3

2.4K 81 3
                                    

Edgar 

Leżałem senny na łóżku. Owinąłem się ciasno kocem i z zastanowieniem przypatrywałem się kutasowi na uprzęży, którym chwilę temu słodka Cherrie rżnęła mnie w tyłek. 

Kobieta moich marzeń wyszła z pokoju chwilę temu. Obiecała, że zaraz wróci. Zanim jednak mnie opuściła, wymasowała mój tyłek i pomogła mi wejść na łóżko. Nie byłem obolały, ale byłem w szoku. Cherrie nie użyła na mnie bata ani pejcza, więc czułem się względnie dobrze, ale miałem wrażenie, że czegoś mi brakowało.

Przewróciłem się na plecy i przykryłem oczy dłońmi, nie rozumiejąc, dlaczego się poddałem. 

Byłem wytrwały w tym, co robiłem. Nie pozwoliłem żadnej kobiecie przejąć nade mną kontroli. Bałem się, że po wszystkim będę odczuwał wyrzuty sumienia i jak się okazało, miałem się czego obawiać. 

Uczucia mnie dobijały. Ostatnio nie potrafiłem nawet skupić się na swoich badaniach. Byłem dobrym naukowcem. Była to dziedzina, w której szczyciłem się sukcesami. Czułem się spełniony, mogąc zrobić dla świata nauki coś dobrego, jednak moje życie prywatne leżało i kwiczało.

Byłem durniem. Prawdziwym, żałosnym i tępym durniem. 

Miałem możliwości. Moim najlepszym przyjacielem był Vlad Perrington, który jak nikt inny znał się na tajnikach świata BDSM. Dominacja i uległość były dla niego chlebem powszednim. Vlad wraz z Domenikiem zawsze starannie dobierali osoby mające pracować w klubie. Poza pracującymi tutaj dominami i dominującymi, Vlad znał również takich, którzy pracowali w klubach w krajach takich jak Francja, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Umówienie mnie na sesję BDSM nie stanowiłoby więc żadnego problemu, ale zapierałem się przed tym rękami i nogami w obawie, że zakocham się w pierwszej dominie, która postanowi mnie skrępować, czyniąc swoim niewolnikiem. 

Po części miałem rację. Już wcześniej żywiłem do Cherrie ciepłe uczucia, ale teraz zacząłem czuć do niej coś więcej. Nie wyobrażałem sobie siebie w roli jej pieska czy podnóżka, ale chciałem przeprowadzić z nią więcej sesji. Pragnąłem jej dominacji i piękna. Cherrie miała taką pracę, dlatego dominacja była dla niej czymś naturalnym, co przychodziło z łatwością, jednak byłem pewien, że owinęła sobie wokół małego palca już niejednego klienta. 

Kiedy Cherrie wróciła do pokoju, zobaczyłem w jej rękach tacę z owocami. Spojrzałem na nią pytająco. Kobieta usiadła na brzegu łóżka i położyła mi misę na kolanach.

- Jak się czujesz, kotku? Przyniosłam ci coś do jedzenia. Wiesz, po sesji zawsze zajmuję się uległym i przynoszę mu jedzenie albo picie. Opieka po sesji jest bardzo ważna. Nie rozumiem, jak niektórzy dominujący mogą zostawiać swoich uległych bez choćby pytania, czy nic im się nie stało. 

- Nie musiałaś, pani.

Zaczerwieniłem się, zapominając o tym, że nie byliśmy już w trakcie sesji, więc nie musiałem jej tak tytułować. 

- Nie szkodzi, Edgar. Rozumiem, że mnie tak nazywasz i nie mam z tym żadnego problemu. To urocze. Poza tym, przecież wiesz, że ci ufam. Jesteś moim dobrym kolegą. 

Właśnie. Tylko kolegą. 

Uśmiechnąłem się do kobiety i zacząłem jeść przyniesione przez nią owoce. Czułem na sobie jej wzrok, więc wiedziałem, że za chwilę Cherrie zacznie ze mną rozmawiać. Przeciągałem chwilę ciszy tak długo, jak mogłem. Nie robiłem tego dlatego, że nie chciałem rozmawiać z kobietą, lecz dlatego, że bałem się, iż nie będę w stanie odpowiedzieć na jej pytania.

- Posłuchaj mnie, Edgar.

Odsunąłem od siebie owoce, skupiając wzrok na boskiej kobiecie siedzącej przede mną. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz