Walentynki

1.2K 68 73
                                    


Special! Nie ma on żadnego wpływu na fabułę!

-Hej! Kin! - zawołała Yui wchodząc do ich pokoju wspólnego.

-Hmm? - mruknęła dziewczyna leżąca na kanapie.

-Pamiętasz, że za dwa dni walentynki? - zapytała stając przed współlokatorką.

-Nie. I mi z tym dobrze - odparła siadając.

-No wiesz co? Przecież trzeba zrobić chłopakom czekoladki.

-Nie widzę takiej potrzeby.

-Eh... Jesteś niemożliwa! Mogłabyś mi choć raz pomóc!

-A po co? Doskonale sobie radzisz z tą farsą - rudowłosa uśmiechnęła się tak wrednie, że Loki mógłby jej pozazdrościć.

Yui za to wyglądał jakby para miała jej zaraz pójść uszami.

-Nie to nie! Sama sobie poradzę!

Kusanagi odwróciła się i wściekła weszła do swojego pokoju. Kin natomiast nie chcąc znów narażać się na pretensje współlokatorki postanowiła poszukać spokoju gdzie indziej.

~*~

Leżała właśnie na dachu i wygrzewała się w promieniach słońca. Miała stąd doskonały widok na patio, jednak jak na złość nie było tam ani Lokiego, ani Takeru, ani nawet niezdary Baldera. Krótko mówiąc, Kin nudziła się śmiertelnie. Mogłaby coprawda iść do biblioteki, ale jakoś nie miała ochoty spotykać Thotha.

Tak więc leżała i rozkoszował się piękną pogodą. Do czasu...

-Chochliku! - tę chwilę spokoju i harmonii przerwał jej krzyk Apolla, który akurat pojawił się na dachu.. - Widziałaś gdzieś Wróżkę?

-Była w pokoju, jak wychodziłam - odparła. - I nie używaj tej kretyńskiej ksywki.

-Ale pasuje do Ciebie, Chochliku - stwierdził z uśmiechem. - A właściwie to... Może ty mogłabyś mi coś powiedzieć o tym najbliższym święcie.

-A może nie?

-Proszę, Chochliku! Trzymasz się zawsze tak na uboczu. Nawet wujek Hades jest bardziej towarzyski od Ciebie.

-To idź sobie z nim pogadać o tym jakże głupim i bezsensownym święcie, a mnie daj spokój.

-Chochliku...

-Spadaj!

Apollo z nieszczęśliwą miną ruszył w dół schodów, a Kin powróciła do myślenia o niebieskich migdałach.

~*~

Rano wyszła z pokoju godzinę wcześniej niż zwykle. Zdecydowała się na takie poświęcenie, by tylko nie spotkać Yui. Nie miała ochoty na kolejne reprymendy. Udała się na stołówkę, która była zupełnie pusta. Zjadła w ciszy jajecznicę z tostami i gdy już wychodziła w przejściu pojawili się Takeru i Tsukito. Kiwnęła im głową na powitanie. Bóg księżyca odpowiedział tym samym, natomiast Susanoo...

-Hej! Białasko! O co chodzi z tym świętem o którym mówił wczoraj Apollo?

-Nie wiem. Pytajcie Yui – odparła niechętnie.

-Jak to? Jesteś człowiekiem i nie wiesz?

-Na dobrą sprawę nikt nie potwierdził, że jestem człowiekiem. Do zobaczenia na lekcjach!

Wyszła nie czekając na odpowiedź.

I tak jakoś cały dzień zleciał jej na ukrywaniu się przed namolnymi bogami i irytującą współlokatorką.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz