Ember
Yun drżącymi rękoma rozkuł mi ręce, po czym uwolnił moje nogi. Mogłam próbować od niego uciec, ale nie chciałam, aby chłopak dostał karę. Kiedy bowiem zobaczyłam z bliska jego rany spowodowane nieposłuszeństwem, jedzenie podeszło mi do gardła.
Nie protestowałam, gdy Yun gestem ręki poprosił mnie, abym uklękła na podłodze. Zrobiłam to, choć wcale tego nie chciałam. Chłopak zdjął mi knebel i z czułością przetarł usta. Odłożywszy knebel na łóżko, stanął na przeciwko mnie. Jego kutas był twardy, ale nie aż tak. Chwycił go więc w dłoń i przesunął po nim kilkukrotnie ręką, aby go pobudzić.
Przesunęłam wzrok na Chena Xing Ke. Mój oprawca stał z boku z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Kucyk przesunął mu się na ramię. Jego ciemne oczy wywiercały we mnie dziurę tym intensywnym spojrzeniem, ale nie uległam. Patrzyłam mu prosto w oczy, czując wstyd, ale nie strach.
Nie bałam się, że Chen mnie skrzywdzi. Byłam dla niego zbyt cenna, aby mnie zranił. Kochał mnie na swój sposób, który nie był zdrowy, ale jednak istniał. Wciąż nie mogłam nadziwić się, dlaczego Chen postanowił wziąć pod dach Yuna, ale najwyraźniej potrzebne były mu nowe bodźce.
Mimo wszystko, kiedy Yun przysunął do mojej twarzy swojego penisa, nie byłam w stanie się zmusić, aby otworzyć usta. Zacisnęłam dłonie w pięści i spuściłam wzrok. Mogłam udawać, że będę w stanie upokorzyć się tak, że obciągnę nieznajomemu, ale moje ciało miało swoje ograniczenia. Podobnie jak umysł, który w tej chwili przejął kontrolę nad resztą organizmu.
Za moimi plecami stanął Chen. Położył dłoń na mojej głowie i spokojnym ruchem przeczesywał mi palcami włosy. Mimo pozornego opanowania, byłam pewna, że w jego wnętrzu szalała burza.
- Jesteś osobą, którą kocham najbardziej na świecie, storczyku.
Przełknęłam ślinę. Czułam, że za chwilę usłyszę coś, co mi się nie spodoba.
- Nikt nie jest dla mnie ważniejszy od ciebie. Szanuję twoje zdanie. Staram się być dla ciebie dobry, ale czasami mi tego nie ułatwiasz. Rozumiem, że masz opory przed obcowaniem z Yunem, ale musisz się do niego przyzwyczaić. Wybrałem na niewolnika posłusznego chłopca, więc wiem, że Yun nigdy mi się nie sprzeciwi. Możesz myśleć, że każę ci obciągnąć mu za karę, ale to nieprawda. Chciałbym, żebyście się polubili. Zależy mi na tym, żebyście się dogadywali. To, co robię, nie zmienia w żaden sposób moich uczuć do ciebie, kochanie. Wciąż bardzo cię kocham. Chcę jednak dzielić się tobą z Yunem.
- To nie jest miłość, Chen.
- Nie? - spytał, wyraźnie zbity z tropy. - Co w takim razie to jest, skarbie?
Odchyliłam głowę w tył. Spojrzałam mu w oczy.
- Nienawidzisz mnie. Wydaje ci się, że mnie kochasz. Gdybyś mnie kochał, nie kazałbyś mi obciągać obcemu chłopakowi. Chciałbyś mieć mnie tylko dla siebie.
Mężczyzna uśmiechnął się, ale był to raczej szyderczy, pełen dumy uśmiech.
- Czy to źle, że chcę zrobić coś dobrego? Pomogłem Yunowi, kotku. Dałem mu dom. Zasłużył na to, żebyś się nim zajęła.
Miałam na końcu języka ostre słowa, ale z obawy o życie swoje i Yuna, postanowiłam to przemilczeć. Bolało mnie jednak to, jak Chen mnie traktował. Przysuwał moją twarz w stronę przyrodzenia "naszego" niewolnika, ale ja się odsuwałam.
- Będę z tobą szczery, Ember. Jeśli w tej chwili nie weźmiesz fiuta Yuna do ust i pięknie mu nie obciągniesz, zrobię Edgarowi krzywdę.
- Nie! - krzyknęłam, składając ręce jak do modlitwy. Chen uśmiechnął się z wyższością, gdy zdał sobie sprawę, jak podziałała na mnie jego groźba.
CZYTASZ
Edgar
ActionEdgar, podopieczny Vlada Perringtona, od lat szuka miłości swojego życia. Pragnie oddać się pod panowanie kobiety. Silne pragnienie, które nie jest zaspokojone, utrudnia mu życie. Ember, amerykanka porwana przez bezwzględnego chińskiego władcę, ma n...