35

1.7K 69 3
                                    

Ember

Obudziwszy się w ramionach Edgara, poczułam się jak prawdziwa księżniczka.

Wspominałam to, co robiliśmy wczoraj, zanim zasnęliśmy. Było mi tak dobrze, że kompletnie odpłynęłam. To, co robiło moje ciało, było dla mnie najważniejsze. Dochodziłam długo i intensywnie, po czym odwdzięczyłam się mojemu panu za to, że tak wspaniale mnie traktował.

Byłam już tego absolutnie pewna. Zakochałam się w Edgarze bez pamięci. Chciałam bronić go nawet za cenę własnego życia. Gdybym mogła zapewnić mu godne życie pełne miłości, zrobiłabym to bez problemu. Ten niesamowity mężczyzna zasługiwał na to, aby każdego ranka budzić się u boku kobiety, która kochałaby go całym sercem. Która przygotowywałaby mu śniadania. Która spełniałaby jego łóżkowe marzenia. Która byłaby jego wierną żoną, a w przyszłości matką jego dzieci.

Uniosłam dłoń, gładząc Edgara po policzku. Miał delikatnie rozchylone usta i oddychał głęboko.  Lekka kołdra przykrywała nas tylko do połowy. Moje nagie piersi ocierały się o klatkę piersiową mojego ukochanego, a dłonie błądziły po jego przystojnej twarzy.

Serce kłuło mnie za każdym razem, gdy uświadamiałam sobie, że niebawem wrócę do niewoli. Zostało mi tylko kilka dni wolności. Z każdą chwilą coraz bardziej miałam ochotę spróbować ucieczki, ale moje plany zostały brutalnie przekreślone. Kiedy bowiem wczoraj otrzymaliśmy list od Chena Xing Ke, który leżał na wycieraczce przed drzwiami domku, byłam przerażona. Wiedziałam, że mój oprawca obserwował moje poczynania i jasno zakomunikował, że ukarze mnie boleśnie, gdy do niego wrócę. 

Nie chciałam zostawiać Edgara samego w łóżku, ale kiedy poczułam, że do oczu napływają mi łzy, musiałam wstać. Przeszłam do łazienki, która na szczęście przylegała do pokoju zabaw. Chciałam spędzić tu dzisiaj kilka kolejnych wyjątkowych chwil. W tym pokoju znajdowało się bowiem mnóstwo przyrządów, których chciałam użyć w zabawie. Mój humor został jednak doszczętnie zepsuty przez Chena Xing Ke. Mimo wszystko uznałam, że musiałam wziąć się w garść. Nie chciałam być samolubna i nie myśleć o Edgarze. Mój pan, mój cudowny uległy i mój ukochany chłopiec zasługiwał na to, abym w tych ostatnich wspólnych dniach pokazała mu, jak bardzo mi na nim zależało.

Przeszłam do łazienki. Usiadłam na brzegu wanny i schowałam twarz w dłoniach.

Na myśl o tym, że niebawem inna kobieta będzie grzać Edgarowi miejsce w łóżku, poczułam się podle. Pragnęłam jego szczęścia, ale już czułam zazdrość, że to nie ja będę jego wybranką. Nie urodzę jego dzieci, nie będę bić jego jędrnego tyłeczka pejczem i nie będę jego żoną. To nie mnie spotka ten zaszczyt, a inną dziewczynę. Wierzyłam jednak, że ona będzie dla Edgara lepszym wyborem. Na pewno nie skrzywdzi go tak, jak miałam zamiar zranić go ja. 

Nie wyobrażałam sobie powrotu do Chin. Do człowieka, który zniszczył mi życie.

Chen Xing Ke był potworem. Potrafił być wobec mnie czuły, lecz był urodzonym sadystą. Czasami odnosiłam wrażenie, że wprost mnie nienawidził, jednak później pokazywał mi, że jednak mnie kocha. Lub przynajmniej mu się wydawało, że to była miłość. 

Gdybym została jego żoną, nigdy więcej nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustrze. Nienawidziłabym siebie za to, że z taką łatwością mu uległam. Owszem, Chen wielokrotnie mnie zastraszał. Bywał prawdziwym potworem. Nie bałabym się go tak, gdyby nie fakt, że miał w garści moją rodzinę. Mógł chcieć ich zabić, a ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Dlatego nawet teraz, gdy byłam na wolności, nie mogłam zmusić się do tego, aby przynajmniej spróbować skontaktować się z rodziną. Jeśli jednak Chen Xing Ke zabiłby ich z powodu mojej głupoty, to byłby dla mnie gwóźdź do trumny.

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz