się to uda. Mimo, że wciąż byłam roztrzęsiona i chciałam schować się pod kołdrę, aby wypłakać się aż do bólu oczu, to nie mogłam dać "rodzicom" tej satysfakcji.

Widok, który miałam przed oczami, gdy mama zrzuciła na podłogę ramkę, już na zawsze miał pozostać w mojej pamięci. Gdybym mogła, wymazałabym go, ale wówczas nie wiedziałabym, jakimi potworami byli moi rodzice. 

Pogrążyłam się w myślach tak bardzo, że dopiero gdy samochód się zatrzymał, wróciłam do rzeczywistości.

- Gdzie przyjechaliśmy, panie?

Nie musiałam nazywać Vlada swoim panem w miejscach, w których znajdowali się nieznani nam ludzie. Nie miałam obowiązku tytułować go w ten sposób poza naszymi sesjami, podczas których ja byłam jego uległą, a on moim panem, ale potrzebowałam tego. Musiałam poczuć przynależność do Perringtona, a nie wyobrażałam sobie na to lepszego sposobu niż nazwanie go w ten sposób.

The Devil's NotesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz