36

1.8K 69 3
                                    

Ember

- Masz piękny tyłek, niewolnico. Idealnie nadaje się do zostawiania na nim czerwonych śladów.

To był zdecydowanie najdziwniejszy komplement, jaki dostałam w życiu, ale innego po Laurencie Randallu nie mogłam się spodziewać.

Ból kontrastował z przyjemnością. W czasie, gdy na moje pośladki spadały uderzenia pejczem, Edgar głaskał mnie z czułością po głowie. Szeptał mi do ucha rozkoszne słówka, a gdy podskakiwałam na ławce podczas uderzeń, trzymał mnie za kark. 

- Dzielnie się prawdą z osobami, na których ci zależy, jest bardzo ważne. Nie mylę się, prawda? Zależy ci na mnie, niewolnico? 

Kolejne uderzenie. Kolejny jęk. Kolejna fala podniecenia wypływająca z mojej kobiecości. 

- Nie mylisz się, panie. Czasami jednak warto zachować prawdę dla siebie, jeśli człowiek nie chce zranić osób, na których mu zależy.

Krzyknęłam, gdy Laurent zaczął uderzać mnie delikatnie w cipkę. Mój tyłek pulsował z rozkosznego bólu, więc Randall postanowił podręczyć inną część mojego ciała. Byłam tak spragniona orgazmu, że czułam, iż długo nie wytrzymam napięcia. Już za jakiś czas będę na kolanach błagać moich panów o orgazm, a oni nie ofiarują mi go, dopóki nie wyznam im prawdy o Chenie Xing Ke. 

- Prawda jest bardzo ważna - ciągnął Edgar, wsuwając palec pod moją obrożę. Lekko mnie ucisnęła, ale chwilowy brak tlenu uświadomił mnie w tym, że nie mogłam dłużej kłamać. Moje serce chciało wyznać prawdę i poprosić o pomoc, ale rozum podpowiadał, że było to niewłaściwe. - Jesteś moją uległą. Moją niewolnicą. Wziąłem cię dla swojej przyjemności. Najważniejszym zadaniem niewolnicy jest słuchać swojego pana. Odpowiadać na jego rozkazy. Po tym, jak zareagowałaś na tajemniczy list, dotarło do mnie, że mnie oszukujesz. Nie podoba mi się takie zachowanie, dlatego wyciągniemy z ciebie prawdę. 

- Panie, błagam...

- Słyszysz Laurent? - spytał Edgar Randalla, który odsunął pejcz od mojej mokrej cipki i niespodziewanie wsadził w nią palec.

- Słyszę jęki twojej niewolnicy, Edgar. Są rozkoszne, ale nie tak słodkie, jak mojej Elaine.

- Każdy z nas ma swoją niewolnicę. Przypuszczałeś, że kiedyś dojdzie do tego momentu? 

- Ależ nie. Wiedziałem, że ja znajdę swoją uległą, ale ty? Cholera, odkąd pamiętam, pragnąłeś dominacji kobiety. Czy to się zmieniło? 

- Muszę przyznać, że po części tak - kontynuował Edgar, rozmawiając z Laurentem zupełnie, jakby mnie tutaj nie było. Randall posuwał mnie w cipkę dwoma palcami, a ja słyszałam mokre dźwięki świadczące o tym, jak niespełniona byłam. - Dominacja kobiety jest sensem mojego życia, ale odkąd Rose rozkazał, aby Ember spełniała rolę mojej niewolnicy, czuję się znacznie lepiej. 

- Czyli wolisz dominację niż uległość? 

Jęknęłam nienaturalnie głośno, gdy Laurent kciukiem zaczął pieścić moją łechtaczkę. 

- Uległość jest wspaniała - wyszeptał Edgar, przyciskając usta do czubka mojej głowy. - Daje mi spełnienie. Pozwala mi poczuć się jak ktoś, kto ma za zadanie służyć. Uwielbiam służyć kobietom, w szczególności mojej pani, ale czuję się równie dobrze, gdy jest przeze mnie spętana i zdana na moją łaskę. Czy to dobrze? 

- Naturalnie. Sam mam ciągoty do uległości, ale jestem urodzonym panem. Dominującym, bezwzględnym i chłodnym jak stal. 

- W pełni cię rozumiem, Laurencie. Jak ma się cipka mojej własności? 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz