51

1.5K 66 8
                                    

Ember

Zostałam żoną Chena Xing Ke. Mój najgorszy koszmar się ziścił, a to był dopiero początek wyboistej drogi.

Leżałam na łóżku i czekałam na mojego oprawcę. Chen jednak wcale się do mnie nie spieszył, aby skonsumować nasze małżeństwo. Stał przy Edgarze i zmuszał go do posłuszeństwa. Domyślałam się, że mój ukochany książę ulegnie potworowi z ciemności, ale nie chciałam na to patrzeć. 

- Nie musisz tego robić, Edgar - wyszeptałam, nie chcąc dopuścić do tego, aby poniżył się dla mnie. - Proszę, nie zmuszaj się do czegoś, czego nie chcesz. 

- Ależ kochanie! - zacmokał z niezadowoleniem mój mąż. 

Dobry Boże, miałam męża. I nie był to Edgar. 

Chen podszedł do mnie i usiadłszy na brzegu łóżka, pogładził mnie po policzku. Uśmiechał się niestrudzenie. Wyczuwał mój strach, ale nic sobie z tego nie robił. 

- Nie musisz poniżać Edgara, mężu - powiedziałam, choć gula stanęła mi w gardle, gdy musiałam nazwać go w ten sposób. - Dopiąłeś swego. Stałam się twoją żoną. Jestem w każdym aspekcie twoja. Doceniam to, że sprowadziłeś tu dla mnie Edgara, żebym nie czuła się samotna, jednak nie musisz go upokarzać. Nie każ mu, proszę, zabawiać się z Yunem. Wypieprz mnie. Spójrz tylko. Jestem rozłożona na łóżku niczym twoja ofiara. Skorzystaj z mojego ciała, Chen. Zabierz to, co twoje. 

- Jesteś taka dobra, Ember. Moja piękna żono.

Odwróciłam głowę w bok. Spojrzałam na Edgara, który klęczał na podłodze. Obok niego znajdował się Yun. Zielonowłosy niewolnik Chena niepewnie położył dłoń na plecach Edgara. Mój ukochany wzdrygnął się, ale nie zareagował nerwowo. Pogodził się z tym, co się działo, choć ja nie mogłam do tego dopuścić. To nie powinno było się wydarzyć. 

W moich oczach stanęły łzy. Edgar przygryzł dolną wargę i bezradnie spuścił wzrok na wykładzinę. Tymczasem ja odwróciłam się z powrotem do Chena i pozwoliłam, aby objął dłonią mój policzek. Mimo, że tego nie chciałam, musiałam wzbudzić w nim ciepłe uczucia. Dlatego wtuliłam twarz w jego dłonią i ocierając się o nią, mruczałam jak kotek. 

- Jestem twoim panem, storczyku - wyszeptał mi do ucha Chen, całując mnie w policzek. - To, co mówię, jest niepodważalną prawdą. Skoro chcę popatrzeć na zbliżenie Edgara i Yuna, to właśnie zrobię. Ty też na pewno zrobisz się jeszcze bardziej mokra, gdy będziesz patrzeć, jak twój ukochany chłopiec zostaje zerżnięty.

- Pierdol się, Chen! - warknęłam, mając dość udawania uległej kobiety. - Powinieneś się leczyć! Edgar nie zrobił ci nic złego! Wypuść go, a mnie ukarz! Zabij mnie, jeśli tego chcesz, ale Edgarowi daruj! 

- Nie ma mowy - warknął mężczyzna, unieruchamiając moją szczękę w swojej silnej dłoni. - Nie pozwolę wam odejść. Mam was pod swoim dachem i będę o was dbał. Seks jest ważnym elementem w życiu każdego człowieka. Edgarowi chyba nie będzie sprawiać problemu to, że pieści go facet, prawda? W końcu jest biseksualny?

Nie miałam szans z nim wygrać. Dlatego posłałam Edgarowi przepraszające spojrzenie, na co on się uśmiechnął. 

Było mi go niezmiernie szkoda. Nie dość, że został uprowadzony, to jeszcze okrutnie go upokorzono. Chen celowo zaprosił Edgara na nasz ślub, aby ten cierpiał katusze widząc, jak ktoś, kogo kocha, wychodzi za mąż za kogoś innego.

- Edgar, usiądź na krześle. Widzisz ten piękny tron? 

Chen pokazał gestem dłoni na czerwony fotel stojący w rogu pokoju. Edgar zacisnął usta i skinął głową. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz