63

1.4K 68 4
                                    

Ember

Spotkaniu z rodzicami towarzyszyło mnóstwo przytulania i łez. Czułam się szczęśliwa, że ich zobaczyłam. Zauważyłam na ich twarzach spokój i wzruszenie. Cieszyli się, że wróciłam bezpiecznie do domu i przyjemnie powitali Edgara. Tata rozmawiał z nim tak, jakby znali się od lat, a Chase na tarasie rozprawiał z moim ukochanym o zabawach sado-maso. Nie spodziewałam się, że mój braciszek miał takie zainteresowania, jednak jak widać, było to u nas rodzinne.

Vlad i Archibald zatrzymali się w pobliskim hotelu mimo, że prosiłam ich, aby weszli do domu. Mężczyźni nie chcieli jednak naruszać naszej prywatności. Było mi przykro, że odrzucili zaproszenie rodziców, jednak rozumiałam ich potrzeby. Dlatego zapowiedziałam, że za kilka dni będziemy mogli wrócić do Rosji, choć na razie nie mieliśmy konkretnego planu na to, co będzie dalej.

Wieczorem następnego dnia usiadłam z mamą na huśtawce znajdującej się w ogrodzie. Piłyśmy herbatę i z uśmiechem patrzyłyśmy na to, jak Edgar, Chase i tata grają w piłkę. Trudno było mi uwierzyć w to, że to działo się naprawdę. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że nigdy nie wyjdę na wolność. Pogodziłam się z tym, że nigdy więcej nie zobaczę rodziny, jednak musiałam przyznać, że cuda się zdarzały. 

- Nie chciałabym psuć nastroju, ale muszę zapytać o tego mężczyznę, którego widzieliśmy za twoimi plecami podczas rozmowy wideo. 

Zacisnęłam palce mocniej na szklance. Bojąc się o dalsze istnienie naczynia, odłożyłam je na stolik. Przyciągnęłam nogi do piersi i objęłam je rękami. 

Wciąż nie doszłam do siebie po śmierci Chena. Każdego dnia o nim myślałam. Wczoraj na moim ramieniu usiadł motyl, a ja naiwnie wierzyłam w to, że był to znak od niego. Zachowywałam się nielogicznie, jednak w pewien sposób tęskniłam za nim. 

Mimo, że temat Chena był trudny, mama zasługiwała na prawdę. Przez moje zniknięcie przeszła koszmar, więc chociaż tyle mogłam dla niej zrobić. Choć byłam pewna, że podczas tej rozmowy nie obędzie się bez łez. 

- To był mój porywacz, mamo. Nazywał się Chen Xing Ke. 

- Boże, kochanie...

- Wiem, że mam obowiązek go nienawidzić, ale wiesz co? W pewien sposób go kochałam.

Mama zbladła. Wiedziałam, że musiałam wszystko jej wyjaśnić, dlatego podjęłam próbę. Choć nie wiedziałam, czy istniały jakiekolwiek słowa, które były w stanie wyjaśnić, co czułam do mojego oprawcy. 

- Na początku niewoli bałam się Chena. Nienawidziłam go. Próbowałam od niego uciec, jednak nigdy mi się to nie udało. Jego strażnicy zawsze mnie łapali i zanosili przed oblicze swojego pana. Chenowi na mnie zależało, choć przez to, że jego ojciec wychował go w okrutny sposób, Chen nie był w stanie okazywać uczuć tak, jak normalni ludzie. Uważał mnie za swoją własność. Po pół roku zaproponował mi tydzień odpoczynku od siebie. Wybrałam Rosję i klub, w którym...

Nie wiedziałam, jak wiele mogłam opowiedzieć mamie o klubie BDSM. Na pewno zauważyła w moim pokoju kilka zabawek erotycznych, jednak każda córeczka rodziców w końcu dorastała i zaczynała odczuwać seksualne pragnienia. Poza tym, przed wyjazdem do Chin nieopatrznie zostawiłam na szafce nocnej wibrator. 

- Słoneczko, nie musisz kłamać. Powiedz mi, proszę, prawdę. 

- To był klub dla fetyszystów - wyznałam, wtulając twarz w kolana. - Przepraszam, że muszę ci o tym mówić, ale nie potrafię kłamać. Od dawna interesuję się BDSM. Wiesz, co to jest? 

Mama zaczęła się śmiać. Przyciągnęła tym na siebie uwagę Edgara i pozostałych. Machnęła jednak do nich ręką, jakby chciała przekazać im, aby dalej grali w piłkę. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz