Vlad
Widok Ebony, która przytulała moje dziecko, był niesamowity. Miałem łzy w oczach, ale nie mogłem rozpłakać się po raz kolejny. Dlatego zamrugałem kilkukrotnie i gdy moja królewna puściła Felixa, podszedłem do chłopaka i poklepałem go po plecach.
- Wracając do pytania, jak ci się spało? Wszystko było w porządku?
Felix skinął głową, ale uciekał ode mnie wzrokiem.
- Miałem koszmary. Śniła mi się mama. Chciałem uciec, ale potem przypomniałem sobie, że stąd nie ma ucieczki.
Zmarszczyłem brwi. Kładąc obie dłonie na ramionach Felixa, spojrzałem mu w oczy. Nie obchodziło mnie to, że nie chciał na mnie patrzeć. Byłem jego pieprzonym ojcem. To nie była moja wina, że nie zdawałem sobie sprawy z jego istnienia. Chciałem go poznać i pragnąłem spędzać z nim tak dużo czasu, jak to możliwe. Nie zapomniałem o bólu, który mu towarzyszył, ale to, co zrobiła Brynne, było jej decyzją. Nie chciała czekać, aż śmierć po nią przyjdzie. Sama zdecydowała, kiedy zechce umrzeć. Odeszła z tego świata z godnością i miała świadomość tego, że jej najcenniejszy skarb był bezpieczny.
- Chciałeś uciec? Stąd nie ma ucieczki? O czym ty mówisz, Felix?
Ebony dała mi gestem znać, że zaczeka na koniec naszej rozmowy w salonie. Skinąłem do niej głową i gdy zniknęła z zasięgu mojego wzroku, wróciłem spojrzeniem na drżącego przede mną blondyna. Chłopca, który cierpiał tak cholernie mocno, choć wcale na to nie zasłużył.
- Przepraszam. Po prostu...
Chłopak się rozpłakał. Schował twarz w dłoniach. Jego drobnym ciałem wstrząsnął szloch, a ja westchnąłem ciężko i przytuliłem go do swojej piersi.
Wielokrotnie przytulałem w swoim życiu kobiety. Lubiłem pieścić je w łóżku, choć zwykle wyrzucałem je stamtąd zaraz po seksie. Z żadną z nich bowiem nie można było porozmawiać na interesujący temat. Wszystkie pragnęły mojego kutasa i nie wstydziły się tego. Otwarcie mówiły o tym, że mogły stać się moimi niewolnicami, jeśli ja będę ich sponsorem. Brzydziło mnie takie zachowanie, co jednak nie zmieniało faktu, że od czasu do czasu lubiłem się do kogoś przytulić.
Przytulałem także mężczyzn. Nie były to uściski pełne seksualnych podtekstów, ale po prostu uczuć.
Laurent i Maverick byli osobami, których nie wstydziłem się obdarzać uczuciami.
Laurent Randall był dla mnie jak brat. Kochałem tego skurczybyka i byłbym gotów oddać za niego życie, jeśli zaistniałaby taka potrzeba. Maverick natomiast podkochiwał się we mnie, ale swoje serce ostatecznie oddał swojej żonie - Tillie Maxwell.
Nigdy nie przytulałem jednak dzieci, a już na pewno nie swoich.
Felix moczył łzami moją koszulkę. Łkał głośno, nie kontrolując tego, co działo się z jego ciałem. Nie chciałem mówić, że wiedziałem, co czuł, gdyż nie miałem o tym pojęcia. Nigdy nie straciłem kogoś, kogo bym kochał, dlatego starałem się nie obdarowywać ludźmi miłością, aby potem nie cierpieć. Felix jednak stracił matkę. Osobę, która była jego jedyną obrończynią. Kochała go miłością bezgraniczną i bezinteresowną. Była jego największym wsparciem i gdy przyszło do ostateczności, oddała go w moje ręce, w których wiedziała, że będzie bezpieczny.
- Nie musisz za nic przepraszać - wyznałem, gładząc go po plecach, gdy on wbijał mi paznokcie w plecy, łapiąc się mojej koszulki, jakby ta miała być jego jedynym ratunkiem. - Cierpisz. Masz prawo, aby pokazywać swoje emocje. Tutaj nie musisz się niczego wstydzić. Jesteś z ludźmi, którzy będą cię chronić. Nigdy nie odwrócimy się do ciebie plecami, Felix. Jesteś moim dzieckiem.
CZYTASZ
The Devil's Notes
БоевикVlad Perrington ma wszystko. Jest słynny z precyzji w zabijaniu, a także podszywania się pod różnych ludzi. Jest ceniony w środowisku mafijnym. Mimo, że jest bogaty i otacza się pięknymi kobietami, wciąż nie spotkał miłości swojego życia. Mężczyzna...