60

1.5K 68 8
                                    

Edgar

Pogrzeb Chena był wydarzeniem skromnym, co było przeciwieństwem tego faceta. Uczestniczyli w nim strażnicy oraz my. Vlad, Laurent, Domenic, Archibald i oczywiście Ember.

Moja księżniczka miała na sobie piękną koronkową suknię, którą zostawił dla niej Chen. Chciał, aby założyła ją na jego ostatnie pożegnanie. Bydlak nawet po śmierci chciał, aby Ember wykonywała jego rozkazy. Rozumiałem jednak, dlaczego wybrał właśnie taką suknię. Pięknie podkreślała ciało Ember i choć była skromna, to nie pozostawiała wiele wyobraźni. 

Dziewczyna przyciskała się do mnie całym ciałem. Nie chciała patrzeć na to, jak trumna zostaje opuszczona do ziemi. Łkała rzewnymi łzami, a ja nie próbowałem jej pocieszać. Potrzebowała tego, aby pożegnać Chena. Nie był ideałem, ale kochał Ember, co udowodnił pod koniec życia.

Kiedy było po wszystkim i strażnicy się rozeszli, przy grobie zostaliśmy tylko my. Ember i ja oraz czwórka naszych przyjaciół, którzy oddalili się na tyle, aby dać nam nieco prywatności. Skinąłem im z wdzięcznością głową. 

Za dwie godziny mieliśmy wylecieć z Chin prywatnym samolotem Vlada. Naszym pierwszym przystankiem miała być Rosja, a już za kilka dni chcieliśmy polecieć do Stanów, aby odwiedzić rodzinę Ember. Początkowo byłem przeciwny tej podróży, nie chcąc skazywać ukochanej na niepotrzebne nerwy, ale ona potrzebowała oddechu. W podróży nie mieliśmy być jednak sami. Poprosiłem Vlada i Rose'a, aby nam towarzyszyli. 

Ember uklękła przy grobie. Położyła bukiet kwiatów na trumnie, którą niebawem opłaceni przez strażników Chena ludzie mieli zasypać ziemią. 

- Spoczywaj w pokoju - wyszeptała głosem tak załamanym, że aż bolało. - Wybaczam ci, Chen. Nie mogłabym iść przez życie z nienawiścią do ciebie. Żałuję, że nie mogłam cię uratować, ale dziękuję ci, że umożliwiłeś mi poznanie Edgara. 

Ukucnąłem przy niej. Objąłem ją ramieniem i spojrzałem na trumnę, w której leżał człowiek, który zmarł zbyt wcześnie. Nie rozumiałem, dlaczego nie chciał się leczyć, choć miał takie możliwości. Jakiś cichy głos w głowie mówił mi, że Chen tego właśnie chciał. Pragnął, aby Ember znalazła szczęście u boku innego faceta. Może się myliłem, ale tak chciałem to sobie tłumaczyć. 

- Możesz być pewien, że zaopiekuję się twoim domem. Na razie nie wiem, co z nim zrobię, ale skoro jestem właścicielką, chyba nie muszę się spieszyć, prawda? 

Pogłaskałem ją po plecach. Widziałem, jak spod ciemnych okularów Ember wypływają łzy. Znaczyły ślady na jej delikatnych policzkach. 

- Będę o tobie myślała. Nigdy nie znikniesz z mojej pamięci. Postaram się wspominać ciebie jako dobrego człowieka, bo przecież potrafiłeś nim być. Do zobaczenia, Chen. 

Ember wstała. Oddałem pokłon władcy Chin, którym mianował się Chen. Po tym oddaliliśmy się od grobu, idąc w stronę czekających na nas samochodów. 

- Już po wszystkim? 

Yun otworzył dla nas drzwi. Zielonowłosy chłopak nie był w stanie uczestniczyć w pogrzebie, co absolutnie rozumiałem. Postanowił, że zaczeka na nas w samochodzie, co też uczynił. Wsiedliśmy więc do środka i Ember zajęła miejsce na środku, a ja usiadłem po jej prawej stronie. Yun siedział po jej lewej, a naszym kierowcą niezmiennie był Vlad Perrington. Gość, bez którego nie wyobrażałem sobie życia. 

Ember chwyciła mnie za rękę, po czym podała dłoń Yunowi. 

Zamierzaliśmy zabrać chłopaka z nami do Rosji. Nie wiedzieliśmy jeszcze, jak będzie wyglądała jego przyszłość, jednak Vlad obiecał, że zajmie się Yunem. Byłem mu za to wdzięczny. Nigdy nie poznałem tak bezinteresownego człowieka, jak on. Miał duszę anioła w ciele diabła. Jego kobieta była prawdziwą szczęściarą. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz