44

1.6K 71 2
                                    

Ember

- Kurwa, nie mogę tego zrobić. 

Zamarłam, słysząc słowa Chena Xing Ke. Fang trzymał mnie mocno za biodra, gotów nasadzić na swojego twardego kutasa, ale po tym, co usłyszeliśmy, on również znieruchomiał. 

- Co takiego? Dlaczego nie możesz? Przecież mieliśmy dać jej karę. 

Nie odważyłam się odwrócić, aby spojrzeć na Chena. Bałam się tego, co zrobi. Nigdy nie zachowywał się tak, jakby moje zdanie miało dla niego znaczenie, ale najwyraźniej to, co powiedziałam o dzieciach, zmieniło jego spojrzenie. 

Słyszałam za sobą nerwowe kroki mojego porywacza. Chodził po pokoju, a Fang zaciskał zęby. Jego oblicze było gniewne. Współczułam niewolnicy tego mężczyzny. Biedna Irmina musiała cierpieć katusze. Nie znosiłam tego, że w XXI wieku na świecie wciąż istniało niewolnictwo, które skupiało się głównie na seksie. 

- Kocham Ember.

Usłyszawszy te słowa z ust Chena, moje serce na chwilę przestało pracować. 

- Kocham ją - ciągnął mój oprawca, kładąc dłonie na moich ramionach. - Ember ma rację. Gwałt może sprawić, że nie będzie mogła mieć dzieci.

- Kurwa, czy ty siebie słyszysz?!

Fang wstał. Odrzucił mnie na bok. Wylądowałam brzuchem na łóżku. Nie mogłam zmienić pozycji przez to, że miałam ręce skute za plecami, ale nawet nie odważyłabym się tego zrobić. Gniew wisiał w powietrzu i bałam się o własne życie. Nie wierzyłam w to, że Fang zrobiłby krzywdę swojemu przyjacielowi, u którego był gościem. Poza tym, Chen był władcą Chin lub przynajmniej to sobie wmawiał. Gdyby coś mu się stało, Fang nie uszedłby z życiem. Zostałby surowo ukarany. Mimo, że wiedziałam, iż Chen Xing Ke zasługiwał na karę, to w tej chwili byłam mu wdzięczna, że stanął po mojej stronie. 

Chen skrzyżował ręce na piersi. Był mniej muskularny niż Fang, dlatego bałam się, że coś mu się stanie. Może nie powinnam być taka litościwa dla mojego kata, ale wolałam jego niż Fanga. W oczach tego drugiego widziałam dziką chęć mordu. 

- Przecież już wielokrotnie ją gwałciłeś, więc co za różnica? Naprawdę będziesz słuchał jej żałosnych prób o litość? Po co mnie tutaj zaprosiłeś? 

Fang był podjudzony. Wystarczyłaby iskierka, aby zapłonął jak ogień piekielny. 

- Ember to moja niewolnica - odrzekł ostro Chen, patrząc pewnie w oczy swojego przeciwnika. - Masz rację. Gwałciłem ją nieraz, ale nigdy nie zrobiłem tego tak, że mógłbym jej zaszkodzić. Znam cię, Fang. Wiem, że nie jesteś delikatny. Sam mówiłeś, że gdy Irmina cię wkurzyła, raniłeś jej cipkę nożem. 

Zacisnęłam powieki, spod których wypłynęły łzy. Nie chciałam zastanawiać się, co czuła ta dziewczyna. Chen Xing Ke może i był potworem, ale nigdy nie ranił mnie ostrym narzędziem. W jego czynach widać było miłość, choć było to pokręcone uczucie. On jednak był dla mnie aniołem w porównaniu z tym, kim dla Irminy był Fang. 

- Kurwa, w takim razie mam stąd wypierdalać? Bez choćby chwil zabawy? 

- Moja niewolnica ci obciągnęła. Wybacz, ale nie jestem w stanie pozwolić ci jej tknąć. Sam się nią zajmę. 

- W takim razie zostanę tutaj i popatrzę na was. 

Fang nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że został wyproszony z posiadłości Chena. Zamiast tego, pewnym krokiem podszedł do krzesła i zajął na nim miejsce. Założył nogę na nogę i skrzyżował ręce na piersi, wpatrując się we mnie z nienawiścią. Zachowywał się tak, jakby to była moja wina, że Chen nie pozwolił mu mnie zgwałcić. Cóż, może po części była to prawda, jednak byłam wdzięczna sobie samej za zachowanie zdrowego rozsądku. Skoro Fang okaleczył swoją niewolnicę, nie miałby żadnego problemu z tym, aby zrobić krzywdę mnie. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz