21

2K 66 6
                                    

Ember

Master Rose poprowadził mnie do jednego z pokoi, który nie wyglądał jak typowy loch BDSM. Na ścianie znajdowała się imponująca kolekcja pejczy, ale poza nimi nie można było poznać, że w tym miejscu działy się jakieś brudne rzeczy. 

- Usiądź, piękna. Nalać ci whisky?

- Dziękuję, ale nie trzeba. 

Archibald Rose skinął uprzejmie głową. Odsunął dla mnie krzesło, abym mogła zająć na nim miejsce. Gdy usiadłam, sam podszedł do przeszklonej szafki, z której wyjął butelkę whisky. Nalał sobie trochę do szklaneczki i podszedł z nią do biurka. Usiadł pewnie na swoim fotelu obrotowym, sprawiając wrażenie, jakby był panem i władcą tego miejsca. Patrzenie na niego w jego naturalnym środowisku było dla mnie czymś obezwładniającym. Rozumiałam w pełni, dlaczego Edgar czuł potrzebę, aby Master Rose go zdominował. Sama, choć miałam przykre wspomnienia z dominacją ze strony mojego oprawcy, byłabym w stanie zaoferować swoje ciało temu mężczyźnie. 

Rose pocierał podbródek palcami dłoni. Patrzył na mnie przymrużonymi oczami. Zaczęłam pocić się w sukience, którą miałam na sobie. Czułam, że moje sutki stały na baczność. 

- O czym chciał pan ze mną porozmawiać? 

- O twoim szkoleniu na dominę, Ember.

Dobry Boże. Jego głos był głęboki i silny. Musiałam chwycić się dłońmi podłokietników fotela, aby nie zsunąć się na ziemię. 

- Czy coś jest nie tak, proszę pana? 

- Cholera, mówiłem ci, że nie musisz tytułować mnie w ten sposób. Chyba, że chcesz to robić. 

Uciekłam wzrokiem na bok. Ta sytuacja wcale nie była dla mnie komfortowa. Musiałam głęboko oddychać, aby nie zwariować. 

W pełni rozumiałam, dlaczego ustawiały się do niego kolejki chętnych uległych. Master Rose miał w sobie coś z rasowego dominującego pana. Potrafił sprawić, że nawet osoby, które na co dzień zajmowały się dominacją, miały ochotę mu ulec. 

- Proszę pana...

- Przejdźmy do konkretów, Ember. Chciałem ci powiedzieć, że przyglądam się bacznie twoim postępom i jestem z ciebie dumny. Podoba mi się to, z jakim szacunkiem traktujesz Edgara. Dziś, kiedy dopuściłaś się praktyki forced bi na Asherze i Edgarze, miałem wątpliwości. Bałem się, że nie uda ci się ich zdominować w taki sposób, żebym był usatysfakcjonowany, ale zaskoczyłaś mnie. 

- Dziękuję. Bardzo mi miło, że pan tak uważa. Naprawdę się staram. 

Miałam wrażenie, które mogło być mylne. Czułam, że Master Rose wiedział o tym, o czym nie wiedzieli inni. Bałam się, że wyczuł, iż mój pobyt w klubie nie miał potrwać długo. Nie miał możliwości dowiedzenia się, o co dokładnie chodziło. Nie mógł wiedzieć o mężczyźnie z Chin, który zawładnął moim życiem wbrew mojej woli. Kiedy jednak czujne spojrzenie Rose'a przesuwało się po mojej sylwetce, miałam wrażenie, że odkrył moje tajemnice.

Odłożył szklaneczkę z whisky na blat biurka. Oparł łokcie o dębowe drewno i splótł palce dłoni w piramidkę. Spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi, a ja zacisnęłam nogi, czując falę podniecenia. 

- Na pewno twoje nowe koleżanki mówiły ci o tym, jak ważnym jest, aby osoba dominująca choć raz poczuła się jak uległy.

- Panie Rose, ale...

- Nie lubię, gdy mi się przerywa, kochanie. Wysłuchasz mnie do końca, a potem powiesz mi, co sądzisz na ten temat. 

Skinęłam głową. Nie było to pytanie, więc nie pozostało mi nic innego, jak się z tym zgodzić. 

EdgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz