62

1.5K 69 3
                                    

Edgar

Vlad i Rose siedzieli na tyłach samolotu, podczas gdy ja razem z Ember siedziałem z przodu. Pociłem się niemiłosiernie. Już dwa razy zmieniałem koszulkę, aż w końcu postanowiłem, że będę siedział bez górnej części odzieży. 

Bałem się spotkania z rodziną Ember. Wiedziałem, że byli dobrymi ludźmi, którzy kochali swoją córkę. Miałem jednak wrażenie, że gdy zobaczą mnie wraz z nią, dotrze do nich, że nie byłem odpowiednią partią dla ich ukochanego dziecka. Poza tym, miałem obawy, że rodzice Ember postanowią zamknąć swoją córkę w wieży ze złota, z której nie będzie mogła wychodzić. Zrozumiałbym, gdyby chcieli ją chronić. Nie chciałem myśleć o tym, że byliby w stanie mi ją zabrać, jednak strach robił swoje. 

- Mam zrobić ci lodzika na odstresowanie? 

Parsknąłem śmiechem. Ember pstryknęła mnie w nos.

- Chętnie, kochanie. Jeśli nie wstydzisz się Vlada i Archibalda, to...

- Rose!

- Co ty robisz?! - spytałem, ściskając mocniej dłoń Ember. Ona tylko zachichotała, mając na twarzy niecny uśmieszek. 

- Wołam Archiego, aby ci pomógł się zrelaksować. 

- Od kiedy mówisz do niego Archie? 

- Od kiedy mi pozwolił!

- Słyszałem, że mnie wołaliście. 

Master Rose nachylił się nad moim fotelem. Oblizał sugestywnie wargi, a ja, choć tego nie chciałem, poczułem unoszącego się kutasa. Archibald zauważył, co działo się w moich spodniach i nie zwracając uwagi na to, że mieliśmy towarzystwo w postaci Vlada, położył dłoń na moim kroczu. Chwyciłem go za nadgarstek, prosząc go wzrokiem o to, aby mnie puścił.

- Dlaczego mi to robicie? Przecież nie zrobiłem nic złego.

- Naprawdę uważasz, że to kara, skarbie? - spytał Rose, niespodziewanie całując mnie w usta. Jego pocałunek był intensywny i odbierał dech w piersiach. Próbowałem się uwolnić, jednak walka z tym facetem była jak walka ze ścianą. Mimo, że moje ciało się broniło, to jednak chciałem się poddać. Pragnąłem, aby ten bezlitosny mężczyzna związał mnie jak swoją zabawkę i wypieprzył. 

Mimo, że byłem oddany Ember i chciałem się z nią ożenić, to moja fascynacja na punkcie Archibalda Rose'a miała się świetnie. Wczoraj wieczorem wytłumaczyłem Ember, co do niego czułem, a ona z uśmiechem słuchała moich wyjaśnień. Mogłoby się zdawać, że miała do mnie żal, jednak była wyrozumiała. Po wszystkim zapewniła mnie, że nieraz poprosi Rose'a o towarzystwo w naszych zabawach. Nie brałem jej słów na poważnie, jednak wystarczyło poczekać kilka godzin, aby upewnić się, że nie kłamała. 

- Bądź posłuszny, Edgar. Nie chciałbym cię wiązać. Vlad śpi, a jeśli go obudzimy, na pewno przyjdzie sprawdzić, co tu się dzieje. Chyba nie chcesz, aby twój pracodawca zobaczył, jak jego przyjaciel ssie twojego kutasa? 

- Panie, proszę...

Zacisnąłem dłonie na podłokietnikach fotela, kiedy Rose przede mną uklęknął. Wyglądał niezwykle szykownie w garniturze. Był spełnieniem mokrych snów niejednej kobiety i wielu mężczyzn. 

Spojrzałem na Ember. Moja ukochana siedziała wygodnie w fotelu i przypatrywała się tej ociekającej pożądaniem scenie. Bałem się, że krępowało ją to, co miało miejsce, ale ona uśmiechała się tak, jakby była świadkiem najpiękniejszego przedstawienia pod słońcem. 

- Patrz na mnie. To ja jestem twoim panem w tej chwili.

Moje policzki były rozpalone z podniecenia. Dlatego gdy spojrzałem w oczy Rose'a, moje odczucia przybrały na sile. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz