4

2.6K 84 10
                                    

Ember

- Nie, proszę! Błagam, panie! Proszę, mój królu!

Chen Xing Ke prowadził mnie do swojej królewskiej sypialni. Jego służba widziała mnie związaną i niemal nagą, ale nikt sobie z tego nic nie robił. Tutaj nic nie znaczyłam. Byłam zabaweczką księcia, choć sama dokładnie nie wiedziałam, jaki tytuł nosił mój oprawca.

Od początku niewoli nie rozumiałam, co się tutaj działo. Chen Xing Ke mieszkał w pięknym pałacu i nosił niebywale drogie szaty. Zarzekał się, że jest królem, ale tak właściwie czego był władcą? Przecież nie całych Chin, prawda?

Może mężczyzna cierpiał z powodu jakiegoś kompleksu. Z tego, co się dowiedziałam, Chen Xing Ke nie miał rodziny. Miał tylko służbę, a raczej niewolników, którym płacił wynagrodzenie za ciężką pracę. Yubei i Lu Tien byli jedynymi, których znałam i akceptowałam, więc mój porywacz pozwalał mi spędzać z nimi czas, ale oprócz tej dwójki, w pałacu pracowało jeszcze przynajmniej dwudziestu mężczyzn. Czasami żałowałam, że nie było tutaj żadnej kobiety, gdyż może gdyby takowa się tu pojawiła, moje życie byłoby choć trochę łatwiejsze.

Przez pięć miesięcy, czyli od dnia, w którym zostałam uprowadzona, nie słyszałam nic o rodzicach. Mój kat zarzekał się, że rodzina mnie szukała, ale po dwóch miesiącach się poddała. Nie wierzyłam w to, gdyż rodzice i mój starszy brat bardzo mnie kochali i nie pozwoliliby sprawie ot tak się zamknąć, ale co ja mogłam wiedzieć. Przecież byłam odizolowana od świata zewnętrznego, więc nie miałam pojęcia, co działo się w mediach. 

W tej chwili miałam jednak większy problem na głowie, gdyż Chen Xing Ke postanowił ukarać mnie za czwartą próbę ucieczki, która skończyła się bolesnymi okaleczeniami, głównie na ramionach i stopach. 

Kiedy mężczyzna doszedł ze mną do swojej sypialni, w której miałam okazję kilkukrotnie być, położył mnie na łóżku. Walczyłam z kajdanami na rękach i nogach, ale nie miałam szans, aby się uwolnić. 

Patrzyłam na to, jak Chen Xing Ke zamyka ciężkie drzwi na klucz, który następnie schował do jednej z mosiężnych szafek. Władca uśmiechnął się do mnie niemal pocieszająco, po czym zbliżył się do mnie i ukucnął obok swojego wielkiego łoża. 

Pokój, w którym władca odpoczywał, był dziełem sztuki. Na suficie znajdowało się ogromne malowidło przedstawiające polującego tygrysa. Meble były w kolorach czarnym, złotym, czerwonym i granatowym. Duże okno zostało teraz zasłonięte przez ciemne żaluzje tak, aby żaden ze służących nie widział, do czego miało tutaj dojść. 

- Będę posłuszna, mój panie - wyszeptałam, nie ufając swojemu głosowi, który co chwila się załamywał. - Obiecuję, że nigdy więcej nie spróbuję od ciebie uciec. Nie wiń mnie za to, że chciałam wrócić na wolność. Tu nie czuję się bezpiecznie. Nie chcę być twoją zabawką, ale jeśli takie jest moje przeznaczenie, muszę być grzeczna.

Nie znosiłam być uległa. To nie była moja natura. Zanim zostałam zamknięta w tym chińskim więzieniu, lubiłam dominować nad mężczyznami. Wciąż byłam dziewicą, więc mogło być to śmieszne, ale nieraz zdarzało się, że chłopcy, z którymi umawiałam się na randki, lądowali w łóżku pode mną. 

Czułam satysfakcję, gdy mogłam sprawić, aby potężny mężczyzna padł przede mną na kolana, prosząc mnie o to, abym pozwoliła mu dojść. Miałam nawet malutki dobytek w postaci kilku par kajdan, knebli i wibratorów. Umawiałam się z chłopcami, którzy pragnęli od życia czegoś więcej i zawsze wychodzili ode mnie zadowoleni. Nie wiedziałam, czy będę w stanie sobie znaleźć uległego partnera, który pozwoliłby mi nad sobą dominować, ale starałam się do tego dążyć. Dlatego nie oddałam swojego dziewictwa pierwszemu chłopakowi, którego postanowiłam zdominować. Żaden nigdy nie odważył się poprosić mnie o to, abym się z nim przespała. Ci, których wybierałam na swoich uległych piesków, byli zawstydzeni i skrępowani moją władczością. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz