Rozdział 46

83 15 14
                                    

Yui szła pośpiesznym krokiem poprzez korytarze, a tuż za nią niemal bezszelestnie poruszała się Amaterasu. Obie liczyły, że szybko uda im się dogonić Takeru, ale niestety nie było to takie proste jak początkowo zakładały. Najwidoczniej, gdy był wściekły dostawał jakiegoś przyśpieszenia.

Nie było jednak tego złego co by na dobre nie wyszło: kapłanka miała nieco więcej czasu na przemyślenie jak załagodzić całą tę sytuację. Z jednej strony Amaterasu – wilk w owczej skórze; z drugiej Sussano – niby pokrzywdzony, ale nie bez winy; a gdzieś pomiędzy jeszcze odstawiony na drugi plan Tsukito. Toż to się nadawało na scenariusz do jednej z tych koreańskich dram, które tak namiętnie oglądała jedna z jej koleżanek z klasy. Gdyby tylko faktycznie jej słuchała, a nie machinalnie potakiwała, może teraz wiedziałaby co robić? I to niby ona miała być osobą, która najwięcej wie o miłości oraz ma o niej uczyć innych? Teoretycznie miała dwoje starszych braci i powinna rozumieć bratersko-siostrzane więzi, ale ze swoim rodzeństwem była w stanie normalnie rozmawiać dopiero od jakichś dwóch-trzech lat. Wcześniej...

Rozmyślania Yui przerwało zauważenie otwartych drzwi. Chłopcy wspominali, że ostatnio znaleźli Takeru na zewnątrz, więc może i teraz wyszedł? Dziewczyna postanowiła zaufać temu przeczuciu i przekroczyła próg, a bogini zaraz za nią.

Znalazły się na tyłach hotelu, gdzie, sądząc po ilości sznurków, zwykle suszyło się pranie. I był tam też obiekt ich poszukiwań.

- Takeru! - zawołała Kusanagi, a chłopak odwrócił się. Nadal był wściekły.

- Zostaw mnie! - krzyknął do siostry zupełnie ignorując kapłankę. - Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! Rzygać mi się chce, gdy cię widzę, nie rozumiesz?!

- Nie, nie rozumiem, bracie – odparła spokojnie kobieta. - Nie wiem czym zasłużyłam sobie na tak wielką nienawiść z twojej strony. Wybaczyłam ci wszystko co zrobiłeś, możesz wrócić do domu, kiedy tylko zechcesz, a mimo to pałasz do mnie odrazą?

Najmłodszy Totsuka poczerwieniał ze złości i zaczął zbliżać się do siostry. Yui poczuła tę ciężką atmosferę oraz magię wysycającą powietrze i jednego była pewna: kajdany zaraz znów zostaną zerwane. Niewiele myśląc natychmiast stanęła na drodze chłopaka. Gdy był odpowiednio blisko próbowała go złapać, ale bez problemu się wyrwał. Chyba jej nawet przy tym nie zauważył. Zrobiła więc najbardziej brawurową rzecz o jakiej zdążyła pomyśleć. Znów wyprzedziła go o kilka kroków i gdy był przed nią uderzyła go obiema dłońmi w policzki. Była przekonana, że nie posiada na tyle dużo siły, by zrobić mu jakąkolwiek krzywkę, zwłaszcza gdy był w takim stanie, ale liczyła, że może trochę go to otrzeźwi. I o dziwo zadziałało. Takeru patrzył na nią oszołomiony, jakby zastanawiał się gdzie jest i co robi. Dopiero po kilku sekundach Yui zabrała ręce z jego tworzy, zauważając przy tym, że Sussano ma odciśnięte czerwone ślady w kształcie jej dłoni. Wyglądał zabawnie, ale nie było jej teraz do śmiechu. Ze strachem, a potem z ulgą patrzyła w zaskoczone oczy chłopaka.

- Ała? - zapytał pocierając twarz. - Co to miało być, Wodoroście?! Masz takie wątłe łapki, że ledwo poczułem! Od jutra wprowadzamy ciężary do naszych treningów.

Dziewczyna uśmiechnęła się widząc, że zapomniał o całej złości, ale wtedy Amaterasu przypomniała o swojej obecności.

- Skoro się już uspokoiłeś to możesz wytłumaczyć mi swoje zachowanie?

Prychnął nerwowo i zacisnął pięści, co znowu postawiło Yui w stan gotowości, ale tym razem zachował względy spokój.

- Odkąd zostałaś najwyższym bóstwem przestałaś być dla nas siostrą. Traktujesz nas jak poddanych, jak pionki, a przecież jesteśmy rodziną, do cholery! - gdy tylko zaczął krzyczeć Kusanagi położyła mu rękę na ramieniu. Wziął głęboki oddech i kontynuował już nieco spokojniej, choć czuła, że drży z tłumionej furii. - Gdy zginęła nasza opiekunka nie zainteresowałaś się jak się czujemy. Wyglądało jakby nie obchodziło cię nawet czy to naprawdę ja ją zabiłem! Chciałaś tylko jak najszybciej ukryć sprawę! A brat?! Popełnił jeden błąd, a karzesz go od wieków! Jak mam się z tobą pogodzić, skoro przez lata dbałaś tylko o to, żebyśmy ci nie przeszkadzali i nie psuli reputacji?!

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz