43

1.7K 71 11
                                    

Edgar

- Nie rób tego, Rose. Proszę, mam inne zmartwienia na głowie.

Protestowałem, uderzając Archibalda w plecy, gdy przerzucił mnie sobie przez ramię i szedł ze mną w ten sposób do jednego z domków. Nie był to ten domek, w którym stacjonowałem z Ember, Laurentem i Elaine. Nie wiedziałem, skąd Rose miał klucz do innego domku, ale zdążyłem się już nauczyć, że jeśli ten człowiek czegoś chciał, nic nie było w stanie go powstrzymać.

- Nazywaj mnie swoim panem, Edgar. Nie przyjmuję sprzeciwu.

- Dlaczego to robisz?! - spytałem, będąc na skraju załamania. - Moja dziewczyna została porwana, a ty zabierasz mnie na seks?! Co jest z tobą nie tak?!

Rose postanowił mi nie odpowiadać. Wkurzała mnie moja bezradność. Nie walczyłem dłużej, gdyż Archibald Rose był ode mnie silniejszy i jego pewność siebie biła na łeb pewność siebie innych ludzi. W każdej innej chwili dałbym wszystko, aby ten mężczyzna po raz kolejny mnie zdominował, ale dlaczego postanowił robić to akurat teraz?

W moich oczach stanęły łzy. Wyobrażałem sobie, co musiało dziać się z moją dziewczynką. Serce ściskało mi się w piersi, a dłonie zwijały w pięści. Najpierw Laurent uniemożliwił mi poszukiwania Ember, a teraz robił to Archibald. Zachowywali się tak, jakby umówili się, że chcą mnie zniszczyć. Było to okrutne i podłe z ich strony, a ja nie pojmowałem, dlaczego spiskowali w tak nieludzki sposób.

Laurent walczył o Elaine, gdy ta została porwana przez niejakiego Rocco. Ten facet nigdy by się nie poddał, ale nie miał oporów przed tym, aby przywiązać mnie do krzesła i napoić whisky.

Nawet Vlad, który wpadł do domku z chęcią niesienia pomocy, nie protestował, gdy Rose wyniósł mnie na zewnątrz z zamiarem przejęcia nade mną kontroli.

Miałem wrażenie, że moi najbliżsi mnie zostawili. To było najokrutniejsze z tego wszystkiego. Gdybym miał ich wsparcie, łatwiej byłoby mi przebrnąć przez tą tragedię, ale odnosiłem wrażenie, że oni robili to celowo.

Być może wcale nie chcieli uratować Ember. Może na rękę było im to, że została uprowadzona. Jeśli jednak tak było, dlaczego bawili się w ten teatrzyk? Dlaczego nie powiedzieli mi prosto w twarz, że Ember nie przypadła im do gustu i nie nadawała się do pracy w klubie? Dlaczego robili z tego takie przedstawienie, które łamało mi serce i pozostałości duszy?

Rose zamknął za nami drzwi na klucz. Przez to, że wisiałem głową w dół, nie potrafiłem rozejrzeć się po wnętrzu domku. Już wkrótce jednak mogłem to uczynić, gdyż kiedy Archibald postawił mnie na podłodze, dotarło do mnie, że znalazłem się w cholernie dziwacznym miejscu.

Już wcześniej wiedziałem o tym, że klub pomógł ufundować to urokliwe osiedle nad jeziorem, gdyż miała być to bezpieczna przystań dla fetyszystów. Nie spodziewałem się jednak ujrzeć prawdziwej sali tortur związanej z BDSM.

Zobaczyłem tutaj krzyż świętego Andrzeja, kilka klatek dla człowieka, zwisające z haczyków pejcze, sztuczne penisy, zatyczki analne, ławkę do klapsów i łańcuchy służące do podwieszania niewolnika. W salonie, w którym dominowała czerń i czerwień, rolety były zasunięte do końca. Jedyne źródło światła stanowiły pochodnie rodem ze średniowiecznych zamków, które były przytwierdzone do dwóch przeciwległych ścian.

Przeniosłem spojrzenie na Archibalda. Mężczyzna uniósł wyżej jedną brew, jakby rzucał mi wyzwanie. Myślał, że dalej będę z nim walczył, ale zrobiłem to, czego ode mnie oczekiwał. Nie musiał mi nawet nic mówić. Po prostu uklęknąłem przed nim, jednak nie spuściłem wzroku. Patrzyłem mu dumnie w oczy i gdy zobaczyłem, jak Rose uśmiecha się kącikiem ust, poczułem w piersi ciepło.

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz