62. Prawdziwy potencjał

58 0 0
                                    

Kolejnego dnia rano znajdowaliśmy się w barze Daretha, gdzie ninja świętowali zwycięstwo. Ninja śpiewali, mały Wu tańczył, a ja siedziałam przy barze pozbawiona emocji.

- Zależało ci na nim, mam rację? - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam mamę.

- A co za różnica - odparłam i spojrzałam w blat.

- Przecież widzę, że cierpisz - zaczęła mama - Rany się w końcu zagoją, pęknięte kości zrosną, ale tak mocno złamane serce - położyła mi rękę na ramieniu - Trzeba dać sobie czas, nie poddaj się rozpaczy. Jeśli zapomnisz co znaczy czucie i otoczysz się pancerzem, nim się obejrzysz staniesz się jak Harry - dopowiedziała, odwróciłam się i uśmiechnęłam do niej, mama ma rację. Spojrzałam na ninja, którzy świętowali, Kai spojrzał na mnie i mocno się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech. Spojrzałam na telewizor na którym leciały wiadomości z pod komisariatu, coś jest nie tak.

- Dareth, wyłącz muzykę! - krzyknęłam, a on wykonał moje polecenie.

- Hej! - krzyknął Cole.

- No weź - dodał Jay.

- Znowu? - dodał Zane.

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytała mama spoglądając na mnie.

- Patrz - powiedziałam i wskazałam na wiadomości w telewizorze.

- Od razy robi się cieplej na sercu jak się pojawia moja piękna - powiedział Dareth spoglądając na prezenterkę i podkręcił głos w telewizorze.

-,, Przed chwilą skradziona śmieciarka staranowała front budynku" - zaczęła prezenterka, ninja podeszli do nas -,, Czyli próba odbicia więźnia, tak?" - zapytała do swojej słuchawki -,, Udana próba odbicia więźnia proszę państwa" - dodała spoglądając w kamerę. 

- Ojoj, no to powiało chłodem - zaczął Dareth, a następnie spojrzał na nas - Hej, a nie wsadziliście wczoraj księcia? Jeśli go uwolnią to słabo - dodał.

-,, Proszę państwa, więzień, którego udało się zbiec to aresztowany dopiero wczoraj książę Harry" - powiedziała prezenterka i zobaczyliśmy nagranie gdzie Harry uciekał z... Garmadonem? Nie, to niemożliwe. Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni na ekran.

- Ja ce kręcę, on przecież wygląda jak... - zaczął Dareth.

- Nie, niemożliwe - powiedziałam zdziwiona i lekko przestraszona.

- To mógłby być każdy - powiedział Kai.

- Ale miał cztery ręce - powiedział Zane, a Kai go lekko uderzył.

- Mister I też ma cztery ręce - zaczął Jay - Co drugi ma teraz cztery ręce, taka moda - dodał.

- Przecież przerwaliśmy ceremonię - powiedziałam spoglądając na mamę.

- A daj spokój, mówię ci, że to nie on - zaczął Jay spoglądając na mnie - Bo jeśli to jest Lord Garmadon to ja jestem Lord Czaczy - dodał, a w wiadomościach zobaczyliśmy wywiad z przerażonymi policjantami.

-,, I on... on powiedział: na kolana przed Lordem Garmadonem" - powiedział jeden z policjantów, czyli to prawda, to był mój ojciec.

- No dobra, to chyba jednak on - odparł mistrz piorunów. 

- To bierz się do tej swojej czaczy - odpowiedział Cole.

- Missako, zaopiekuj się nim - zaczęła Nya i podała mamie małego Wu - Znajdź bezpieczne miejsce - dodała.

- Mam małe mieszkanie po wschodniej stronie - zaczął Dareth - Możecie się czuć jak u siebie, nie zwracałabym uwagi na bałagan - dodał.

- Dziękuję, chętnie skorzystamy - odpowiedziała Missako.

Czas Pokaże/ NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz