50

1.5K 66 4
                                    

Edgar

Patrzyłem na to, jak Ember walczy. Serce ściskało mi się z bólu, gdy tak zacięcie próbowała zwalczyć u Chena chęć ślubu. On jednak był nieugięty. Pragnął swojej niewolnicy i nic nie było w stanie go przed tym powstrzymać.

Musiałem przygryzać mocno wargę, aby stłumić w sobie chęć wykrzyczenia na głos tego, że Chen Xing Ke był śmiertelnie chory. Wcześniej, gdy rozmawialiśmy sam na sam, powiedział mi, że za kilka tygodni najpewniej umrze. Nie rozumiałem, dlaczego chciał mieć mnie w swoim pałacu, skoro tylko bym im zawadzał, lecz domyślałem się, jaki był tego powód.

Chen był zakochany w Ember. Było to widać na pierwszy rzut oka. Patrzył na nią jak na księżniczkę, którą była dla nas obojga. Ona nie chciała oddać mu serca, co jednak nie stłumiło zapędów mężczyzny. Walczył o Ember długo i zamierzał walczyć o nią do samego końca.

Mimo, że nie znosiłem tego człowieka, to domyślałem się, jaki miał plan. Porwał mnie tu po to, aby gdy umrze, Ember mogła wpaść w moje ramiona i się wypłakać. Chen wiedział, co robi. Nie chciał zostawiać swojej ukochanej po śmierci samej w żałobie. Miał świadomość, że Ember takim lub innym sposobem w końcu by mnie odnalazła, więc chciał jej to ułatwić.

Kiedy na nią patrzył, chciało mu się płakać. Byłem facetem, więc wiedziałem, co czuł. Wiedział, że już niebawem straci swoją ukochaną, a ona odda serce mnie. Pragnął jednak spędzić ostatnie dni swojego życia ze swoją królową. Bolało mnie to, że będę musiał patrzeć, jak biorą ślub, a potem się pieprzą, ale nie chciałem pyskować. Bałem się, że przez mój opór Ember dostałaby karę. Nie mogłem do tego dopuścić. Musiałem ją chronić, choć było to niebywale trudne.

Z nerwów bolał mnie brzuch. Skręcało mnie w środku, gdy Ember płaszczyła się przed Chenem. Niesamowicie mnie to drażniło, ale nie mogłem nic zrobić.

Władca zagroził mi, że jeśli powiem Ember o jego śmiertelnej chorobie, skutki będą opłakane. Naprawdę chciałem, aby moja dziewczynka wiedziała, że Chen nie pożyje długo, ale nie mogłem ryzykować. Mimo, że nie chciałem być wredny, to nie mogłem się doczekać, aż ten drań zginie.

Patrzyłem na to, jak Yubei związuje kostki nóg Ember. Chen założył jej na nadgarstki skórzane kajdanki wyszyte od środka futerkiem. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Byłem bezsilny.

Nie zasługiwałem na Ember. Ta niesamowita dziewczyna powinna być czczona i kochana. Powinna mieć wokół siebie cały harem służących, gotowych spełnić każde jej życzenie. Ja jednak nie mogłem być jednym z tych niewolników.

Ember stopniowo słabła. Próbowała jeszcze walczyć z Chenem, lecz gdy ten zaniósł dziewczynę do biurka i posadził ją na krześle, wola walki w niej osłabła.

- Tak mi przykro, kotku - wyszeptał Chen, choć ten szept był wystarczająco głośny, abym usłyszał go z drugiego końca pokoju.

- Wcale nie jest ci przykro - odpowiedziała moja pani, zwieszając smutno głowę. - Myślałam, że najpierw mi się oświadczysz, a dopiero potem zmusisz do podpisania aktu małżeństwa. Nie wysiliłeś się nawet na pierścionek.

Podobało mi się to, jak próbowała zagrać na jego uczuciach. Moja dzielna dziewczynka.

- Kupię ci najpiękniejszy pierścionek pod słońcem - wyznał, przeczesując palcami jej jedwabiście miękkie włosy. - Dam ci wszystko, co mam.

- Nie chcę od ciebie niczego - odrzekła bezradnie, wzruszając ramionami.

- Od Edgara za to chciałabyś wszystkiego, prawda?

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz