Rozdział 26

671 71 20
                                    

-Co? Jak to wyszła? Co się stało? - zapytała Kusanagi.

Yui wraz z Apollonem wreszcie wrócili, czy raczej zostali przyprowadzeni z powrotem do pokoju samorządu. Nikt nie chciał komentować sytuacji zaistniałej na korytarzu, a wręcz idealnym tematem zastępczym okazało się spięcie z Kin.

-No bo trochę ją zdenerwowaliśmy... - zaczął Balder, ale szybko mu przerwano.

-My ją zdenerwowaliśmy?! To ona się wymądrzała jakby była nie wiadomo kim! - krzyknął Takeru. - Dobrze, że sobie poszła. Nie mam zamiaru się z nią uczyć.

-W każdym razie, – bóg światła podjął przerwany wątek – zdenerwowała się, powiedziała, że ma nas dość i wyszła, a z nią Anubis.

-Nadal nie rozumiem, czym ją tak wyprowadziliście z równowagi? - dopytywała kapłanka.

-Padło kilka... nieuprzejmych określeń pod jej adresem – odparł Hades.

-To znaczy?

-"Jajogłowa", „kujonka" i coś tam jeszcze chyba było – powiedział Dionizos, który jako jedyny wyglądał na zupełnie zrelaksowanego.

-Bo się ciągle wymądrzała, a nas traktowała jak kompletnych idiotów. Z resztą sama wiesz – odezwał się Loki.

-No tak... - Yui przypomniała sobie ostatnią tyradę, jaką jej współlokatorka przeprowadziła, gdy przyznała się, że nie pamięta nic z lekcji. Westchnęła ciężko. - Wiem, że Kin bywa wymagająca, surowa i nieco przemądrzała, ale obawiam się, że jej pomoc byłaby bardzo przydatna podczas nauki.

-Nie przeproszę jej, nie licz na to! - zastrzegł kategorycznie Takeru.

-Ani ja! - zawtórował mu Loki.

Kusanagi nic nie odpowiedziała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że wina leży po obu stronach. Tylko co zrobić, żeby oni to zrozumieli?

~*~

Tymczasem po drugiej stronie szkoły, w bibliotece Anubis również opowiadał niedawne zajście.

-I ona wyszła. A ja im powiedziałem, że są głupi i też wyszedłem. Bo są głupi, prawda Thoth?

-Niekoniecznie – odparł lakonicznie bóg mądrości, odkładając książkę, którą próbował czytać.

-Co?! Jak to?! Zawsze mówiłeś, że to banda kretynów. Tak mówiłeś. A Kincia to ta jedyna z olejem w głowie. Tak też mówiłeś. Więc powinna mieć rację, tak?

-To nie do końca tak działa. Kinzoku jest inteligentna, ale przy tym okropnie przemądrzała i wyniosła. Ponadto potraktowała bogów z góry, jakby była lepsza. Nie dziwię się, że ta kłótnia wybuchła, choć przyznaję, oczekiwałem, że wytrzymają dłużej.

-To co teraz zrobisz?

-Ja? Nic. To nie moja sprawa.

-Ale Kincia... Siedzi teraz sama... Chciałem żeby tu przyszła, ale nie chce. Namów ją, żeby przyszła! Pobawimy się!

-Nie. Nie mam zamiaru... - w tym momencie jego wzrok padł na stos kartek na stole. - Chociaż w sumie to przydałaby mi się jej pomoc skoro i tak nic nie robi. Poczekaj tu, zaraz wrócę.

~*~

-Kin? - zapytała ostrożnie Yui wchodząc do ich wspólnego salonu. Nie była pewna w jakim nastroju jest jej współlokatorka.

-Czegóż twoja dusza pragnie? - odezwała się Shiroi z kanapy na której w dość specyficznej pozie czytała jakąś książkę.

-Słyszałam od chłopców o waszej sprzeczce.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz