Ebony
Wylądowaliśmy na lotnisku LAX. Byłam wymęczona po podróży, podczas której doszło do niespodziewanego zbliżenia między mną a Vladem. Nie spodziewałam się, że mężczyzna znów zechce zastosować na mnie terapię szokową, ale to właśnie uczynił. Zamknął mnie w małej klatce, w której osoby cierpiące na klaustrofobię dostałyby szału, a następnie doprowadził mnie do nieskończonej ilości orgazmów za pomocą dwóch wibrujących sztucznych penisów. Odzywał się do mnie, jak do swojej zabawki, ale rozumiałam, że było to potrzebne. Po sesji czułam się wykończona, jednak mój pan zrekompensował mi moje słabe samopoczucie, biorąc mnie na kolana i trzymając mnie na nich przez resztę podróży.
Na prywatnym lotnisku czekał na nas samochód, który miał zawieść nas do domu moich rodziców, do którego przeprowadzili się kilka miesięcy po moim porwaniu przez Yakuzę. Nie spodziewałam się, że mama i tata zechcą zmienić miejsce zamieszkania, skoro tak dobrze żyło im się w Teksasie, ale najwyraźniej istniało coś, co popchnęło ich do tej decyzji.
Vlad trzymał mnie za rękę i milczał, jakby wiedział, że w mojej głowie szalała burza. Bałam się tego, co miało wydarzyć się za półtorej godziny, gdy dojedziemy do domu mojej rodziny. Nie wiedziałam, jak zareagują, gdy mnie zobaczą. Nie chciałam również, aby rzucili jakieś nieprzyjemne uwagi pod adresem mojego ukochanego. Mnie mogli obrażać, ale ten, kto rzucał brzydkimi słowami w stronę Perringtona, był już dla mnie skreślony.
Patrzyłam na panoramę Los Angeles rozpościerającą się za oknem. Nie przejeżdżaliśmy ściśle przez centrum, lecz w oddali widziałam palmy i miasto. Odkąd byłam małą dziewczynką, marzyłam o wycieczce do Hollywood, ale nigdy nie było mi dane spełnić tego życzenia. W czasie mojej niewoli moje priorytety się zmieniły, dlatego teraz, gdy w końcu pojawiłam się w mieście, o którym niegdyś marzyłam, nie potrafiłam się tym cieszyć.
Kierowca również milczał. Wiózł nas przez zakorkowane ulice, a gdy w końcu zjechał w boczną ulicę, moje serce przyspieszyło.
- Cokolwiek się wydarzy, w każdej chwili możemy wyjść z domu twoich rodziców, kochanie.
Nie uśmiechnęłam się do Vlada, choć w każdej innej sytuacji tak bym się zachowała. Lubiłam pokazywać mojemu panu, jak wdzięczna byłam za to, że ze mną był. Strach jednak przejął nade mną kontrolę w taki sposób, że za nic nie potrafiłam się go pozbyć.
- Zaczekaj na nas przed domem - poprosił Vlad kierowcę, a raczej mu rozkazał, biorąc pod uwagę autorytarny ton głosu mojego ukochanego.
Wyszliśmy z samochodu. Stanęłam przed domem, który kompletnie nie pasował do stylu moich rodziców. Moją pierwszą myślą było to, że może człowiek, który dla Vlada szukał adresu mojej rodziny, po prostu się pomylił, ale gdy zobaczyłam postać za oknem, przycisnęłam dłoń do ust. Zdałam sobie sprawę, że to była moja mama.
Vlad położył dłoń na moich plecach. Podprowadził mnie do drzwi, niemal mnie do nich pchając. Obawiałam się coraz bardziej, ale musiałam być dzielna. W końcu przylecieliśmy do Stanów po to, abym mogła rozliczyć się z przeszłością, a nie dlatego, żeby stać przed domem jak kołek.
Mój pan zapukał do drzwi. Zaczęłam nerwowo wykręcać palce dłoni, czekając z pochyloną głową na to, co miało się lada moment wydarzyć.
Kiedy drzwi się otworzyły, podniosłam wzrok. Moja mama wypuściła na podłogę szmatę, którą musiała wcześniej wycierać kurze. Uśmiechnęłam się do niej, czując łzy w oczach. Byłam taka szczęśliwa. W końcu zobaczyłam mamę. Po dziewięciu długich latach niewoli znów z nią byłam i mogłam ją przytulić.
- Co ty tutaj robisz?
Uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy do moich uszu dotarł szorstki głos mojej mamy. Musiałam oprzeć się bokiem o Vlada, aby nie upaść z bezsilności i niezrozumienia dla tego, co miało miejsce.

CZYTASZ
The Devil's Notes
AksiyonVlad Perrington ma wszystko. Jest słynny z precyzji w zabijaniu, a także podszywania się pod różnych ludzi. Jest ceniony w środowisku mafijnym. Mimo, że jest bogaty i otacza się pięknymi kobietami, wciąż nie spotkał miłości swojego życia. Mężczyzna...